Można zjeść żubra w restauracji! Park Narodowy sprzedaje zwierzęta na skup

Zakochani, którzy wybiorą się na walentynkową kolację do jednej z warszawskich restauracji (nazwy nie podajemy, żeby nie reklamować lokalu), mogą zamówić sobie carpaccio z żubra. Tak, to nie pomyłka. Nie chodzi o bizona, który bywa hodowany na mięso, ale właśnie o żubra, króla Puszczy Białowieskiej.

Skąd mięso żubra w karcie, skoro na żubry nie można polować? Okazuje się, że można. Minister Środowiska wydał zgodę na odstrzał w tym roku 40 żubrów w Puszczy Białowieskiej. To sporo, bo jak właśnie policzono, w polskiej części puszczy żyje 456 żubrów, czyli blisko 10 proc. populacji zostanie zabite.

Teoretycznie eliminuje się osobniki stare i chore, bo stado nie może się już bardziej powiększać. Co roku w Puszczy rodzi się 50-80 młodych żubrów (w 2008 r. 53) i po prostu dla zwierząt brakuje miejsca w Puszczy. Zwierzęta można by teoretycznie oddawać do innych hodowli, ale samce z Białowieży cierpią na genetyczne zapalenie napletka.

Czy takie zwierzęta nadają się do celów kulinarnych? Jak zapewnia menadżer restauracji, mięso ma wszystkie wymagane pozwolenia weterynaryjne. "Inaczej nie reklamowalibyśmy tego produktu" - mówi.

"Głowy oddajemy do Zakładu Badań Ssaków, a tusze sprzedajemy do punktu skupu" - mówi Małgorzata Karaś, dyrektor Białowieskiego Parku Narodowego i zastrzega, że to tylko poboczna działalność parku. Większość żubrzego mięsa jest przechowywana w chłodniach i karmione są nim wilki i ryś trzymane w rezerwacie pokazowym. Część mięsa trafia jednak do skupu. Z dziewięciu odstrzelonych żubrów już w tym roku, cztery poszły na sprzedaż. I można je zjeść...