Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Można lądować

Krzysztof Jankowski
Bielski szpital ma nowe lądowisko dla śmigłowców. Dzięki niemu chorzy będą mogli w bezpieczny i szybki sposób dotrzeć do szpitali specjalistycznych.

Lądowisko było bardzo potrzebne. Długo na nie musieliśmy czekać - przyznaje Stanisław Iwaszko, szef białostockiego Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
Śmigłowce transportowały chorych z bielskiego szpitala już od początku jego istnienia.
- Lądowały przed ówczesnym liceum medycznym - mówi Bożena Grotowicz, dyrektor Samodzielnego Publicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej w Bielsku Podlaskim. - Jednak w 1999 r. szkolna działka została wydzielona i odgrodzona od szpitala. Dla helikopterów pozostało miejsce jedynie u zbiegu ulic Białowieskiej i Kleszczelowskiej.
Tym miejscem była... podmokła łąka między zabudowaniami mieszkalnymi.
- Kiedyś lataliśmy do Bielska częściej, ale odkąd nasi piloci musieli lądować na łące, która do tego celu kompletnie się nie nadawała, powoli zaczynaliśmy się buntować - przyznaje Stanisław Iwaszko.
- Po intensywnych opadach albo roztopach nawet nie było sensu wzywać śmigłowca - mówi dyrektor Grotowicz. - A gdy było sucho, lądowania udawały się dzięki wyjątkowym zdolnościom pilotów. Sanitariusze z noszami musieli pokonywać śliską skarpę, by donieść pacjenta do helikoptera.
W ten sposób transport chorych odbywał się kilkadziesiąt razy w roku, najczęściej na trasie z Bielska do Białegostoku.
- Podróż "erką" w jedną stronę trwa 40-50 minut. Śmigłowiec pokona ją w dziesięć minut - mówią bielscy lekarze.
- Zdarzają się jednak transporty na trasie do Warszawy, Katowic, czy Siemianowic Śląskich. Wtedy helikopter okazuje się bardzo przydatny - podkreśla Iwaszko.
Z przewozu pacjentów śmigłowcem korzysta się w przypadku bezpośredniego zagrożenia życia pacjenta: udarów, zawałów, groźnych wypadków.
- Nowe lądowisko poprawi więc bezpieczeństwo nie tylko mieszkańców całego powiatu, ale też osób przejeżdżających przez Bielsk tranzytem - podkreśla Grotowicz.
Przygotowanie nowego lądowiska trwało prawie dwa lata. Jego koszt szacowano na 250 tys. zł, jednak dzięki pomocy darczyńców, m.in. "Maksbudowi", Zakładowi Energetycznemu, Powiatowemu Zarządowi Dróg oraz samorządów, lądowisko powstało tanim kosztem na miejscu dotychczasowego zbiornika przeciwpożarowego.
- Zbiornik był budowany w latach 60-tych, gdy w okolicach szpitala nie była rozwinięta infrastruktura wodociągowa. Dziś jego istnienie nie było konieczne - zapewnia mł. bryg. Jan Szkoda, rzecznik prasowy bielskiej komendy PSP.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna