Mniej dzieci, więcej emerytów

Oznacza to, że doszedł do nas trend, który w Europie Zachodniej zaczął się już wiele lat temu. Nie ma szans na to, by Polska przekroczyła próg 40 mln obywateli. Ani na to, by w najbliższych latach zwiększyła się liczba mieszkańców Białegostoku przekraczając magiczny pułap 300 tys. Dlaczego tak się dzieje?

- Na liczbę ludności i jej strukturę ma wpływ wiele czynników. Do najważniejszych należą liczba urodzeń, umieralność oraz migracje - wyjaśnia dr Edyta Jurczak-Pejko z Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Białymstoku. - Ten pierwszy czynnik zależy od planów prokreacyjnych młodych ludzi, które są coraz "skromniejsze". Model rodziny i styl życia stale się zmienia. Młodzi coraz częściej decydują się na życie w konkubinacie, a decyzję o ewentualnym zawarciu związku małżeńskiego odkładają w czasie. Powoduje to, że i decyzja o urodzeniu dziecka jest podejmowana później.

Obecnie średni wiek kobiety rodzącej dziecko wynosi 28 lat, a w miastach blisko 29 lat. Inaczej wygląda też współczesny model rodziny. To już nie 2 plus 2, jak jeszcze kilkanaście lat temu, ale 2 plus 1.

- Powodem jest wzrost aspiracji zawodowych kobiet, trudna sytuacja na rynku pracy oraz, co bardzo istotne, absolutny brak polityki państwa na rzecz rodziny - wylicza dr Jurczak-Pejko.
Według prognoz demograficznych, w 2030 roku liczba mieszkańców Białegostoku spadnie o 9 proc. Największy ubytek ludności przewidywany jest jednak na południu województwa podlaskiego. Na przykład w powiecie hajnowskim będzie 11 tys. mieszkańców mniej, a w bielskim - ponad 9 tys. W tym przypadku jedną z przyczyn będzie migracja młodych ludzi do większych miast. Z tego powodu w skali kraju jedynie w województwie mazowieckim liczba ludności będzie systematycznie wzrastała aż do 2030 roku.

Starzejące się społeczeństwo oznacza, że za 25 lat udział emerytów w ogólnej liczbie ludności naszego województwa wzrośnie z obecnych 17,4 proc. do 28,3 proc.