- Czy tak godzi się w XXI wieku postępować z człowiekiem? - pyta retorycznie suwalczanin Krzysztof Karpowicz.
W jego sprawie interweniuje już nawet posłanka Bożena Kamińska. Suwalscy urzędnicy twierdzą jednak, że mężczyźnie nic się nie należy.
Po rozwodzie z żoną został eksmitowany. Trafił do drewnianego domu znajdującego się w Suwałkach przy ul. Sejneńskiej. To własność PKP, ale administrował nią podlegający władzom miasta Zarząd Budynków Mieszkalnych. Wewnątrz znajdowały się cztery lokale. PKP postanowiło nieruchomość odzyskać. Zażądało więc jej opróżnienia. Dwóch lokatorów otrzymało od ZBM inne lokale socjalne, dwóch - nie. Wśród tych ostatnich jest Krzysztof Karpowicz.
- Niedawno przyjechali pracownicy ZBM, wynieśli wszystkie moje rzeczy i powieźli do magazynu - opowiada schorowany mężczyzna. - Cały dom zaplombowano. Nie miałem gdzie się podziać, to przeniosłem się do pobliskiego chlewka. Poutykałem trochę dziur, ale mało to dało. Jak w nocy pada, to zakrywam się folią, żeby za bardzo nie zmoknąć. Powiedzieli mi, że i stąd lada dzień mnie wyrzucą. Bo wszystko na tej posesji ma iść do rozbiórki.
Jarosław Lebiediew, dyrektor ZBM, tłumaczy, że w wyroku po rozwodzie z żoną sąd nie przyznał Karpowiczowi prawa do lokalu socjalnego. A skoro tak, miasto nie musi mu go dawać. - Ten pan może natomiast zamieszkać w suwalskiej noclegowni - dodaje. - Tyle, że to rozwiązanie czasowe.
Może też złożyć wniosek o mieszkanie komunalne. Nie wiadomo jednak, czy i kiedy je otrzyma.
Zdaniem posłanki Kamińskiej, człowieka na pastwę losu zostawiać nie można. Stąd prośba do ośrodka pomocy społecznej o wszelkie możliwe wsparcie. Odpowiedź nie jest na razie znana.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?