W niedzielne południe słońce mocno przygrzewało na Stadionie Olimpijskim w Monachium, ale wiele wskazuje na to, że pogoda nie będzie na mistrzostwach Europy rozpieszczać sportowców. Tak czy inaczej - w przeddzień oficjalnego rozpoczęcia imprezy Biało-Czerwonym dopisywały humory. Na bieżni pojawiły się m.in. Aniołki Matusińskiego. W oczy rzucała się nowa fryzura Justyny Święty-Ersetic, która najwyraźniej... przedłużyła włosy. Zjawiły się też nasze sprinterki na 100m oraz uśmiechnięta i pewna siebie Pia Skrzyszowska.
- Stadion na żywo zrobił na mnie większe wrażenie, niż na zdjęciach. Jest dużo większy, ale też... przyjemny. Dowiedziałam się, że to właśnie tu w Monachium ustanowiono poprzedni młodzieżowy rekord Europy, więc to dla mnie dodatkowe, historyczne znaczenie. To dodaje siły i większej motywacji, żeby tutaj pobiec dobrze - mówiła Skrzyszowska. Przypomnijmy, że ledwie kilka dni temu 21-latka na Memoriale Kamili Skolimowskiej przebiegła 100m przez płotki w czasie 12.51, co jest nowym rekordem Europy do lat 23. Nie ukrywajmy - ten wynik stawia ją w gronie faworytek nie tylko do finału, ale i być może do podium.
- Trzeba przejść bezpiecznie i bez błędu eliminacje. Trzeba być skoncentrowanym. Jeśli będę w finale, to po prostu muszę biec jak najszybciej od startu do mety. Bez zastanowienia, negatywnych myśli. Wtedy będzie dobrze - tłumaczy młoda płotkarka.
Polka na dziś ma drugi czas w Europie. Szybciej od niej w tym roku biegała tylko Brytyjka Cindy Samber (12.50). Jednak tabele to jedno, bieżnia drugie.
- Cały sezon jestem na listach pierwsza, albo druga. Jestem więc z tą niewidzialną presją cały sezon, ale ja jej nie odczuwam. Robię to dla siebie. To moje pierwsze mistrzostwa Europy. Chcę żeby skończyły się pięknie. Bawię się tym. Chcę się cieszyć tym startem, a nie się stresować - mówi Skrzyszowska. W najbliższych dniach w Monachium może padać podczas zawodów, co dla zawodniczek i zawodników biegających przez płotki może być pewnym utrudnieniem. Nasza lekkoatletka nie obawia się jednak pogody. - Nie sprawdzałam prognoz. Nieważne, jaka będzie pogoda. Jestem przygotowana - kończy.
Na bieżni w Monachium były też w niedzielę Aniołki Matusińskiego, które mają coś do udowodnienie po nieudanych mistrzostwach świata. Humory dopisywały. Było sporo uśmiechów i żartów, chociaż wiadomo - od jutra pełna koncentracja. Nikt nie chce już wracać do tego, co wydarzyło się w Eugene.
- Na pewne pytania nie będę odpowiadał - zastrzegł dziennikarzom trener Aleksander Matusiński. - Nie ma się do czego przyczepić w Monachium. Jest piękna boisko rozgrzewkowe, mamy na miejscu halę i siłownię, zakwaterowanie w super hotelu. Jedzenie jest również bardzo dobre. Mam nadzieję, że pogoda się utrzyma i zawody też będą na wysokim poziomie. Staram się nie zastanawiać nad rzeczami, na które nie mam wpływu. Bierzemy to, co jest - stwierdził szkoleniowiec naszej sztafety. - Za dziewczynami lata treningów. Pewne rzeczy wychodzą. Są jakieś drobne urazy. Cała szóstka jednak przyjechała, wszystkie są w gotowości do startu - mówi Matusiński. - Tak, jest w dziewczynach chęć do rewanżu po mistrzostwach świata. Po to tutaj przyjechaliśmy. Chcemy zakończyć sezon optymistycznie, wysokim miejscem. Rozpoczęliśmy go medalem halowych mistrzostw świata i medalem chcemy go zakończyć - oznajmił.
Matusiński długo rozmawiał z trenerem Natalii Kaczmarek Markiem Rożejem. Ten także był zadowolony z tego, co zobaczył na Stadionie Olimpijskim w Monachium. - Podobno nawet bieżnię wymienili na nową - zauważył. Ostatnie dwa tygodnie Kaczmarek spędziła na obozie w Spale. "Wyskoczyła" tylko do Chorzowa, gdzie wreszcie złamała barierę 50 sekund. - Cel wynikowy na ten sezon osiągnęliśmy. Na mistrzostwa biega się na miejsca - uśmiechnął się tylko wrocławski szkoleniowiec, który zapewnił, że ze zdrowiem liderki naszej sztafety jest wszystko w porządku. To dobrze, właśnie także w kontekście biegu rozstawnego.
Jak wiemy, topór wojenny po mistrzostwach świata został zakopany i - jeśli nie wydarzy się nic losowego - Polki będą w najmocniejszym składzie. Nie da się jednak nie zauważyć, że w niedzielę w Monachium Anna Kiełbasińska po bieżni Stadionu Olimpijskiego chodziła swoimi ścieżkami. Była mocno skupiona, została na treningu trochę dłużej niż koleżanki. No cóż - nie mają się kochać. Mają wygrywać.
Postawił na Rosję, teraz gra za darmo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?