Jak pisaliśmy, Tomasza S. porwano z jednej z suwalskich ulic w 1999 r. na zlecenie bossa miejscowego półświatka Krzysztofa A. Obwiniał on S. o podłożenie bomby w jego samochodzie dwa lata wcześniej. Boss przeżył, ale stracił nogę. Tomasza S. przetrzymywano w specjalnej klatce i torturowano. Na koniec został zastrzelony. Ciało miało zostać poćwiartowane i wrzucone do jeziora.
Kiedy szczątki wyłowiono, poddano je badaniom genetycznym. Biegły stwierdził, że to fragmenty ciała suwalczanina. W 2004 r. sąd skazał za zabójstwo Jacka W. - prawą rękę bossa. Wyrok - dożywocie. Sam Krzysztof A. dostał 10 lat, podobnie jak inny z jego „żołnierzy”.
Zobacz też Podlaskie. Sołtysowi podcięli gardło. Do zabójstwa doszło podczas zakrapianej alkoholem imprezy
Pod koniec 2013 r. kolejny były „żołnierz” - Wiesław S. napisał do prokuratury, że prawdziwym zabójcą jest on. S. od lat przebywa w zamkniętym zakładzie psychiatrycznym. Uznano go bowiem za osobę niepoczytalną.
Wskazał jednak prawdziwe miejsce ukrycia zwłok. Okazało się, że w 1999 r. biegli się pomylili. Tamte szczątki należały do kogoś innego. Ciało Tomasza S. nie zostało poćwiartowane i wrzucone do jeziora, lecz zakopane w ziemi. Szczątki wydobyto wiosną 2014 r.
Jesienią tego samego roku Sąd Najwyższy uchylił wyrok skazujący Jacka W. na dożywocie i nakazał ponowne rozpatrzenie sprawy. Najpierw trafiła ona do Suwałk, ale wszyscy sędziowie okręgowi musieli się wyłączyć. W przeszłości orzekali już bowiem w różnych procesach, w których W. był oskarżony.
Z Suwałk akta przesłano do Olsztyna. We wrześniu 2015 r. tamtejszy sąd uznał, że wszystko raz jeszcze powinna zbadać prokuratura i zwrócił jej sprawę. Śledczy złożyli jednak skuteczne zażalenie. Obowiązujące wówczas przepisy na taki zwrot nie zezwalały.
Melina niedaleko dwóch szkół. "Kobieta robi skręty i sprzedaje"
Przed olsztyńskim sądem nie udało się wykonać praktycznie żadnych istotnych czynności, oprócz zwolnienia z więzienia Jacka W. Za kratami spędził 15 lat. Niezależnie jednak od zabójstwa Tomasza S., i tak tam by był, bo odsiadywał kary za inne przestępstwa.
W ubiegłym tygodniu olsztyński sąd postanowił po raz drugi zwrócić akta prokuraturze. Jak tłumaczy sędzia Olgierd Dąbrowski-Żegalski, przepisy się zmieniły i teraz jest to już możliwe. Prawdopodobnie prokuratura zaskarży tę decyzję. Sędziowie przypominają, że uchylenie wyroku na Jacka W. nie jest równoznaczne z tym, że nie popełnił on zabójstwa, nie brał udziału w porwaniu i torturach.
Tymczasem lubelska prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie przyznania się do winy Wiesława S. oraz tego, czyje szczątki wyłowione z jeziora w 1999 r. Od wielu miesięcy nie ma żadnego przełomu. Śledczy czekają na opinie biegłych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?