Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto pogrążyło się w kryzysie. Pracę może stracić 700 osób!

Julia Szypulska
W zakładzie jest już niewiele pracy. Pozostało skończyć zlecenia z ubiegłego roku. A nowych zamówień nie ma i nie wiadomo, czy będą.
W zakładzie jest już niewiele pracy. Pozostało skończyć zlecenia z ubiegłego roku. A nowych zamówień nie ma i nie wiadomo, czy będą.
Przeżyliśmy i cara, i wojny, ale teraz nas pewnie wykończą - rozpaczają pracownicy Zakładu Naprawczego Taboru Kolejowego w Łapach. Firma nie ma w tej chwili ani jednego zamówienia. Jeśli to się nie zmieni, zakłady trzeba będzie zamknąć. Pracę straci ponad 700 osób.

Problemy zaczęły się już w ubiegłym roku. PKP Cargo, najważniejszy klient zakładów, zaczął zmniejszać zamówienia. Teraz jednak wstrzymał wszystkie przetargi na remont wagonów.

Boją się o przyszłość

- To dla nas tragedia - mówi Jacek Łupiński, dyrektor handlowy w ZNTK w Łapach. - Pracuję tutaj ponad 30 lat i nie pamiętam, żeby coś takiego się zdarzyło. Teraz kończymy wagony, które pozostały nam jeszcze z ubiegłorocznego zamówienia. Nie wiemy, co będzie potem.

Od poniedziałku załoga jest wysyłana na bezpłatny dwutygodniowy urlop. Już teraz w halach panują pustki. Maszyny stanęły, pracownicy mają już niewiele roboty. Wszyscy są przerażeni.

- Pracuję w zakładzie już 36 lat - mówi Marek Łapiński. - Tutaj znalazł zatrudnienie także mój ojciec. Nie mogę sobie nawet wyobrazić, że mógłbym robić coś innego. Podobne obawy ma też Józef Zabłocki. - Gdzie my się teraz podziejemy, stare chłopy po 50-tce? - pyta. - Ludzi w naszym wieku nikt nie zechce przyjąć.
Rozgoryczenia nie kryją także władze zakładu.

- Gdybyśmy przynajmniej stanęli do przetargu i przegrali, to rozumiem - mówi dyrektor Łupiński. - Ale nam tej szansy nie dano. Albo gdybyśmy byli za drodzy lub niesolidni. Tymczasem mamy wykwalifikowanych ludzi, nowoczesny sprzęt i wszystkie zezwolenia. A nie możemy pracować.

Dodaje też, że wielokrotnie próbowali interweniować w tej sprawie, ale jak dotąd bezskutecznie. PKP Cargo pozostaje niewzruszone.

Nie ma przetargów, bo tną koszty

- Zdaję sobie sprawę, co dla zakładu w Łapach oznacza wstrzymanie przez nas przetargów - mówi Janusz Lach, członek zarządu PKP Cargo. - Nie mieliśmy jednak innego wyjścia, bo tniemy koszty. Kryzys w innych branżach odbił się też na nas. Zaczęło się w październiku, a w tym roku jest jeszcze gorzej. W związku z tym, ograniczamy każdą działalność, która wychodzi poza naszą firmę. Sami będziemy teraz remontować wagony.

W ramach pocieszenia dodaje, że nie wszystkie. W przyszłym tygodniu spółka zamierza bowiem ogłosić przetarg na remont 1200 specjalistycznych wagonów. Mało jednak prawdopodobne, by wygrał go zakład w Łapach. Zapowiada się zażarta walka, bo w równie trudnej sytuacji znajduje się pięć podobnych przedsiębiorstw w kraju.

ZNTK nie utrzyma się też ze zleceń od prywatnych przewoźników. Te bowiem stanowią zaledwie kilkanaście procent zamówień.

Jeśli dojdzie do najczarniejszego scenariusza, sytuacja na rynku pracy w Łapach
będzie tragiczna. W ubiegłym roku wypowiedzenia dostało około 140 osób z Cukrowni Łapy. Część załogi jeszcze pracuje, bo firma wyprzedaje zapasy, ale produkcję już wstrzymano.

- Strach pomyśleć, co będzie, jeśli teraz jeszcze upadnie najstarszy i obecnie największy pracodawca w mieście - obawia się Krystyna Tomczak, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Łapach. - Wtedy w mieście będzie naprawdę ciężko. Przecież w ZNTK pracują całe rodziny, w sumie ponad 700 osób.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna