Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Lićwinko: Kamila jeszcze latem może skoczyć 2 metry

Miłosz Karbowski [email protected]
Kamila Lićwinko w tym sezonie wystartuje jeszcze prawdopodobnie w czterech zawodach. Jest gotowa na wysokie skakanie.
Kamila Lićwinko w tym sezonie wystartuje jeszcze prawdopodobnie w czterech zawodach. Jest gotowa na wysokie skakanie. Tomasz Bolt
9. miejsce w mistrzostwach Europy to nie wielka porażka, ale spory zawód. Kamila Lićwinko miała walczyć o medal. Konkurs skoku wzwyż skończyła nisko, trzykrotnie zrzucając poprzeczkę zawieszoną na 194 cm. Jak do tego doszło?

- Taki jest sport. Raz bywa lepiej, raz gorzej. W tym sezonie mamy jeszcze kilka startów. To okazja, by Kamila pokazała, na co ją naprawdę stać - mówi Michał Lićwinko, trener i mąż skoczkini Podlasia Białystok.

Mało techniki na treningach

Z pozycji widza wydawało się, że tegoroczna halowa mistrzyni świata z Soporu nie zdołała odpowiednio przygotować się do czempionatu Starego Kontynentu z powodu kontuzji stopy. Kompresyjne skręcenie w stawie skokowym przeszkodziło jej już w wygraniu krajowych mistrzostw w ostatnich dniach lipca w Szczecinie. Do wylotu do Zurychu nie było wiele czasu, a przy odbiciu pojawiał się ból.

W Szwajcarii, w czasie konkursu finałowego, Kamila tylko raz ewidentnie pokazała, że cierpi, notabene - po swoim ostatnim udanym skoku, czyli - pierwszej próbie na 190 cm. Kontuzja jednak musiała mieć wpływ na jakość przygotowań do mistrzostw. W dwóch z trzech skoków na 194 zawodniczka popełniła błędy techniczne. Jej szkoleniowiec nie chce jednak winić urazu za to niepowodzenie.

- W czasie konkursu ból się mógł pojawić, ale on od razu przechodził. Ta kontuzja praktycznie wygasła. Różne rzeczy złożyły się na to, co się stało. Motorycznie Kamila była świetnie przygotowana. Fakt, nie mogliśmy przez pewien okres robić tyle techniki i z taką jakością, jak byśmy chcieli, ale nie ma co się tym tłumaczyć. Niektóre skoki po prostu nie wyszły - mówi Michał Lićwinko.

Jak zapewnia trener Kamili, przed konkursem, był optymistą. Przypomnijmy, że zawody rozegrały się na dużych wysokościach. Druga z Polek, Justyna Kasprzycka skoczyła 199 cm. Wyrównała więc własny i Lićwinko rekord Polski, a i tak, ze względu na wcześniejsze zrzutki, zajęła 4. miejsce.

- Zawsze mam dobre przeczucia i wierzę w Kamilę. W Zurychu była motorycznie przygotowana by przekroczyć dwa metry i wygrać (zwyciężczyni, Hiszpanka Ruth Beitia skoczyła 2.01 - przyp. red.). Mam nadzieję, że Kamila potwierdzi te możliwości jeszcze w tym sezonie - mówi Michał Lićwinko.

Kolejne skoki już w niedzielę

Przed małżeństwem kilka atrakcyjnych startów. W niedzielę Kamila będzie jedną z gwiazd prestiżowego mityngu skoku wzwyż w niemieckim Eberstadt. Pojawi się też ponownie w Zurychu, na zawodach Diamentowej Ligi. Lićwinko wystartuje również w World Challenge w Zagrzebiu oraz w finale polskiej ligi lekkoatletycznej. Na jej punkty liczy walczące o medal Podlasie Białystok. Potem Kamilę czeka odpoczynek.

- Weźmiemy się za leczenie małych i większych urazów. Nieco przedłużymy okres wolny od treningów, by Kamila zregenerowała się lepiej niż w poprzednich latach. Potem zaczniemy przygotowania do sezonu halowego. W nim planujemy miesiąc startów: w mistrzostwach Polski, w mistrzostwach Europy - o ile się do nich zakwalifikuje - oraz prawdopodobnie w Pedro's Cup - kończy trener Lićwinko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna