Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ministrant bestialsko zabił księdza. Żaden wyrok nam go nie zwróci - mówią parafianie

Urszula Krutul
– Często pomagałam księdzu na plebanii. Razem z koleżanką. Był bardzo przyjazny młodzieży. Nie wiem, jak Artur mógł zrobić coś takiego – mówi Honorata Andratowicz.
– Często pomagałam księdzu na plebanii. Razem z koleżanką. Był bardzo przyjazny młodzieży. Nie wiem, jak Artur mógł zrobić coś takiego – mówi Honorata Andratowicz.
Ta zbrodnia wstrząsnęła całą Polską. W marcu proboszcz ze wsi Miłkowice Maćki został bestialsko zabity. Do sądu trafił akt oskarżenia zabójcy.

Nie ma takiego wyroku, który by zwrócił nam księdza Tadeusza - zapewnia mieszkaniec wsi Miłkowice Maćki Kazimierz Andratowicz. - Wszyscy wiedzą, że nie ma takiego wyroku. Ale sprawiedliwości musi stać się zadość. Wyrok powinien być surowy. To było morderstwo. I to okrutne. Może nie powinien dostać dożywocia, ale na pewno 25 lat.

Inni mieszkańcy wsi myślą podobnie. A zabójca proboszcza? Artur K. niedługo odpowie za swoje czyny. Do białostockiego sądu okręgowego trafił właśnie akt oskarżenia w tej sprawie. W sumie oskarżonych jest sześć osób.

Najpoważniejsze zarzuty ciążą na Arturze K. 23-latkowi za zabójstwo księdza Tadeusza Krakówki i rozbój z użyciem niebezpiecznego narzędzia grozi dożywocie. Razem z nim na plebanię, aby obrabować księdza, poszedł Robert T. On odpowie za usiłowanie rozboju, za co grozi do 15 lat więzienia.

Pozostali oskarżeni są o paserstwo (przyjęli zakupy i gotówkę pochodzącą z kradzieży). Ciążą też na nich zarzuty pomocy Arturowi K. w zacieraniu śladów przestępstwa oraz niepowiadomienia policji o zabójstwie i rabunku. Artur K. i inni oskarżeni ostatecznie przyznali się do zarzucanych im czynów i złożyli wyjaśnienia zgodne z ustalonym stanem faktycznym.

Przypomnijmy. Pierwszego marca tego roku Artur K. razem ze swoim kolegą poszedł na plebanię. Do tej pory nie wiadomo, dlaczego ksiądz wpuścił ich do środka. Może dlatego że znał Artura K., bo ten był kiedyś ministrantem. Ksiądz był wobec ludzi raczej nieufny. Zaczęli rozmawiać. W pewnej chwili Artur K. wyciągnął zaostrzony śrubokręt. Strasząc nim księdza kazał mu się położyć na podłodze i zażądał pieniędzy. Z portfela księdza wyjął tysiąc złotych.

Obecny w pokoju Robert T. uciekł z plebanii. Jak później wyjaśniał, bał się, że Artur może coś zrobić duchownemu. Oprawcy pieniędzy było mało. Razem z kapłanem poszedł do pancernej szafy, skąd zabrał ponad 8 tysięcy złotych. Następnie razem z księdzem Krakówką poszedł do kuchni. Kazał, żeby ten dał mu nóż. Ksiądz spełnił żądanie. Wtedy Artur K. zadał mu tym nożem 9 ciosów w klatkę piersiową. Próbował też poderżnąć mu gardło. Po wszystkim uciekł, a drzwi plebanii zamknął na klucz. Ksiądz Krakówko zmarł.

- Ludzie Artura wyzywali. Ja bym chciał go zapytać: Artur, co ty czujesz teraz? Nie usprawiedliwia go, że był pijany. Potem wytrzeźwiał. I musiał myśleć, co zrobił - zastanawia się pan Kazimierz. - Chciałbym wiedzieć, co on sobie myślał. Teraz ma życie zmarnowane. Bo każdy ma jedno życie. Zarówno ksiądz Tadeusz, jak i Artur - dodaje na zakończenie naszej rozmowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna