Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka z córką były prostytutkami w tej samej agencji towarzyskiej [SZCZEGÓŁY]

Michał Modzelewski [email protected]
http://www.flickr.com/photos/littlebirdfeet/474455
Emeryt zarabiał na prostytutkach. Za godzinę pracy dziewczyn, on brał...

Gazeta Współczesna - wspolczesna.pl na Facebooku - wybierz "Lubię to". Będziesz na bieżąco

Trzech mężczyzn podejrzanych o sutenerstwo w Sokołach wkrótce stanie przed sądem. Prowadzony przez nich interes można śmiało nazwać rodzinnym i swojskim, bo znajdziemy tam zarówno małżeństwo, jak też matkę z córką.

Zyski pół na pół
Śledztwo w tej sprawie prowadziła Prokuratura Okręgowa w Łomży i funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego z Białegostoku. Z ustaleń tego postępowania wynika, że cały proceder odbywał się pod szyldem miejscowego zajazdu "Sokoły", prowadzonego przez Józefa R., 64-letniego emeryta. W biznesie miała mu też pomagać jego małżonka Krystyna. Wedle śledczych ów emeryt miał trudnić się sutenerstwem i unikać sprawiedliwości przez ponad trzy lata, bo od lutego 2007 r. do maja 2010 r. Klientelę stanowili przede wszystkim mieszkańcy okolicy, z których większość to rolnicy.

Ile dziewcząt i kobiet przewinęło się przez sam zajazd? Tego dokładnie określić się nie da, bo jak zwykle w tego typu sprawach zeznania składało tylko kilka z nich.

Po krótkiej rozmowie z Józefem R. i wytłumaczeniu jej zasad działania agencji, zdecydowała się tam pracować. W przybytku pracowała również jej pełnoletnia córka, która dorabiała tam sprzedając ciało od lutego 2010 r.

Z materiału dowodowego wynika, że Józef R. miał również dwóch pomocników. Byli nimi 34-letni Konstanty J. oraz 24-letni Marek P. Pod nieobecność szefa to oni umawiali kobiety z klientami, pilnowali porządku w lokalu i pomagali w rozliczeniach.

Można powiedzieć, że zarówno stawki jak i "prowizje" pobierane przez sutenerów były standardowe. Za pół godziny rozkosznych doznań panowie odwiedzający przybytek płacili 100 zł, z czego 50 zł trafiało do kieszeni Józefa R. Godzina z dziewczyną była już wydatkiem w kwocie 150 zł, z czego połowa trafiała do sutenera. W przypadku, gdy kobieta odmawiała seksu z konkretnym, wskazanym przez szefa klientem, musiał mu zapłacić 50 zł.

Dziewczyny zza Buga
Interes nie dość, że wyglądał swojsko, był również "transgraniczny". W trakcie przeszukania pomieszczeń zajmowanych przez Józefa R. mundurowi natrafili na różnorakie dokumenty wskazujące, że systematycznie kierował on zaproszenia do obywatelek Białorusi.

A te były niezbędne do uzyskania przez nie wizy wyjazdowej. Prócz nich znalazły się tam zdjęcia kobiet w wyuzdanych pozach oraz zapisy z kontaktami do kobiet, które jak się okazało, uprawiały tam prostytucję w różnych okresach czasu.

Do kilku z pracujących tam Białorusinek prokuratorzy dotarli. W tym m.in. do Olgi S., której siostra Tatiana również przebywała w zajeździe. Pierwsza z nich zeznała, że w czasie pracy w lokalu mogła zarobić około 50 tys. zł.

Dużo więcej zarobili zapewne sami sutenerzy, którym grozi do trzech lat więzienia. Podczas przesłuchania sam Józef R. formalnie nie przyznał się do winy, choć tłumaczył, że ma świadomość czerpania przez lata zysków z nierządu. Prokuratorowi tłumaczył, że przecież "tak było od zawsze", a stawki które pobierał obowiązują na terenie całego kraju.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna