Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka z dzieckiem po rozwodzie musi zapłacić byłemu mężowi prawie 30 tys. zł.

Izabela Krzewska
– 4 lata temu teść złożył pozew do sądu o odzyskanie pieniędzy, jakie włożył w wykończenie mieszkania mojego i byłego męża – mówi Joanna Kalinowska. – Wówczas sąd pozew oddalił.
– 4 lata temu teść złożył pozew do sądu o odzyskanie pieniędzy, jakie włożył w wykończenie mieszkania mojego i byłego męża – mówi Joanna Kalinowska. – Wówczas sąd pozew oddalił. B. Maleszewska
Polskie prawo nie chroni samotnych matek z dzieckiem - uważa Joanna Kalinowska z Białegostoku. - Wygląda na to, że to nie były mąż ma łożyć na utrzymanie naszego wspólnego syna, ale to ja muszę utrzymywać byłego męża.

A dokładnie - decyzją sądu zapłacić mu prawie 28 tys. zł. Za co? Za wkład w wykończenie ich wspólnego lokum. Tyle tylko, że owo lokum to piętro w domu... rodziców Joanny. Sąd przyznał je kobiecie 3 lata po rozwodzie w ramach darowizny.

- To rozporządzanie cudzym majątkiem. Czy to ma być sprawiedliwość? - pyta białostoczanka.
Jak mówi, sąd nie chciał rozłożyć wierzytelności na raty.

- Dał mi tylko 2 miesiące - żali się. - Do ubiegłego wtorku musiałam wpłacić całą sumę, czyli ponad 27 tys. zł, na konto byłego męża. Pracuje, ale mam syna na utrzymaniu. Nadal mieszkam kątem u rodziców. Przy moich skromnych zarobkach, żaden bank nie da mi pożyczki. Znów muszę skorzystać z pomocy ojca i matki.

Zgoda buduje, niezgoda...
Joanna i Sławek pobrali się w 1997 roku. Dach nad głową zaproponowali rodzice Asi. Mieli duże niezagospodarowane piętro w willi jednorodzinnej. Wymagało ono jednak kapitalnego remontu. Oprócz ścian zewnętrznych, nie było tam niczego. Trzeba było wyciągnąć dach, położyć podłogę, sufit, postawić ściany działowe, wymienić okna. W wykończenie mieszkania zaangażowała się cała rodzina.

Ojciec Kalinowskiej dostarczył częściowo swój materiał, a ojciec Sławomira wykonał prace stolarskie. Robili to nieodpłatnie. Zdaniem sądu, była to forma darowizny, która weszła w skład majątku wspólnego i dlatego podlega podziałowi.

Sąd Rejonowy w Białymstoku nie był w stanie określić wkładów obu stron w wykończenie 43-metrowego mieszkania, dlatego w styczniu tego roku wydał postanowienie o podziale wierzytelności równo po połowie. Mąż dostał samochód i lokaty w banku. Joanna - meble i inne przedmioty, które stanowią wyposażenie domu. Ale mężczyźnie to nie wystarczyło.

- Zostałem z niczym - mówi Sławomir Niesterczuk. - Wyszedłem jak stałem. W mieszkaniu zostało wszystko, czego dorobiliśmy się przez prawie 10 lat. Ja muszę zaczynać od początku. Mieszkam w tej chwili z matką w dwupokojowym mieszkaniu.

43-latek odwołał się od decyzji sądu I instancji. I dopiął swego.

Mieszkasz, musisz płacić
10 czerwca Sąd Okręgowy w Białymstoku uznał za zasadne zmienić sposób podziału majątku wspólnego. Dodatkowo przyznał Joannie Kalinowskiej kominek wart 3,6 tys. zł oraz całą wierzytelność z tytułu nakładów małżonków dokonanych na nieruchomość jej rodziców.

- Taki podział majątku jest uzasadniony tym, że uczestniczka postępowania nadal korzysta z lokalu mieszkalnego wykończonego przez zainteresowanych, a zatem korzysta z poczynionych przez nich nakładów. Przyznanie tej wierzytelności wnioskodawcy (S. N. - przyp. red.) byłoby sprzeczne z zasadami logiki i stanowiłoby zarzewie dalszych konfliktów - czytamy w uzasadnieniu postanowienia, które jest już prawomocne.

To jeszcze nie koniec
Sławomir Niesterczuk uważa, że te kilkadziesiąt tysięcy złotych to i tak niska rekompensata za jego wkład w mieszkanie.

- To ja zapłaciłem za ten remont. Na wykończenie piętra zlikwidowałem dwie książeczki mieszkaniowe i zrezygnowałem z kupna kawalerki w centrum miasta - mówi. - Zainwestowałem tyle pieniędzy... Mieliśmy tam żyć z rodziną i być szczęśliwi. Teść mówił, że przepisze to na nas, ale później się wycofał.

- Ojciec użyczył nam lokalu bezpłatnie. Dzięki temu część materiałów, tj. farby, mogliśmy odpisać od podatku - tłumaczy Kalinowska. - Nie przeczę, że Sławek nic nie robił. Wszyscy nam pomagali. Ale koszty materiałów poniósł mój ojciec. Mamy na to faktury i zeznania świadków. Poza tym, przez 9 lat mieszkania w domu rodziców nie płaciliśmy żadnych rachunków za media prąd czy światło.

Dlatego przez kilka lat mogli zaoszczędzić i kupić samochód. Po jego stłuczce połowę odszkodowania jako współwłaściciel dostała Joanna. Koszty naprawy poniósł w całości jej były mąż. Teraz Sławomir domaga się reszty i... sąd mu ją przyznał (2,8 tys. zł). - Wszystko to odbije się na moim 11-letnim synu. Niestety w tym roku nie stać mnie, aby wysłać go gdzieś na wakacje - martwi się nasza Czytelniczka.

Decyzja sądu jest prawomocna. Kalinowskiej nie przysługuje też kasacja. - Ale ja tak tego nie zostawię - mówi. - Będę pisać zaskarżenie orzeczenia do Sądu Najwyższego. Tylko to mi pozostaje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna