Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nabrał piłkarzy, że wzięli doping, czyli 35 lat pracy "Żubra"

Krzysztof Sokólski, Miłosz Karbowski
Dzięki temu, że Grzegorz Szerszenowicz urodził się w Białowieży i jest związany z Podlasiem, przylgnął do niego nieodłączny przydomek "Żubr”
Dzięki temu, że Grzegorz Szerszenowicz urodził się w Białowieży i jest związany z Podlasiem, przylgnął do niego nieodłączny przydomek "Żubr” Archiwum rodzinne
Region. By ratować sytuację przed kluczowym meczem nabrał piłkarzy, że podał im doping. Za Grzegorzem Szerszenowiczem 35 lat fascynującej, trenerskiej przygody.

Jedyne większe kluby w regionie, w których nie pracował popularny "Żubr", to ŁKS Łomża i Freskovita Wysokie Mazowieckie. W niektórych pojawiał się kilka razy. - To dla mnie jedna z najcenniejszych rzeczy, że kluby chcą mnie ponownie zatrudniać - mówi Szerszenowicz.

Lech: Puchar i do widzenia

W Polsce znany jest przede wszystkim z pracy w poznańskim Lechu. Tam przytrafiło się mu parę niecodziennych historii.

- Do dzisiaj bawi mnie sytuacja, do jakiej doszło przed finałem Pucharu Polski z Legią, w czerwcu 1988 roku w Łodzi - wspomina. - Przychodzi do mnie rada drużyny. Mówią, że czeka ich mecz życia i choć zdają sobie sprawę, że to nielegalne, proszą o pozwolenie na zażycie środków dopingujących. Wtedy kontrole były sporadyczne, a ryzyko wpadki niewielkie. Zbaraniałem. Powiedziałem "dobra, załatwimy to". Nie chciałem, żeby robili coś na własną rękę. W Lechu pracował Tadek Rychlewski, szef katedry fizjologii na Uniwersytecie Poznańskim. Miał akurat nowe, niemieckie witaminy. Podaliśmy je chłopakom jako doping.

Finał zakończył się zwycięstwem Lecha. Po 90 minutach było 1:1. W dogrywce bramki nie padły, a w karnych "kolejorz" zwyciężył 3:2. Szerszenowicz świętował swój życiowy sukces.

- O tych witaminach nie zdążyłem zawodnikom powiedzieć. Dlaczego? Bo dwadzieścia cztery godziny później byłem już zwolniony - dodaje.
Kulisy wyjazdu "Żubra" z Poznania obrosły legendą. - Wszystko przez derbowy mecz z Olimpią - opowiada. - Olimpia była klubem milicyjnym i walczyła o utrzymanie w ekstraklasie. Przez cały tydzień przed spotkaniem byłem wzywany na różne spotkania z partyjnymi działaczami. Padały sugestie w stylu "wiecie, rozumiecie, Olimpia potrzebuje punktów" i takie tam. Spokojnie słuchałem, ale i tak postanowiłem, że zrobię wszystko, żeby wygrać. Prowadziliśmy 2:0. Pod koniec meczu moi asystenci zaczęli biegać do piłkarzy z tekstami "co wy robicie?". Oni widocznie mieli dbać o wynik. Padł remis 2:2. Olimpia nie zdążyła zdobyć zwycięskiego gola, a ja podpisałem na siebie wyrok. Miałem już przydział na 80 metrów kwadratowych mieszkania, jednak w Poznaniu nie chcieli niepokornego trenera.

Epizod pod palmami

- Oni nie byli leniwi. Tylko temperament przeszkadzał. Kiedy wszyscy zaczynali szturchać sędziego, kończyła się gra i jakakolwiek taktyka. Poza tym, gdy nastawał ramadan, ci praktykujący głodowali cały dzień, a najadali się wieczorem. W czasie podróży na mecz wyciągali plecione dywaniki i robiliśmy przystanek, a zawodnicy bili pokłony - tak swoją przygodę z piłkarzami w Tunezji wspomina "Żubr".

Szerszenowicz do Afryki wyleciał po rozstaniu z Lechem. Epizod z klubem CSS Sfax był gorący i krótki. Przed meczem z wicemistrzem kraju, COT Tunis, jeden ze środkowych obrońców pokłócił się z klubem. Jego brat, drugi stoper, solidarnie odmówił wyjazdu. Pozbawiony defensorów zespół przegrał 0:5 i Szerszenowicz wrócił do Polski.

Bolesne wspomnienia

W ciągu trzydziestu pięciu lat pracy trener przeżył wzloty i upadki.

- Najbardziej przykre momenty staram się wymazywać z pamięci. Ale niektóre zostają w człowieku na zawsze - stwierdza mniej pewnym głosem Szerszenowicz. - Najpodlej czułem się po meczu z walczącą o utrzymanie Jagiellonią, kiedy prowadząc Lecha przegrałem w Białymstoku 0:1. To była akurat Wielka Sobota 1988 roku. Jaga wygrała po bramce Darka Czykiera. Po spotkaniu zostałem w domu na święta. Na ulicy spotkały mnie drwiny i szyderstwa ze strony kibiców. Bardzo to przeżyłem.

Trudno też zapomnieć historię z maja 1989 roku, kiedy po dwudziestu czterech godzinach zwolniono mnie z funkcji trenera Jagiellonii. Ja się do Jagi nie pchałem. Po podszkoleniu języka francuskiego miałem wracać do Tunezji. Prezesi klubu poprosili jednak, żebym pomógł w trudnej sytuacji. Zgodziłem się. Nie chciałem nawet brać pensji, a pracować tylko za premie meczowe. Uchodziłem za wymagającego trenera, a to nie podobało się zawodnikom. Oni byli wtedy zepsuci i postawili na swoim. Zarząd się złamał, choć wcześniej podkreślał, że potrzebuje w drużynie kogoś z silną ręką. Jak później, w 1991 roku, znów obejmowałem drużynę, najpierw chciałem porozmawiać z piłkarzami. Usłyszałem, że nie mają nic przeciwko mojej osobie. Razem wywalczyliśmy awans do ekstraklasy - opowiada trener.

Skarby w pamięci

20 czerwca 1992 r. W Rzeszowie, po prostopadłym podaniu, jedynego gola meczu z Resovią strzela Janusz Szugzda. Jaga wróciła do ekstraklasy.

- To najprzyjemniejszy moment, jaki przeżyłem pracując z klubem z mojego regionu - wspomina Szerszenowicz. - Największa radość to osiągnąć sukces w mieście, w którym się mieszka.

"Żubr" zachowuje te szczęśliwe momenty jak skarby. W ciągu 35 lat namnożyło się ich sporo. Poza zdobyciem Pucharu z Lechem i awansem z Jagą, szczególnie ciepło mówi też o czasach, gdy pracował w Zagłębiu Lubin.
- Nikt ze znanych trenerów nie chciał tam iść. Sądzono, że zespół nie ma szans na utrzymanie. Najpierw przegraliśmy 0:3 z GKS-em Katowice po trzech golach Jana Furtoka. Zadzwoniłem do trenera Bałtyka Stasia Stachury, czy nie mógłbym wrócić do Gdyni, gdzie wcześniej byłem jego asystentem. Zostałem. W następnej kolejce pokonaliśmy u siebie... Bałtyk 2:1. Potem pojechaliśmy do Mielca. Gospodarze wygonili nas na rozgrzewkę na błoto i żużel, gdzie świeciły jakieś dwie lampy. Tak to zmobilizowało piłkarzy, że wygraliśmy ze Stalą 1:0 i uwierzyliśmy, że zimą warto pracować. Potem utrzymaliśmy się w ekstraklasie - opowiada Szerszenowicz.

Pod okiem "Żubra" pierwsze kroki w wielkim futbolu stawiali wybitni zawodnicy: Jarosław Araszkiewicz (według trenera, najzdolniejszy piłkarz, jakiego trenował), Andrzej Juskowiak, Mirosław Trzeciak, a w Jadze Andrzej Ambrożej, Janusz Szugzda, Marek Citko czy Tomasz Frankowski. Jako były bramkarz oszlifował talent wychowanka suwalskich Wigier Wojciecha Kowalewskiego. Do dziś "Kowal", na liście trenerów, którym zawdzięcza najwięcej, na pierwszym miejscu stawia właśnie Szerszenowicza.

Szkoleniowiec wciąż chce dzielić się swoim doświadczeniem i, jak zaznacza, już tylko w regionie, bo przyszedł czas na spokojne, rodzinne życie. Aktualnie Szerszenowicz pracuje i osiąga nadzwyczaj dobre wyniki w III lidze z Olimpią Zambrów. Jeszcze długo nie opuści trenerskiej ławki, bo to jego żywioł. Jesteśmy tego pewni. Przecież "Żubr nigdy się nie nudzi".

35 lat w pigułce

Lata 1973-85: pierwsza faza kariery

Pierwszy klub: od 1973 roku Szkółka bramkarska w Jagiellonii Białystok (klasa okręgowa).
Potem: Jagiellonia II; Mazur Ełk; Włókniarz Białystok; Sokół Sokółka; Wigry Suwałki; Bałtyk Gdynia (rok 1985 ekstraklasa, drugi trener).

Lata: 1985-92: na topie

Zagłębie Lubin (od listopada 1985 r., do lipca 1987, m.in. utrzymanie w ekstraklasie zespołu znajdującego się w beznadziejnej sytuacji przed przyjściem "Żubra"); Lech Poznań (1987-88, zdobycie Pucharu Polski w 1988); CSS Sfax (ekstraklasa Tunezji); Jagiellonia; MZKS Wasilków; Jagiellonia (awans do ekstraklasy w 1992 roku).

Lata 1992-2009: praca w regionie

Jagiellonia II; KPWasilków; Hetman Białystok; Wigry; Jagiellonia; Cresovia Siemiatycze; Sparta Szepietowo; Olimpia Zambrów; Warmia Grajewo; Sparta Augustów; Wigry; Sokół; Sparta Augustów; Mazur Ełk; Tur Bielsk Podlaski; Olimpia Zambrów (od jesieni 2008 roku).

Bilans meczów w ekstraklasie (polskiej i tunezyjskiej): 90 rozegranych; 25 zwycięstw, 32 remisy, 33 porażki.

BILANS MECZÓW OGÓŁEM: 851 poprowadzonych jako pierwszy trener. 393 zwycięstwa; 215 remisów; 243 porażki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna