W minioną sobotę późnym popołudniem doszło do takiego wypadku w okolicach wsi Downary. Kierujący fordem mondeo mieszkaniec Grajewa może mówić o wielkim szczęściu, bo choć skończyło się na kolizji z dorodnym łosiem i pasażerka doznała drobnych obrażeń ciała, to właściciel auta już wie, że w tym miejscu trzeba zdejmować nogę z gazu. Łoś natomiast nie przeżył.
Zaledwie pół godziny później tuż za rogatkami Moniek w zderzeniu z parą łosi ucierpiały aż trzy auta. Ludzie nie odnieśli poważniejszych obrażeń, ale jeden łoś zginął, zaś drugiego musiał zastrzelić Edward Komenda, nadleśniczy w Nadleśnictwie Knyszyn. Pod kołami pociągu zginął natomiast w początku stycznia młody łoszak.
- Każdego roku pomiędzy Knyszynem a Osowcem ginie w wypadkach po kilkanaście łosi i jeszcze więcej drobniejszej zwierzyny. Bywają też ofiary śmiertelne wśród kierowców. Przez lasy k. Downar wiedzie zaś korytarz migracyjny zwierząt i łosie mają tam swoją bazę pokarmową - powiedział nadleśniczy Komenda.
Samorządowcy z tego terenu wiedzą o tym zagrożeniu, ale nie mają jeszcze pomysłu na ochronę najbardziej niebezpiecznych miejsc.
- To droga krajowa. Wraz z burmistrzem Goniądza, Moniek i Knyszyna zwrócimy się do wojewody z propozycją ustawienia barier ochronnych na tym odcinku - powiedział Zbigniew Męczkowski, starosta moniecki.
To co wydaje się proste dla samorządowców, nie jest już tak oczywiste dla leśników i przyrodników.
- Taki płot nic nie da, bo zwierzyna znajdzie sobie inne miejsce na przeprawę przez drogę i tory. Bo jest też tak, że wszyscy już przywykli do znaku drogowego z jelonkiem. I cóż to za groźne zwierzę? Należy zatem ustawić dużą tablicę z wizerunkiem łosia, może to podziała na wyobraźnię kierowców - zauważył Adam Sieńko, dyrektor BPN.
Takie doraźne działania zaproponuje być może wojewodzie dyrekcja BPN i lokalni samorządowcy.
Justyna Aćman, oficer prasowy w monieckiej KPP, wspomina inną kolizję na drodze w okolicach Puszczy Knyszyńskiej.
- Kobieta kierująca mercedesem zabiła tam trzy koziołki, które niespodziewanie wtargnęły na drogę. Niby niewielkie zwierzęta, a auto zostało "skasowane" - opowiadała Aćman. - Nie odgrodzimy całej trasy. Kierowcy powinni zważać na to co dzieje się na drodze, bo tu łoś, sarna i dzik może wybiec wprost pod samochód nawet w szczerym polu - przestrzegał nadleśniczy Komenda.
Moniecczanie spotykają już łosie na peryferyjnych ulicach miasta. To nie Alaska, to "Przystanek Mońki".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?