Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszczuchy nie chcą płacić za wieś

ESz, MRD
Rynek przy ul. Sikorskiego, zwany Manhattanem jest najlepszym przykładem współpracy miasta ze wsią. Każdego dnia rolnicy sprzedają tu "miastowym” setki kilogramów ziemniaków, warzyw, tysiące jaj...
Rynek przy ul. Sikorskiego, zwany Manhattanem jest najlepszym przykładem współpracy miasta ze wsią. Każdego dnia rolnicy sprzedają tu "miastowym” setki kilogramów ziemniaków, warzyw, tysiące jaj...
Łomża. Samorząd zaczyna "rozliczać" okoliczne gminy z wydatków, jakie ponosi na rzecz mieszkańców wiosek: za komunikację i oświatę. W kontekście planów poszerzenia miasta warto zadać pytanie, kto więcej zyska na rozwoju i umocnieniu Łomży: mieszkańcy miasta czy pobliskich miejscowości.

20-procentową podwyżkę cen biletów zafundowało właśnie Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji pasażerom autobusów kursujących do podłomżyńskich miejscowości, choć płacą oni i tak o jedną trzecią więcej niż pasażerowie z miasta. Na 17 linii autobusowych 10 wyjeżdża poza Łomżę. Ale do przejazdów okoliczne gminy nie dokładają ani złotówki. Miasto też nie chce dotować "przejażdżek" mieszkańców wiosek. Cały ciężar kosztów spada więc na pasażerów.

- Kursy do podmiejskich miejscowości uruchomiliśmy na prośbę mieszkańców - mówi Bogusław Szczech, dyrektor łomżyńskiego MPK. - Musimy jednak zapewnić opłacalność linii. Jeżeli autobusem jeździ niewiele osób, pytamy zawsze gminę, czy dofinansuje przejazdy. Jeśli nie, likwidujemy kurs. A gminy do wyłożenia pieniędzy się nie kwapią. Dlatego zniknęło wiele połączeń.

To, że miasto nie ponosi kosztów podmiejskiego transportu to tylko teoria. Bo przecież to samorząd Łomży finansuje wymianę i naprawę autobusów w swoim przedsiębiorstwie. W ostatnich latach do MPK trafiło 15 nowych samochodów, a cena jednego to prawie 1 milion złotych.

Nasze drogie dzieciaki
O wykładane przez lata z kasy miejskiej pieniądze na przedszkola prezydent Łomży upomniał się dopiero teraz, gdy umożliwiła mu to zmiana przepisów. Co miesiąc dzieci z gm. Łomża uczące się w miejskich przedszkolach kosztują 23 tys. zł. Na przedszkolaki nie ma subwencji oświatowej, więc za "wiejskie" maluchy w całości płaci miasto. Tylko że najczęściej i dzieci, i ich rodzice to niedawni mieszkańcy Łomży, dla których wieś to teraz jedynie wygodna i zdrowsza "sypialnia". Całe życie rodziny toczy się w mieście.

- Do tej pory było dobrze, a kiedy gminy się bronią przed włączeniem do Łomży, to prezydent wyskakuje z kosztami jak Filip z konopi - denerwuje się Jacek Nowakowski, wójt gminy Łomża. - Nie ujęliśmy w budżecie wydatków na przedszkola, bo nikt z miasta nas o tym nie uprzedził.

Ale za racjami miasta stoi nieubłagana ekonomia: w skali roku edukacja przedszkolna dzieci kosztuje ponad ćwierć miliona złotych!

Silny partner, bo z kasą
Urzędnicy miejscy jednym tchem potrafią wyliczyć korzyści, jakie okoliczne gminy zyskują dzięki bliskości Łomży. To zbudowana przez miejską spółkę oczyszczalnia ścieków umożliwiła gminie Piątnica założenie mieszkańcom kanalizacji. To na wysypisko prowadzone przez kolejną miejską firmę trafiają odpady z okolicznych miejscowości. A potężny - w porównaniu z gminami - budżet miasta gwarantuje wkład własny w ubieganiu się o unijne finanse na rozbudowę składowiska. Podobnie jak w przypadku budowy sieci wodociągowej i kanalizacji. W tym projekcie miały uczestniczyć gminy Łomża i Piątnica oraz miasto Łomża. Pierwszy z uczestników zrezygnował, bo zabrakło pieniędzy w gminnej kasie.

- Zdarza się, że gminy przypominają, że propozycję składowania odpadów otrzymały np. od innego z miast - przyznaje Łukasz Czech z biura prasowego Urzędu Miasta w Łomży. - Ale trzeba pamiętać, że to oferty komercyjne. My sąsiadów traktujemy po partnersku, nikt nie chce na nich zarabiać. A to przekłada się na niższe opłaty ponoszone przez mieszkańców.

Kiedy "wieśniak" jest dobry
Gminy i ich mieszkańcy mają swoje argumenty. Rolnicy obawiają się zwłaszcza o utratę dotacji unijnych, gdy ze wsi "przeniosą się" przymusowo do miasta.

- Stracić mogą dotację za niekorzystne warunki gospodarowania, to niespełna 200 zł za hektar rocznie - przyznaje Piotr Masłowski z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Łomży. - Ale na pewno zachowają dotacje do upraw i hodowli, a także na rozwój i modernizację gospodarstw. Przecież w Łomży też funkcjonują gospodarstwa, nie cały teren jest zurbanizowany.

Samorządy gminne odnoszą wrażenie, że korzyści z przyłączenia odczułoby głównie miasto.

- Miasto robi wszystko, żeby gminy rzucić na kolana - nie ma wątpliwości wójt Nowakowski. - Kiedy żąda dopłat do przedszkoli, to jesteśmy gorsi, bo wieśniacy. A kiedy chce przygarnąć "wieśniaków", to jesteśmy dobrzy, bo liczy na zyski, np. z podatków od nieruchomości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna