Uczestnicy dorocznego "Przeglądu zdobnictwa obrzędowego cyklu wiosennego i Wielkanocy" wspominali zaś zapomniane zwyczaje.
- Po rezurekcjach gospodarze biegli do furmanek i pędzili na złamanie karku do wsi. To było ważne, bo kto pierwszy przyjechał, ten pierwszy schodził z pola. Ileż się wtedy ludzi pokaleczyło w tej szaleńczej pogoni! My też tak wracaliśmy z Knyszy-na do Chraboł. Potem ojciec święcił obory, bydło i dopiero wtedy można było zasiąść do wielkanocnego śniadania - opowiadała Honorata Daszkiewicz, pisankarka z Moniek.
Furmanek przed kościołami już nie ma. Rezurekcyjnej gonitwy - rajdu samochodowego nikt zaś nie ryzykuje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?