Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecenas musi bronić zabójcę

Wojciech Drażba [email protected]
Jerzy Szleszyński musi służyć nawet najohydniejszemu bandycie. Rolą adwokata jest niesienie pomocy sprawcom najokrutniejszych przestępstw.
Jerzy Szleszyński musi służyć nawet najohydniejszemu bandycie. Rolą adwokata jest niesienie pomocy sprawcom najokrutniejszych przestępstw.
Każdy oskarżony ma prawo do obrony, a ja zawsze muszę działać na jego korzyść - przekonuje Jerzy Szleszyński, jeden z najbardziej wziętych suwalskich adwokatów.

Mecenas Szleszyński jest przeciwnikiem kary śmierci. Taka obowiązywała w Polsce jeszcze w latach 80. Wtedy bronił w dwóch, bardzo głośnych w całym kraju sprawach, których "bohaterami" byli osobnicy o skrajnych charakterach.

Za kilkukrotne zabójstwo sądzony był mieszkaniec dzisiejszego województwa warmińsko-mazurskiego. Zwabiał kobiety do służbowego, dostawczego "Żuka", gwałcił i mordował. Jedną z ofiar, dla zatarcia śladów, zabetonował.

- Miał żonę i dzieci, był bardzo inteligentny - wspomina Szleszyński. - Mężczyzna o drobnej posturze, typ "cherubinka". Nikt, kto go znał, nie mógł uwierzyć, że mógł on dopuścić się tak straszliwych zbrodni. Z drugiej strony miałem klienta z tych samych okolic, który przez lata tłukł żonę, aż wreszcie ją zabił. Olbrzymi, prymitywny gość, taki arabski typ, bo nie widzący w kobiecie człowieka. Nawet nie wyraził skruchy. W obu przypadkach musiałem tak zanalizować akt oskarżenia, znaleźć w nim słabe punkty i argumenty na korzyść oskarżonych, by sąd nie skazał morderców na śmierć.

Szleszyński jest przeciwny karze śmierci. Nie ukrywa, że wpływ na jego pogląd ma religia. Zresztą, kształcony był w idei, że kara ma reedukować, resocjalizować człowieka, a nie go eliminować.
Dla porównania, kolejny typ zabójcy. Lubiany i szanowany lekarz z broni myśliwskiej zabił swoją, trzecią żonę. Dużo młodsza i silniejsza kobieta długo znęcała się nad nim fizycznie. Podczas kolejnej kłótni, przerodzonej w bójkę nie wytrzymał, chwycił za broń. O pomoc do mecenasa zwróciła się pierwsza, była żona lekarza. Poczekała, aż Szleszyński wróci z wojaży po Stanach Zjednoczonych. Oskarżony dostał osiem, a nie, jak żądała prokuratura, 15 lat więzienia.

Przeciw organom ścigania

Mecenas Szleszyński żałuje, że nie obowiązuje u nas amerykański system wymiaru sprawiedliwości. Tam bezpośrednio przed sądem dowody składają prokurator i obrońca. W Polsce sąd opiera się najpierw na akcie oskarżenia, polega na organach ścigania.

- Sąd zapoznaje się z poglądem tylko jednej ze stron, która kształtuje materiał dowodowy. - Obrona staje na słabszej pozycji, może tylko prosić o dopuszczenie innych dowodów.

Najlepszy przykład na okrutność machiny oskarżenia Szleszyński ma z ostatnich dni. Wrocławski sąd nakazał wypłacić 250 tys. zł zadośćuczynienia mężczyźnie, który przesiedział ponad cztery lata w areszcie i został skazany na osiem lat za współudział w zabójstwie.

- Został uniewinniony, Skarb Państwa, czyli my, wypłacamy pieniądze i tyle - mówi Szleszyński. - Jakoś nikt nie docieka, dlaczego ten człowiek w śledztwie przyznał się do winy, której nie popełnił.

Nie można nie lubić

Proces sądowy opiera się o zasadę kontrordynacyjności, czyli polega na sporze. Swoje musi zrobić prokurator, swoje obrońca, a ich argumenty musi rozważyć sąd.

- Konstytucja nakazuje mi też bronić każdego, obojętnie na to, czy go lubię i jak oceniam jego czyn - opowiada Szleszyński. - Nigdy nie pytam, czy mój klient popełnił przestępstwo. Analizuję, powtarzam, bo to ważne, tylko akt oskarżenia.

Jeżeli z dokumentów wynika, że broniony rzeczywiście zawinił, adwokat sugeruje mu przyznanie się, zadośćuczynienie i przeproszenie, błaganie o najniższy wymiar kary. Jeżeli ten dalej idzie w zaparte, pozostaje walka w kierunku uniewinnienia, bo inaczej klient mógłby oskarżyć adwokata o działanie na swoją niekorzyść.

- Popisy językowe i umiejętności aktorskie bardzo się przydają w tym zawodzie - przyznaje Szleszyński. - Jeżeli jednak nie są poparte wiedzą i umiejętnością jej praktycznego zastosowania, brawa można dostać tylko od publiczności. W procesach, zwłaszcza poważnych, adwokat musi liczyć tylko na aplauz fachowców, czyli sędziów.

Nieomylne sądy

Wiara w sprawiedliwość i nieomylność sądów powinna być podstawą w wykonywaniu każdego prawniczego zawodu. Każdy jego adept chce w to wierzyć od pierwszego roku studiów, kiedy wgłębia się w Prawo Rzymskie.

- Nie mnie podważać werdykty - mówi Szleszyński. - Muszę jednak przywołać sprawę, kiedy sąd pierwszej instancji chyba pięciokrotnie stwierdzał niewinność mojego klienta. Za każdym razem wyższa instancja kierowała sprawę do ponownego rozpatrzenia. Upór godny podziwu, ale okazał się bezsensowny.

Z drugiej strony, mecenasowi udało się podważyć inny wyrok. Oskarżony i skazany za morderstwo, ostatecznie odpowiedział za pobicie ze skutkiem śmiertelnym.

- Sam zarzut dokonania zabójstwa postawia na każdym człowieku nieodwracalne ślady, pozostawia trwałe piętno na nim , na jego rodzinie i środowisku. Wyrok uniewinniający niewiele potem zmienia - narzeka.

Bez żadnych sztuczek

Adwokaci słyną z przedłużania procesu do granic prawnych możliwości, z niebywałej umiejętności wytracania z równowagi świadków oskarżenia, podważania ich wiarygodności.

- Nie wiedzieć czemu, nasze działania nazywane są często umiejętnością stosowania "kruczków prawnych" - opowiada Szleszyński. - Nie może być "kruczków", bo takiego pojęcia w prawie nie ma. Rzecz w tym, która ze stron procesu wykaże się lepszą znajomością przepisów.

Miał wielu idoli

Podczas studiów na Uniwersytecie Warszawskim, a potem w trakcie zawodowej aplikacji Szleszyński zetknął się z mistrzami zawodu.

- Nie wymienię nazwisk, ale od każdego z nich starałem się zaczerpnąć najlepsze cechy - przyznaje suwalski adwokat. - Wysoka kultura osobista i spokój, to podstawa funkcjonowania w tej profesji. Do tego głęboka wiedza i pragmatyzm. U jednego z mistrzów np. zachwycałem się swobodą wypowiedzi i kunsztem aktorskim. Jeśliby doliczyć do tego odporność psychiczną, w tym na działania mediów, wyszedłby ideał adwokata. Pozostaje tylko do niego dążyć - kończy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna