Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moje trzy awanse

Dariusz Klimaszewski
Tak strzelał gole Jacek Bayer. Był królem strzelców II ligi w historycznym sezonie 1986/87.
Tak strzelał gole Jacek Bayer. Był królem strzelców II ligi w historycznym sezonie 1986/87. archiwum "GW"
Białystok. Jagiellonia w ekstraklasie! - dla dzisiejszego kibica, to "normalka". Dla mnie, oglądającego białostockich piłkarzy balansujących na początku lat 80. między II a III ligą, było to marzenie. Wówczas nawet nie śmiałem przypuszczać, że będę świadkiem trzech awansów Jagiellonii do ekstraklasy.

223-17? Jaki wynik?
Oczywiście najbardziej utkwił mi w pamięci ten historyczny, pierwszy awans biało-stoczan w sezonie 1986/87. A szczególnie rosnące, aż do ogromnego, zainteresowanie meczami drużyny trenera Janusza Wójcika. Odczuliśmy je: red. Leszek Tarasiewicz i ja na własnej skórze.
I tutaj krótkie wprowadzenie dla młodszych kibiców. W latach 80. nie było automatycznych, międzymiastowych połączeń telefonicznych, telewizja nie miała programów sportowych, a jedyny lokalny - radiowy - był w niedzielę po godz. 22. Kibice, chcący się dowiedzieć wyniku Jagiel-lonii, dzwonili więc do działu sportowego "Współczesnej". My bowiem kilka razy w trakcie meczu zamawialiśmy rozmowy w centrali międzymiastowej na stadiony, na których grali białostoczanie. Jagiel-lonia gromiła rywali, a nasz telefon nr 223-17 grzał się coraz bardziej. Po meczu, przez ponad dwie godziny, dzwonek w nim nie milczał.
W końcu z red. Tarasie-wiczem stwierdziliśmy, że w takich warunkach nie da się pracować. Poprosiliśmy działaczy Jagiellonii o pomoc. I wraz z nimi utworzyliśmy punkt informacyjny. Dzwoniąc doń można było dowiedzieć się aktualnego wyniku meczu. W oknie i drzwiach redakcyjnego budynku przy Wesołowskiego (dziś Suraskiej) wywieszaliśmy zaś kartkę z rez-ultatem spotkania. Przed redakcją, każdego meczowego dnia, zbierało się co najmniej kilkudziesięciu kibiców. Aż do ostatniego dnia rundy jesiennej, w którym zmierzyły się w Knurowie prowadzące w tabeli jedenastki Górnika i Jagiellonii.
Dwie godziny przed rozpoczęciem meczu pojawili się na Wesołowskiego pierwsi kibice. Gdy w Knurowie rozpoczęła się gra, był ich już tłum. Stojąc na całej szerokości ulicy, od "Delikatesów" do jej wylotu przy placu, zablokował ruch samochodów. Pojawili się milicjanci. Myśleli, że ten ponad tysiąc osób będzie nielegalnie manifestować.
Po kilkudziesięciu minutach tłum ryknął: "Jeeeest!" Takim okrzykiem powitał informację: Jagiellonia prowadzi 2:0. Po przerwie, przez Wesołowskiego przeszedł szmer zwątpienia: Górnik doprowadził do remisu 2:2. W niemalże kompletnej ciszy kibice czekali na ostatnią informację. Ledwie wywiesiłem kartkę: "3:2 dla Jagiellonii, trzy gole Jacka Bayera", i tłum zatrząsł się od okrzyku radości i gromkiego "Sto lat".
Jagiellonia objęła prowadzenie w tabeli, którego nie oddała już do końca rozgrywek. My zaś co tydzień informowaliśmy o wyniku żółto-czerwonych. Aż w końcu, 6 czerwca 1987 roku o godz. 19.15, po spotkaniu w Sosnowcu z Zagłębiem, otworzyliśmy szampana. Jagiellonia była w ekstraklasie!

Niedziela cudów
Białostoczanie mieli powrócić do I ligi w sezonie 1990/91. Pierwszy mecz barażowy w Sosnowcu z Zagłębiem wygrali pewnie 2:0. Przed rewanżem działacze białostockiego klubu przygotowali już bankiet...
Mecz oglądałem z red. Jerzym Kostrzewskim. Gdy goście wyrównali straty, zacząłem się strasznie denerwować. Zauważył to Jurek, który uspokajał mnie: "Nie denerwuj się tak, przecież to tylko sport". Zagłębie wygrało 2:0. Doszło do rzutów karnych. Patrzę, a oto "spokojny" Jurek odwraca się plecami od boiska. "Jaga" przegrała 2:4.
Awans przyszedł rok później. Zespół prowadzony najpierw przez trenera Mirosława Mojsiuszkę, a następnie Grzegorza Szerszenowicza walczył o niego w ostatniej kolejce. Pierwsze miejsce miała zapewnione Siarka Tarnobrzeg, o drugie rywalizowała Jagiellonia ze Stalą Rzeszów. Białostoczanie wygrali na wyjeździe, rzeszowianie stracili punkty. Awans przypadł Jagiellonii, ale radość nie była pełna. Ostatnim meczom zainteresowanych drużyn towarzyszyły bowiem zakulisowe rozgrywki. Nikt nikogo za rękę nie złapał, lecz też nikt nie miał wątpliwości, że awansowaliśmy po "niedzieli cudów".

Historia lubi się powtarzać
W sezonie 1992/93 Jagiellonia z kretesem spadła z ekstraklasy. I-ligowi rywale pokazali, że ani drużyna, ani białostocki klub nie były przygotowane do walki w najwyższej klasie rozgrywkowej. Teraz mam nadzieję, że już takiego upokorzenia, jak wówczas, nie przeżyję. Wierzę, że powiedzenie, iż "historia lubi się powtarzać, będę tylko kojarzyć z awansami Jagiellonii po meczach w Sosnowcu z Zagłębiem (w 1987 i 2007 r.) i późniejszymi I-ligowymi zwycięstwami z Górnikiem Zabrze, Legią Warszawa. Czego też Państwu życzę!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna