Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matematyka na ostatniej lekcji i wf w środku dnia - plany lekcji są układane coraz gorzej

Helena Wysocka
- Ułożenie planu wymaga wielkiego zaangażowania - mówi Marek Zborowski, dyrektor SP nr 6. - My nie mamy uchybień.
- Ułożenie planu wymaga wielkiego zaangażowania - mówi Marek Zborowski, dyrektor SP nr 6. - My nie mamy uchybień.
W szkołach plany lekcji są niezgodne z przepisami - stwierdzili inspektorzy suwalskiego sanepidu.

Nieprawidłowości wykryli w blisko 40 procentach badanych placówek. Rzecznik prasowy ratusza tłumaczy, że to skutek zbyt małej liczby lekcyjnych izb.

Pracownicy sanepidu sprawdzają, czy plany lekcji zgodne są z obowiązującymi przepisami. A te mówią np., że zajęcia z przedmiotów ścisłych nie powinny być planowane zbyt późno, czyli np. na ostatnich godzinach, kiedy uczniowie są już zmęczeni. Albo - że młodzież powinna rozpoczynać lekcje o stałej porze. A jeśli już, to różnica nie może być większa niż dwie godziny.

Nie przestrzegają przepisów

Kontrola sanepidu wykazała, że nie we wszystkich placówkach tego typu rygory są przestrzegane. Co więcej, jest coraz gorzej. W 2007 roku np. niewłaściwie ułożone plany zajęć stwierdzono w 26,6 proc. badanych oddziałów. W ubiegłym zaś - w 38,8 proc. kontrolowanych szkół. W większości placówek, jak wynika z raportu sanepidu, naruszenia przepisów dokonywane są od kilku lat.

Najgorzej pod tym względem jest w gimnazjach, działających w zespołach szkół.
- Plany lekcji zmieniają się nawet trzy razy w roku - opowiada matka gimnazjalisty. - Odnoszę wrażenie, że są układane pod nauczycieli, którzy chcą mieć jak najmniej "okienek". A takie pojawiają się np. w maju, tuż po maturach. Wtedy nikt nie patrzy, że szósta czy siódma godzina lekcyjna to matematyka albo fizyka. Niewiele pomagają też uwagi rodziców.

Ryszard Masłowski, dyrektor suwalskiego sanepidu, informuje, że inspektorzy szczegółowo badają wszystko.

- Jeśli przepisy, nawet w najdrobniejszym stopniu są naruszane, to fakt ten wytykamy dyrektorom - dodaje.

Raz wcześniej, raz później

Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy urzędu miasta, tłumaczy, że ewentualne uchybienia to skutek braku wystarczającej liczby izb lekcyjnych.

- Nie ma takiej możliwości, aby każda klasa miała dostęp do pracowni w tym samym czasie - dodaje. - Dlatego np. jedna grupa przychodzi na ósmą, a druga na dziewiątą. Po tygodniu następuje zmiana. A to już jest sprzeczne z przepisami.
Rzecznik dodaje, że rekompensatą za "huśtawkę" godzin jest to, że zajęcia kończą się we wszystkich szkołach najpóźniej o 15.30.

- W innym przypadku nie byłoby to możliwe - dodaje. - Proszę pamiętać, że obecnie do placówek uczęszczają dzieci z wyżu demograficznego. Za dwa, trzy lata uczniów będzie mniej i wówczas sytuacja na pewno się zmieni.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna