Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Minister środowiska: Wycinka dębów była błędem!

(luk)
Drzewo, którego nie wywieziono dotąd z lasu, musi pozostać na miejscu
Drzewo, którego nie wywieziono dotąd z lasu, musi pozostać na miejscu Fot. A. Zgiet
Powiat sokólski. Wycinka dębów zaatakowanych przez opiętka w rezerwacie przyrody Starodrzew Szyndzielski, była błędem.

- Większą szkodę spowodowały wycinka i usunięcie z rezerwatu potencjalnie chorych drzew niż ich pozostawienie na miejscu - mówi Elżbieta Strucka, rzecznik ministra środowiska. W piątek, po prawie półrocznym oczekiwaniu, minister wydał decyzję w sprawie wycinki.

Okazuje się, że nie powinna ona mieć miejsca, a drzewo, którego nie wywieziono
dotąd z lasu, musi pozostać na miejscu. Jednak jak informuje pani rzecznik, ani leśnicy, ani konserwator nie poniosą konsekwencji tego, co zrobili.

- Chociaż popełnili poważny błąd, to jednak działali w dobrej wierze. Nie było ich celem działanie na szkodę przyrody - mówi rzeczniczka.

W kwietniu b.r. podlaski konserwator przyrody wydal decyzję zezwalającą na wycięcie 190 dębów z rezerwatu Starodrzew Szyndzielski, nadając decyzji rygor natychmiastowej wykonalności. Uzasadnił to koniecznością zwalczenia zagrożenia - opiętków, które rzekomo zasiedlały wyznaczone do wycięcia dęby. Na wniosek podlaskiej Pracowni na Rzecz Wszystkich Istot, Minister Środowiska nakazał wstrzymanie wycinki, niestety za późno. Nadleśniczy wyciął w pośpiechu dęby, cześć z nich zdążył sprzedać. Ministerialna kontrola w rezerwacie ujawniła, że wycinano również drzewa całkowicie zdrowe. Po sprawdzeniu dokumentacji okazało się, że w przeciągu 2 lat usunięto ok. 1000 drzew. Proceder postępował w ramach eksperymentu profesora Aleksandra Sokołowskiego na który jak się okazało nie wydano wymaganego prawem pozwolenia. W wyniku rozpoznania przyrodniczego okazało się, ze wraz ze starymi dębami były niszczono setki chronionych prawem porostów z Polskiej Czerwonej Listy. Na przeznaczonych do wywózki dębach stwierdzono zgniotka cynobrowego - relikt lasów pierwotnych, gatunek chrząszcza związany z martwym drewnem, ściśle chroniony prawem krajowym i Dyrektywą Siedliskową UE. Padające dęby płoszyły gnieżdżące się w
rezerwacie ptaki.

Od decyzji Konserwatora odwołała się podlaska Pracownia. Na wniosek ministerstwa sprawę opiniował ekspert - dr Lech Buccholz oraz Państwowa Rada Ochrony Przyrody. Obie opinie nie pozostawiły suchej nitki na Konserwatorze Przyrody.

Po ponad pięciu miesiącach sprawę rozstrzygnął w końcu Minister uchylając decyzje Wojewody. W swojej decyzji minister nakazał pozostawienie wyciętych drzew w lesie uzasadniając to zmniejszeniem szkód w przyrodzie.

Stwierdził, iż taka metoda walki z opiętkiem nie jest skuteczna, a mogła doprowadzić do obniżenia wartości przyrodniczej rezerwatu. Zdaniem ministra - w rezerwatach obumarłe drzewa to część ekosystemu.

- Jest to ważna lekcja dla Lasów Państwowych, które dotychczas bezkarnie pozyskiwały tysiące metrów sześciennych drewna z podlaskich rezerwatów niszcząc gatunki chronione i tłumacząc to działaniem dla dobra przyrody - mówi Adam Bohdan z Pracowni. - Wyrażamy nadzieję, iż będzie to precedens, który wyznaczy nowe standardy w ochronie leśnych rezerwatów przyrody, a leśnicy w końcu zrozumieją, iż kornik i opiętek w leśnym rezerwacie przyrody nie jest szkodnikiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna