Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mordercy nie są już anonimowi

Ireneusz Sewastianowicz [email protected]
Czy kiedyś dowiem się, gdzie są pochowani nasi bliscy? – zastanawia się Apolonia Konopko z Białowierśni. W obławie zginęli dwaj bracia jej męża.
Czy kiedyś dowiem się, gdzie są pochowani nasi bliscy? – zastanawia się Apolonia Konopko z Białowierśni. W obławie zginęli dwaj bracia jej męża. A. Rosowska
Rosyjski historyk zrobił przełomowy krok na drodze do wyjaśnienia okoliczności sowieckiej zbrodni w lipcu 1945 r. na Suwalszczyźnie. Ciągle jednak brakuje odpowiedzi na pytanie, gdzie są groby ofiar tamtego bestialskiego mordu.

Zamordowanie w lipcu 1945 r. prawie 600 mieszkańców Suwalszczyzny, podejrzanych o związki z Armią Krajową, nakazał Ławrentij Beria, najbliższy wówczas współpracownik Stalina. Akcję koordynował gen. Wiktor Abakumow, szef kontrwywiadu wojskowego. Bezpośrednio dowodzili nią generałowie Iwan Gorgonow i Paweł Zielenin. Egzekucją zajęli się żołnierze specjalnego batalionu Smiersz.

Tak wynika z dokumentu, jaki odnalazł i właśnie opublikował w swojej książce Nikita Pietrow - rosyjski historyk i wiceprzewodniczący stowarzyszenia Memoriał, które zajmuje się odkrywaniem białych plam w komunistycznej przeszłości.

- To może być przełom w trwających z przerwami już prawie dwadzieścia lat śledztwach dotyczących największej powojennej zbrodni sowieckiej na ziemiach polskich. A taką była obława w Puszczy Augustowskiej i okolicach - mówi Mirosław Basiewicz, współzałożyciel Obywatelskiego Komitetu Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. - Pozostaje już tylko odnalezienie miejsca kaźni. W archiwach sowieckich służb specjalnych musiały zachować się jakieś informacje na ten temat.

Tajne specjalnego znaczenia

Klauzulami: "tajne, specjalnego znaczenia" oznaczono dokument, który Pietrow odnalazł w rosyjskich archiwach. Jest to szyfrogram, jaki 21 lipca 1945 r. Abakumow wysłał do Berii. Informował, że podczas kończącej się właśnie pacyfikacji Suwalszczyzny zatrzymano w sumie 592 "polskich bandytów". Do zaakceptowania przedstawiał scenariusz zbrodni... Pisał, że na polowym lotnisku w Olecku wylądował już gen. Gorgonow z grupą podwładnych. Dotarł też gen. Zielenin, szef kontrwywiadu 3. Frontu Białoruskiego. Mieli oni nadzorować masową egzekucję. "Przy przeprowadzeniu operacji zostaną podjęte wszelkie kroki w celu zapobieżenia ucieczce kogokolwiek" - raportował Abakumow. Dodawał też, że rozstrzeliwaniem aresztowanych zajmie się "batalion Smiersz, już sprawdzony przez nas w wielu akcjach kontrwywiadowczych".

Prawdopodobnie plan, przygotowany przez Abakumowa, został skrupulatnie zrealizowany. Gorgonow i Zielenin, w ocenie ich szefa, byli doświadczonymi i zasłużonymi czekistami. Kariery oprawców zakończyły się po śmierci Stalina i rozstrzelaniu Berii i Abakumowa. Obu zdegradowano jako "niegodnych wysokiej funkcji generała". Od dawna nie żyją, więc nie mogliby odpowiadać za zbrodnię, jakiej dopuścili się latem 1945 r. Wątpliwe też jest odnalezienie innych morderców. Czas zrobił swoje.

Dwa miesiące po wojnie

O największej powojennej zbrodni sowieckiej na ziemiach polskich przypomina od lat symboliczny pomnik w Gibach, które nazywa się "Golgotą Puszczy Augustowskiej" albo "małym Katyniem". W lipcu 1945 r. na terenach ówczesnych powiatów suwalskiego, augustowskiego i częściowo sokólskiego, zatrzymano ok. 7 tys. osób, które podejrzewano o przynależność w czasie okupacji do Armii Krajowej lub o powojenne kontakty z niepodległościowym podziemiem, działającym na tych terenach jako Armia Krajowa Obywatelska.

Większość, po brutalnych przesłuchaniach, wróciła do domu. Jednak po prawie 600 mieszkańcach Suwalszczyzny wszelki ślad zaginął. Po latach udało się ustalić, że w pacyfikacji Puszczy Augustowskiej uczestniczyła 62. dywizja Wojsk Wewnętrznych NKWD oraz jednostki 50. armii sowieckiej. Do akcji zaangażowano także dwie kompanie: 1. praskiego pułku piechoty oraz funkcjonariuszy UB z Suwałk i Augustowa.

Systematyczne przetrząsanie lasów i wiosek zaczęło się 12 lipca i trwało ponad dwa tygodnie. Wystarczał cień podejrzenia, aby znaleźć się w prowizorycznym areszcie. Na ten cel przeznaczono liczne szopy, stodoły i piwnice pilnie strzeżone przez NKWD-zistów.

Sowieci dysponowali listami podejrzanych, przygotowanymi przez konfidentów i UB. Nie zabrakło jednak również pospolitego bałaganiarstwa. Brali przypadkowe osoby, aby tylko zgadzała się liczba. Pod koniec lipca 1945 r. opustoszały prowizoryczne areszty. Dalszy los zatrzymanych mieszkańców Suwalszczyzny jest nieznany...

Krewni ofiar po 1956 r. poszukiwali swoich bliskich za pośrednictwem Polskiego Czerwonego Krzyża. Bez rezultatu.

O powojennej tragedii przypomniał utworzony w 1987 r. Obywatelski Komitet Poszukiwań Mieszkańców Suwalszczyzny Zaginionych w Lipcu 1945 r. Jego działalność firmowali swoimi nazwiskami i adresami Mirosław Basiewicz, Piotr Bajer i Stanisław Kowalczyk. Pomimo administracyjnych i policyjnych szykan, członkom OKPMS udało się przygotować częściową listę ofiar NKWD.

Później, już po przemianach ustrojowych, śledztwo wszczęła Prokuratura Wojewódzka w Suwałkach. Przesłuchano m.in. gen. Mirosława Milewskiego, byłego ministra spraw wewnętrznych, a tuż po wojnie funkcjonariusza Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Augustowie. Jego zeznania niewiele wniosły do sprawy.

- Wśród ofiar byli moi znajomi. Jako minister próbowałem zainteresować się ich losami. Jednak w polskich archiwach nie było żadnych istotnych dokumentów - zapewniał mnie Milewski, gdy rozmawialiśmy jesienią 1990 roku.

Prawdopodobnie nie kłamał. Od wielu lat trwa śledztwo, które prowadzi białostocki oddział Instytutu Pamięci Narodowej. Nie brakowało buńczucznych wypowiedzi, że wszystkie poprzednie postępowania były prowadzone po amatorsku. Wreszcie, rzekomo, do pracy wzięli się fachowcy. W rezultacie IPN przygotował parę publikacji na temat obławy, ale nie odkrył nowych faktów, nie dotarł do dokumentów, które byłyby wcześniej nieznane.

- Rosyjski historyk jedną publikacją zrobił więcej niż oni przez tyle lat - Mirosław Basiewicz, któremu parę lat temu IPN przyznał tytuł "Kustosza Pamięci Narodowej", nie kryje ironii.

Nowe tropy

Do tej pory większość osób zajmujących się obławą przyjęła hipotezę, że mordu dokonano w Naumowiczach koło Grodna. Tu egzekucji dopuszczali się podczas okupacji hitlerowcy, więc łatwo byłoby zamaskować kolejne groby.

Dokument, odnaleziony przez rosyjskiego historyka, każe zweryfikować niektóre przypuszczenia. Okazuje się bowiem, że gen. Gorgonow ze specgrupą Smierszu lądował w Olecku. Dlaczego nie w Grodnie albo w Suwałkach, gdzie tuż za rogatkami pozostało polowe lotnisko Luftwaffe? Może więc na miejsce egzekucji wybrano Puszczę Romincką lub Borecką w dawnych Prusach Wschodnich. Niewykluczone, że odbyła się ona już na terenach obecnego Obwodu Kaliningradzkiego. Pietrow liczy na odnalezienie kolejnych dokumentów i rozwiązanie również tej zagadki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna