Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miał dwa promile, taranował auta i... pozostanie na wolności

Izabela Krzewska
Mrożące krew w żyłach nagranie z policyjnej kamery zainstalowanej w radiowozie, obejrzeli w internecie widzowie w całej Polsce
Mrożące krew w żyłach nagranie z policyjnej kamery zainstalowanej w radiowozie, obejrzeli w internecie widzowie w całej Polsce podlaska.policja.gov.pl
Sąd uznał, że pijacki rajd 55-latka był groźny, ale skutki okazały się niewielkie.

Dwa lata w zawieszeniu oraz pięć lat zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych - taką karę wymierzył dziś białostocki sąd piratowi drogowemu, który w grudniu ub.r. sterroryzował ul. Dziesięciny.

Sceny jak z filmu zarejestrowały kamery w policyjnym radiowozie. 55-letni Jan H. jechał lewym pasem jezdni pod prąd, zmuszając innych kierowców do ucieczki na pobocze. Za nim pędziły radiowozy na sygnale. Mimo to białostoczanin nie zatrzymał się. Jego mitsubishi wyhamowało dopiero po otarciu się o trzy pojazdy i uderzeniu w jeepa. Po opuszczeniu auta, H. ledwo trzymał się na nogach. Badanie wykazało, że miał ponad 2 promile alkoholu w organizmie.

Zdaniem sądu, tylko i wyłącznie dzięki szczęściu i zręczności innych kierowców nie doszło do tragicznego zakończenia pijackiego rajdu.

- Były godziny szczytu, ruchliwa ulica - relacjonował sędzia Marcin Kęska. - Zagrożenie katastrofy w ruchu lądowym nie było jedynie potencjalne. To było zagrożenie realne. Co by było, gdyby oskarżony nie zatrzymał się na czwartym samochodzie? Za chwilę zaczynają się zabudowania, chodniki. Mogło dojść do karambolu.

Jan H. nie pojawił się na ogłoszeniu wyroku. Na poprzednich rozprawach żałował jednak tego, co się stało i przepraszał pokrzywdzonych. Wyjaśnił, że w dniu zdarzenia pojechał po zakupy na giełdę rolno-spożywczą przy ul. Andersa. Tam pił ze znajomymi alkohol.

- Kiedy zostałem sam, postanowiłem pojechać do domu. Nie czułem się pijany - zapewniał. Zaprzeczył też, że uciekał przez policją.

Sąd uznał, że oskarżony działał umyślnie. Część aut bowiem omijał, później wracał na jezdnię. Prokurator domagał się więc dla oskarżonego bezwzględnej kary więzienia.

- Oskarżony jest osobą starszą i do tej pory niekaraną. Ponadto rzeczywiste skutki okazały się niewielkie - tłumaczył swoją decyzję sędzia, który choć nakazał Janowi H. zapłacenie 3 tys. zł grzywny, wykonanie kary zawiesił na 5 lat. Wyrok jest nieprawomocny.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna