Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwi pomagają leśnym zwierzętom przetrwać zimę (zobacz zdjęcia)

(db)
Zwierzyna dostaje świeżą porcję pokarmu co kilka dni – tłumaczy łowczy Adam Szczęsnowicz (z prawej)
Zwierzyna dostaje świeżą porcję pokarmu co kilka dni – tłumaczy łowczy Adam Szczęsnowicz (z prawej) D. Biziuk
Kiedy przychodzi zima, zaczynamy dokarmiać leśną zwierzynę. W każdą sobotę uzupełniamy pokarm w paśnikach. Nie zawsze jednak da się dojechać samochodami tam, gdzie trzeba - powiedział Adam Szczęsnowicz, łowczy "Sokoła".

Rozpoczęła się w grudniu i potrwa co najmniej do początku marca. Mowa o zimowej akcji dokarmiania zwierząt, którą zorganizowało Koło Łowieckie "Sokół" z Sokółki.

Sokólscy myśliwi nie mają wątpliwości, że gdyby nie ich pomoc, wiele leśnych zwierząt nie przetrwałoby tej zimy.

Dziki maszerują do wsi
Do "Sokoła" należą cztery obwody łowieckie. Trzy z nich są zlokalizowane koło Sokółki, natomiast jeden - na terenie gmin Janów i Sidra. W sumie to 27 tys. hektarów.

- Kiedy przychodzi zima, zaczynamy dokarmiać leśną zwierzynę. W każdą sobotę uzupełniamy pokarm w paśnikach. Nie zawsze jednak da się dojechać samochodami tam, gdzie trzeba - powiedział Adam Szczęsnowicz, łowczy "Sokoła".

Od grudnia myśliwi rozsypali już przy paśnikach i na poletkach żerowych prawie 10 ton zboża i 2 tony kukurydzy. Leśna zwierzyna dostaje też marchewkę, siano, słodki łubin i sól, która dostarcza jej niezbędnych mikroelementów.

- Ta zima jest wyjątkowo ciężka dla leśnych mieszkańców. Pokarm znika z paśników momentalnie. Gdyby nie gruba pokrywa śnieżna, zwierzyna jakoś by sobie poradziła ze zdobyciem czegoś do jedzenia. W tym przypadku musi ona jednak liczyć na pomoc człowieka - usłyszeliśmy od myśliwych.

Kilka tygodni temu jeden z nich zastrzelił dzika, który krążył wokół pewnej wsi. Okazało się, że zwierzę miało żołądek wypełniony powietrzem. Gdyby nie strzał myśliwego, dzik zginąłby z głodu.

- Kiedy zwierzyna podchodzi pod zabudowania gospodarcze, nie robi tego z przekory, ale z chęci zdobycia pożywienia - wyjaśnili sokólscy myśliwi.

Co serce dyktuje
Skąd Koło Łowieckie "Sokół" bierze pokarm potrzebny do dokarmiania leśnej zwierzyny?

- Mamy w swoim gronie 70 myśliwych. Sporo z nich to rolnicy. Część pokarmu pochodzi właśnie z ich gospodarstw - wyjaśnił Adam Szczęsnowicz.

Sobotnie wyprawy do lasu są organizowane bez względu na pogodę.

- Zwierzyna czeka. Nie możemy jej zostawić w potrzebie. Cała przyjemność z łowiectwa to właśnie dokarmianie, a nie strzelanie. Robimy dokładnie to, co dyktuje nam serce - powiedział myśliwy Bogdan Mizer.

Każdy wyjazd do lasu poprzedzony jest odpowiednim przygotowaniem. Myśliwi jadą terenowymi samochodami do podsokólskiej wsi Gliniszcze, gdzie przechowywany jest pokarm dla leśnej zwierzyny. Do bagażników ładuje się worki ze zbożem, łubinem, marchewką i kukurydzą. Nie można zapomnieć też o sianie.

Wyprawa przez zaspy
- Po ostatnich opadach śniegu trudno dotrzeć do wszystkich paśników. Często zdarza się, że co kilkanaście metrów musimy odkopywać nasze samochody z zasp. Kiedy nie mamy możliwości dojechania do któregoś z paśników, wtedy przedzieramy się do niego na piechotę. Worki z pokarmem niesiemy na plecach, albo ciągniemy na foliowej płachcie. Czasami pomocne są też narty. Po takiej akcji jesteśmy porządnie zmęczeni. Ale przecież najbardziej liczy się satysfakcja z dobrze wykonanej roboty - podkreślił łowczy Adam Szczęsnowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna