Ania i Magda Kuczyńskie na świat przyszły 27 kwietnia. Urodziły się w 30-tym tygodniu ciąży. Po urodzeniu trzy miesiące spędziły w szpitalu w Białymstoku. Obie dziewczynki mają bezdech, Ania jest już po operacji jelit, a Madzia w przyszłości będzie musiała przejść operację przeszczepu serca.
Rodzice małych ełczanek nie radzą sobie finansowo. Brakuje na podstawowe rzeczy, czyli mleko, pieluchy czy ubranka.
Dyspozytor uratował życie
Mama dziewczynek w ciąży nie wiedziała o komplikacjach. Dopiero w szpitalu w Białymstoku okazało się, że życie jej córek jest zagrożone.
- Lekarze zdecydowali, że trzeba szybko przeprowadzić cesarskie cięcie, ponieważ moje córki mogą tego nie przeżyć. Udało się je uratować, jednak wciąż zmagamy się z różnymi chorobami - mówi Ewelina Kuczyńska, mama Ani i Magdy.
Tata dziewczynek musiał zrezygnować z pracy, żeby być przy żonie i móc opiekować się dwojgiem starszych dzieci. Po trzech miesiącach dziewczynki w końcu przyjechały do domu, do Ełku. Jednak po kilku tygodniach mała Magda znów trafiła do szpitala.
- Trzymałem córkę na rękach i nagle przestała oddychać. Była cała sina, żona zadzwoniła po karetkę, a dyspozytor mówił nam, jak mamy ją reanimować. W końcu Magda złapała oddech, ale była bardzo słaba i lekarze zdecydowali, że znów musi zostać w szpitalu - opowiada Kamil Kuczyński.
Obie dziewczynki są pod stałą kontrolą różnych lekarzy. Prawie codziennie rodzice odwiedzają przychodnie specjalistyczne w Ełku i Białymstoku. Ania i Magda są również rehabilitowane. Zwykła infekcja jest dla nich bardzo groźna. Nie mogą przyjąć żadnych lekarstw bez szczegółowych badań.
Malutka Ania pije specjalne mleko, ponieważ jej jelita nie pracują prawidłowo.
- Wcześniej zwracała cały pokarm, teraz na szczęście na apetyt nie narzekamy - mówi Ewelina Kuczyńska.
Noc nie daje odpoczynku
Rodzina otrzymuje 1000 zł zasiłku z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej. Czekają też na orzeczenia od lekarzy, ponieważ będą się starać o zasiłki pielęgnacyjne dla dziewczynek. Jednak może to potrwać nawet kilka miesięcy.
- Całą dobę musimy się opiekować naszymi dziećmi. Oprócz tego mamy jeszcze trzyletnią córkę Andżelikę i pięcioletniego syna Fabiana - mówi Ewelina Kuczyńska. Kobieta dodaje, że w nocy czuwają przy bliźniaczkach na zmianę. Do drugiej godziny w nocy jest przy nich pani Ewelina, później wstaje pan Kamil i opiekuje się nimi do rana.
- Nie mogę teraz pójść do pracy, cały czas ktoś musi być z córkami. Nie mamy nikogo z rodziny, kto mógłby nam pomóc. Wcześniej, jak pracowałem, dawaliśmy sobie radę, teraz jest nam bardzo ciężko - mówi tata dziewczynek. Dodaje, że 1000 złotych wystarcza im na opłacenie rachunków za mieszkanie. Brakuje na mleko, lekarstwa, pieluchy czy ubranka dla chorych dziewczynek.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?