Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na SOR-ze pobito lekarza! Wyzywają i gnębią pracowników

Urszula Ludwiczak [email protected]
archiwum
Wyzwiska, groźby, a nawet pobicia - takie zachowania pacjentów muszą coraz częściej odpierać pracownicy służby zdrowia.

Agresja słowna wobec lekarzy i pielęgniarek, zwłaszcza tych pracujących na szpitalnych oddziałach ratunkowych oraz w pogotowiu, to już niemal norma.

- Wyzwiska, groźby, szantaże, awantury, zdarzają się niemal każdego dnia - mówi Katarzyna Malinowska-Olczyk, rzeczniczka Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. - Mamy w szpitalu ochronę, a gdy taka osoba jest szczególnie uciążliwa, wzywamy policję.

Awanturującym się pacjentom i równie często ich bliskim, najbardziej nie podoba się długie czekanie na przyjęcie przez lekarza albo decyzja o braku przyjęcia do szpitala. Pracownicy pogotowia często są wyzywani, gdy przyjeżdżają na wezwanie np. do osoby nietrzeźwej, dyspozytorki - gdy za bardzo o coś dopytują. Kilka dni temu wyjątkowo ostrymi wyzwiskami obrzucił personel SOR w Bielsku Podlaskim ojciec dziecka, które chciano przewieźć do szpitala w Białymstoku. Znieważony lekarz chce złożyć skargę.

Szpitale tracą drzwi
Jeszcze trudniejsze są przypadki agresji fizycznej. - Walą pięścią w szybę rejestracji, kopią w drzwi - wylicza Katarzyna Malinowska-Olczyk. - Dwukrotnie mieliśmy w szpitalu sytuację, że pacjent tak skopał drzwi, że wyrwał je z zawiasów. Oba zdarzenia miały swój finał w sądzie.
Kilka dni temu drzwi zniszczył też pacjent Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku.
- Kopnął w nie i uciekł, a nam zostaje wymiana, która pewnie będzie kosztować kilka tys. zł - mówi Joanna Antoniuk z WSZ.

Sprawy trafiają do sądu
Niestety, coraz częściej dochodzi też do agresji fizycznej, zwłaszcza od rodziny pacjentów.
- Niedawno córka jednego z pacjentów, który leżał na SOR-ze, przechodząc obok przypadkowego lekarza uderzyła go w twarz - opowiada Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim. - Wezwaliśmy policję, trwa postępowanie.

- Naszemu ratownikowi pacjent złamał podczas szamotaniny palec - opowiada Bogdan Kalicki, dyrektor białostockiego pogotowia. - Sprawa trafiła do sądu, została wygrana.
W sądzie skończyła się też sprawa agresywnego syna pacjentki USK, który próbował w nocy wejść na oddział szpitalny, gdzie leżała jego mama, rzucił się też na interweniująca policję.
Tylko czasem pacjent awanturujący się, po ochłonięciu przeprasza. - Jedna z takich osób przesłała nam nawet oficjalne przeprosiny, tłumacząc, że była w stresie i powiedziała parę słów za dużo - mówi Kalicki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna