Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy nie chcą składowiska odpadów!

EB
Mieszkańcy gminy Sidra, oczekują od władz, że te nie wydadzą Rolkowi pozwolenia na jego działalność i każą mu sprzątnąć halę.
Mieszkańcy gminy Sidra, oczekują od władz, że te nie wydadzą Rolkowi pozwolenia na jego działalność i każą mu sprzątnąć halę. Ewa Bochenko
-To nie republika bananowa. Tu nie działa się bez zezwoleń - grzmieli mieszkańcy Racewa podczas konfrontacji, do jakiej doszło z przedsiębiorcą, który uruchomił we wsi sortownię surowców wtórnych.

Romuald Rolek, bo o nim mowa, to biznesmen z centralnej Polski. Jego firma zajmuje się skupowaniem odpadów papierowych, foliowych i szklanych, odzyskiwaniem surowca i sprzedawaniem go. Dwa lata temu przedsiębiorca okazyjnie kupił nieużywaną od lat halę produkcyjną w Racewie, bo ma idealną lokalizację umożliwiającą mu zmniejszenie kosztów transportu swoich towarów. Popełnił jednak błąd. Zamiast wystąpić o pozwolenie na prowadzenie takiej działalności na terenie powiatu, a potem ją uruchomić, pomylił kolejność.

Najpierw jego sortownia zaczęła działać, a dopiero potem udał się on do urzędów by otrzymać stosowne zgody. Co ciekawe, nie uzyskał ich do dziś. Na drodze do legalizacji jego działalności stanęło sokólskie starostwo i mieszkańcy Racewa i okolic. Pierwsi powołują się na „bogate doświadczenia” w temacie śmieci, porównując sortownię do śmietniska w Karczach. Drudzy boją się tego, że skoro składowisko Rolka funkcjonuje mimo braku pozwoleń, jego dalsze działania również mogą być nielegalne i wpłynąć na ich szkodę.

Do zarzutów skierowanych w jego stronę doliczają styropian i folię walające się po rowach i ich posesjach, obawiają się wzmożonego ruchu ciężarówek wwożących odpady, hałasu, a przede wszystkim tego, że stara hala produkcyjna z czasem zamieni się w jedno wielkie wysypisko śmieci. Dodatkowo na ostatnim spotkaniu padły oskarżenia pod adresem właściciela hali, jakoby jego pracownicy próbowali zastraszać najbardziej oponujących mieszkańców. W tej sprawie z resztą trwa policyjne dochodzenie. Rolek jednak nie zrażony tym, twierdzi, że nie robi niczego złego i jego działalność może przynieść mieszkańcom więcej pożytku niż szkody.

- Zacząłem działać bez pozwoleń, bo myślałem, że są jedynie formalnością. Nie chciałem aby hala stała pusta, tym bardziej, że bez względu na to, czy jest zagospodarowana czy nie, muszę płacić za nią niemal 40 tys. zł podatku. A gdybym wreszcie mógł działać legalnie, do budżetu gminy wpływałoby ok. 100 tys. zł daniny - mówi.

Jego argumenty jednak miejscowych nie przekonują. Nie zgadzają się, żeby w ich sąsiedztwie składować odpady. Coraz głośniej manifestują swoje niezadowolenie. Co prawda przedsiębiorca, najpierw ugiął się przed ich oporem, ale zmienił zdanie.

- Jeżeli zgody na tą działalność nie uzyskam, halę wykorzystam na coś innego. Może będzie tu baza samochodowa, a może obiekt komuś wynajmę. Jest spore zainteresowanie nim - kwituje Rolek.

A mieszkańcy właśnie zebrali niemal 900 podpisów pod petycją do urzędników, aby ci nie wydali pozwolenia przedsiębiorcy. Przesłali ją też do władz województwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna