Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Na tej drodze rządzą łosie

Kazimierz Radzajewski
Być może ta dorodna klępa była sprawczynią wypadku i w nim zginęła. Spotkaliśmy ją w tych okolicach dzień wcześniej.
Być może ta dorodna klępa była sprawczynią wypadku i w nim zginęła. Spotkaliśmy ją w tych okolicach dzień wcześniej. K. Radzajewski
Bagna Biebrzańskie. Łosie, jelenie, dziki i cała masa drobniejszych zwierząt ginie niemal każdego dnia na szlaku kolejowym i drodze wiodącej przez Puszczę Knyszyńską i Biebrzański Park Narodowy. Giną zwierzęta i giną ludzie, bo karoseria samochodu nie stanowi żadnej ochrony w konfrontacji z półtonowym cielskiem łosia.

W minioną sobotę późnym popołudniem doszło do takiego wypadku w okolicach wsi Downary. Kierujący fordem mondeo mieszkaniec Grajewa może mówić o wielkim szczęściu, bo choć skończyło się na kolizji z dorodnym łosiem i pasażerka doznała drobnych obrażeń ciała, to właściciel auta już wie, że w tym miejscu trzeba zdejmować nogę z gazu. Łoś natomiast nie przeżył.

Zaledwie pół godziny później tuż za rogatkami Moniek w zderzeniu z parą łosi ucierpiały aż trzy auta. Ludzie nie odnieśli poważniejszych obrażeń, ale jeden łoś zginął, zaś drugiego musiał zastrzelić Edward Komenda, nadleśniczy w Nadleśnictwie Knyszyn. Pod kołami pociągu zginął natomiast w początku stycznia młody łoszak.

- Każdego roku pomiędzy Knyszynem a Osowcem ginie w wypadkach po kilkanaście łosi i jeszcze więcej drobniejszej zwierzyny. Bywają też ofiary śmiertelne wśród kierowców. Przez lasy k. Downar wiedzie zaś korytarz migracyjny zwierząt i łosie mają tam swoją bazę pokarmową - powiedział nadleśniczy Komenda.
Samorządowcy z tego terenu wiedzą o tym zagrożeniu, ale nie mają jeszcze pomysłu na ochronę najbardziej niebezpiecznych miejsc.

- To droga krajowa. Wraz z burmistrzem Goniądza, Moniek i Knyszyna zwrócimy się do wojewody z propozycją ustawienia barier ochronnych na tym odcinku - powiedział Zbigniew Męczkowski, starosta moniecki.

To co wydaje się proste dla samorządowców, nie jest już tak oczywiste dla leśników i przyrodników.

- Taki płot nic nie da, bo zwierzyna znajdzie sobie inne miejsce na przeprawę przez drogę i tory. Bo jest też tak, że wszyscy już przywykli do znaku drogowego z jelonkiem. I cóż to za groźne zwierzę? Należy zatem ustawić dużą tablicę z wizerunkiem łosia, może to podziała na wyobraźnię kierowców - zauważył Adam Sieńko, dyrektor BPN.

Takie doraźne działania zaproponuje być może wojewodzie dyrekcja BPN i lokalni samorządowcy.

Justyna Aćman, oficer prasowy w monieckiej KPP, wspomina inną kolizję na drodze w okolicach Puszczy Knyszyńskiej.

- Kobieta kierująca mercedesem zabiła tam trzy koziołki, które niespodziewanie wtargnęły na drogę. Niby niewielkie zwierzęta, a auto zostało "skasowane" - opowiadała Aćman. - Nie odgrodzimy całej trasy. Kierowcy powinni zważać na to co dzieje się na drodze, bo tu łoś, sarna i dzik może wybiec wprost pod samochód nawet w szczerym polu - przestrzegał nadleśniczy Komenda.

Moniecczanie spotykają już łosie na peryferyjnych ulicach miasta. To nie Alaska, to "Przystanek Mońki".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna