Na prawdę czekają 67 lat

Kilka rządowych instytucji angażuje się w to, by Polska otrzymała pełną dokumentację obławy augustowskiej.

Tak przynajmniej w imieniu premiera Donalda Tuska zapewnia Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, wiceminister spraw zagranicznych. Właśnie udzieliła odpowiedzi na interpelację posłanki Bożeny Kamińskiej.

Suwalska parlamentarzystka starała się zdopingować rządzących do aktywniejszej postawy w tej kwestii. Po tym, jak w ubiegłym roku rosyjski historyk Nikita Pietrow ujawnił ważne dokumenty dotyczące obławy, nie ma już praktycznie żadnej wątpliwości, że w moskiewskich archiwa znajdują się także inne informacje.

Te, na które najbardziej czekają rodziny ofiar, to pełna lista zamordowanych oraz gdzie zostali pochowani.
Mało kto ma wątpliwości, że Rosjanie ujawnią nowe dokumenty bez decyzji na najwyższych szczeblach tamtejszej władzy. Jednak zdaniem wiceminister Pełczyńskiej-Nałęcz, takie publiczne deklaracje już ze strony rosyjskich przywódców padły.

Wygłosili je zarówno Dmitrij Miedwiediew, jak i Władimir Putin. Na tej podstawie różne działania podejmują np. nasze służby dyplomatyczne. W marcu ambasador RP w Rosji poruszył tę kwestię w rozmowie z szefem Federalnej Agencji Archiwalnej Rosji.

Zajmują się tym także Polsko-Rosyjska Grupa ds. Trudnych, Polsko-Rosyjskie Centrum Dialogu i Porozumienia, ministerstwa spraw zagranicznych oraz sprawiedliwości, a także IPN. W grudniu ub.r. wniosek o pomoc prawną wysłała do rosyjskiej prokuratury Okręgowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu w Białymstoku. Zdaniem reprezentantki rządu, nic więcej, przynajmniej na razie, zrobić się nie da.

Przedstawiciele Związku Pamięci Ofiar Obławy Augustowskiej nie są co do tego do końca przekonani. Jak twierdzą, ta sprawa powinna zostać poruszona w bezpośrednich rozmowach z prezydentem Putinem czy premierem Miedwiediewem.