Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mogą przepaść miliony na Kanał Augustowski

Ireneusz Sewastianowicz
Ponad pięć milionów z unijnych dotacji może stracić gmina Płaska, jeśli Stanisław Tumidajewicz, szef suwalskiej delegatury służby ochrony zabytków, nie zmieni zdania.

Pod znakiem zapytania stoi realizacja całego projektu uatrakcyjnienia okolic Kanału Augustowskiego, przygotowanego wspólnie z samorządem Augustowa, którego szacunkowy koszt wynosi 36 mln zł.

- Istnieje takie niebezpieczeństwo, bo gonią nas terminy - przyznaje Kazimierz Kożuchowski, burmistrz Augustowa.

- Nie ma żadnego konfliktu. Jest tylko prawo, które obowiązuje wszystkich - twierdzi S. Tumidajewicz.

Burłacy zamiast rowerów

Projekt zakłada uatrakcyjnienie okolic Kanału Augustowskiego poprzez wybudowanie m.in. nowych kąpielisk, punktów widokowych, ścieżek narciarskich i rowerowych. Konserwator ma tu wiele do powiedzenia, bo chodzi o tereny przylegające do najbardziej cennego zabytku techniki inżynieryjnej w północno-wschodniej Polsce.

Tumidajewiczowi nie spodobał się pomysł zbudowania w Płaskiej kilometrowego odcinka ścieżki rowerowej, bezpośrednio sąsiadującej z kanałem.

- To w sumie 1026 metrów. Początkowo nie zgłaszał zastrzeżeń. Później jednak oznajmił, że żadnego polbruku tu nie będzie. Zgodzi się na tradycyjną nawierzchnię utwardzaną - opowiada Wiesław Gołaszewski, wójt gminy Płaska.

Niespodzianki jednak na tym się nie skończyły. Tumidajewicz oznajmił, że ścieżka rowerowa nie może biec po koronie kanału. Należy odtworzyć dawną drogę przylegającą do wody, którą chodzili burłacy holujący tratwy.

- Ponoć taka istniała, chociaż nikt tego nie udokumentował - denerwuje się wójt. - Wtedy usłyszałem, że powinno się na koszt gminy przeprowadzić badania archeologiczne i ustalić, którędy chodzili burłacy. Oczywiście, że tego nie zrobimy, bo nie stać nas finansowo na takie przedsięwzięcie, a i czasu na przygotowanie potrzebnej dokumentacji nie zostało za wiele.
Konserwator wie lepiej

- Polbruk można układać gdzieś w Suwałkach, może też w Płaskiej. Na pewno nie nad Kanałem Augustowskim - nie zmienia zdania S. Tumidajewicz. - Nie pozwolę, żeby oszpecono pomnik naszej historii.

- A może położyć kocie łby, na których rowery połamią koła? - ironizuje Wiesław Gołaszewski. - Podobno taka nawierzchnia byłaby do zaakceptowania przez konserwatora zabytków.

Samorząd Płaskiej nie wynajmie także, czego domaga się konserwator, archeologów, którzy poszukiwaliby śladów dawnej drogi burłaczej. Nie ma na to ani pieniędzy, ani czasu. Dokumentację, by realnie liczyć na pieniądze, trzeba złożyć do końca lutego. Nie pomogły środowe negocjacje z wojewódzkim konserwatorem zabytków, któremu podlega Tumidajewicz.

- Tradycyjne byłyby brukowce albo żwir. Taką ścieżkę rowerową wszyscy omijaliby z daleka. To nie wchodzi w rachubę. Przez upór konserwatora miliony złotych mogą utonąć w kanale - podsumowuje Wiesław Gołaszewski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna