Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na czterdziestkę chce pokonać Hardą Sukę

U. Paszko
Mariusz Wowtoniuk trenuje w każdej wolnej chwili. Nieważne czy to 4 rano czy 22.

Kiedy większość z nas myśli o uprawianiu sportu, do głowy przychodzi nam chociażby bieganie lub jazda rowerem. Dla niego to za mało, pociągają go bardziej ekstremalne wyczyny.

Rok temu pierwszy raz brał udział w biegu z przeszkodami Survival w Warszawie.

- Ta energia podczas biegu, ta radość, ta masa ludzi wysmarowanych w błocie sprawiła, że zakochałem się w takich biegach. To był debiut, zająłem 17. miejsce na ponad 400 startujących - chwali się Mariusz.

W lutym tego roku wspólnie z kolegą wystartował w pierwszym ultramaratonie na Podlasiu „Ultra Śledź”. W 9 godzin pokonał 80 kilometrów... i po drodze stracił 4 paznokcie.

- To niesamowite doświadczenie, którego nie da się opisać, nieważne te paznokcie, czy też to, że przez kilka dni chodzisz z kołkiem... w tyłku, że bolą cię wszystkie mięśnie. To trzeba zrobić, żeby poczuć - dodaje Mariusz.

A to tylko najbardziej ekstremalne jego osiągnięcia. Wszystkie te zawody traktuje tylko jako przygotowanie do czegoś na prawdę ekstremalnego. Mariusz niedługo skończy 40 lat i z tej okazji chce pokonać „Hardą sukę”. Nie chodzi tu o żadną przemoc, to nazwa ekstremalnego triathlonu. Jego uczestnicy muszą przepłynąć 4,5 km, później przejechać 220 km rowerem, a na koniec przebiec 55 km w górzystym terenie. Wszystko jednego dnia!

- Pierwsza edycja „Hardej Suki” - skąd inąd ciekawa nazwa - odbyła się w tamtym roku - opowiada Mariusz. - Na start stawiło się pięciu zawodników. Tylko trzech go ukończyło. Pierwszemu zajęło to 24 godziny, następny zameldował się na mecie 10 godzin później.

Nieco mniej wymagający jest Triathlon Ironman. Odległości są nieco krótsze, ale dla przeciętnego człowieka i tak nie do pokonania: 3,8 km pływania, 180 km rower i maraton biegu.

Mariusz na co dzień pracuje na bielskiej pływalni jako ratownik i instruktor pływania. Po godzinach zajmuje się swoją pasją.

- Uwielbiam jeździć, biegać i pływać, bo jest to swego rodzaju uzależnienie, bez którego źle się czuję - przyznaje.

To, co robi, udziela się innym, bo opowiadając o swoich wyczynach, zachęca ich do aktywności sportowej. Dobrym przykładem jest wspólny wyjazd z grupą osób, którą trenuje na pływalni miejskiej na Survival Race w Warszawie. W sumie na morderczy bieg z przeszkodami i w błocie zdecydowało się 16 osób. Mocno zaangażowana grupa biega sama lub pod okiem trenera Mariusza, każdą wolną chwilę przeznacza na przygotowania do triathlonu.

Mariusz ma dużo planów.

- Triathlon ma jeden wielki minus - koszty - przyznaje. Chcąc startować i robić wyniki trzeba mieć sprzęt. Rower, pinka, buty. Przydałby się sponsor...

Taki zapał warto wesprzeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna