Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Najemcy w galerii otrzymują ostre ponaglenia. Grożą im odcięciem prądu

Paweł Chojnowski [email protected]
Justyna Twarowska z Łomży przyznaje, że w galerii częściej towar ogląda niż kupuje. Jeśli już, to kieruje się głównie ceną. Kryterium czy sklep należy do lokalnego przedsiębiorcy, czy do dużej sieci nie jest dla niej decydujące.
Justyna Twarowska z Łomży przyznaje, że w galerii częściej towar ogląda niż kupuje. Jeśli już, to kieruje się głównie ceną. Kryterium czy sklep należy do lokalnego przedsiębiorcy, czy do dużej sieci nie jest dla niej decydujące. Fot. P. Chojnowski
Obroty spadają, a koszty rosną.

Dostaliśmy ponaglenia, niektórzy ustnie, niektórzy drogą mailową, w których zarządca straszy, że odetnie prąd jeśli nie opłacimy zaległości - przyznaje anonimowo właściciel jednego ze sklepów w Galerii Łomża (popularna "Stokrotka").

Takim praktykom zaprzecza Piotr Dusik z zarządzającej galerią firmy RetPro, który obecnie przebywa na urlopie i nie chce dalej komentować sprawy.
Jednak wielu najemców potwierdza, że takie groźby padły. Boją się ujawniać nazwisk, bo z galerią wiążą ich często wieloletnie umowy. Ale czara goryczy się przelała.

Obroty spadają, a koszty rosną

- To trochę strachy na lachy, bo wiemy jak podobna akcja skończyła się w Białymstoku - mówi jeden z najemców.

Przypomnijmy, tam właściciel Galerii Zielone Wzgórze w 2009 r. odciął prąd w zadłużonych lokalach. Sąd uznał później, że w takim wypadku zarządca nie może żądać kar za ewentualne zerwanie umowy przez najemcę.

Ale całe zamieszanie w Galerii Łomża ujawnia fatalną kondycję tutejszych handlowców (głównie lokalnych przedsiębiorców, bo "sieciówki" z kryzysem radzą sobie lepiej).
- Niektórzy ledwo zipią. Większość podpisała umowy na pięć lat i muszą dokładać do interesu - opowiadają najemcy.

Styczeń był fatalny pod względem sprzedaży, podobnie jest w lutym. Tymczasem przy spadających obrotach, właściciele sklepów borykają się z rosnącymi kosztami.
- Za wynajęcie metra kwadratowego powierzchni płaci się tu 120 - 140 zł. Ale do tego dochodzą okresowo tzw. koszty wspólne. A to duże obciążenie - tłumaczy jedna z właścicielek.
Przykra niespodzianka

Jak się okazuje, najemcy nie zdawali sobie sprawy przy podpisywaniu umów, że te koszty dodatkowe będą tak wysokie. To nierzadko 2 - 3 tys. zł.

- Z tego co się dowiadywałem, to w ich skład wchodzi m.in. podatek od nieruchomości. Nie wiem, czemu to najemcy mają go płacić - zastanawia się właściciel sklepu z odzieżą. - Do tego dochodzą koszty rzekomych remontów, których tu nie widzieliśmy, oświetlenia i sprzątania galerii, ale też koszty osobowe zarządu. Nie wiem, co się za tym kryje. Może nowy samochód dla zarządcy? Stąd takie sumy...
Najemcy płacą też sporo na fundusz marketingowy (500 - 1000 zł miesięcznie), ale efektów - jak twierdzą - nie widać. Wszyscy zadają sobie pytanie: co dalej?

- Nie ma przed nami jasnej przyszłości. Do budowanych właśnie dwóch galerii wejdzie sporo "sieciówek". Nie mamy szans z taką konkurencją - żalą się łomżyńscy kupcy.
Tymczasem za zerwanie umowy grożą spore kary, w zasadzie nawet za zamknięty sklep trzeba płacić czynsz. Najemcy liczą, że uda się wynegocjować niższe stawki.

We własnym interesie
- Jeśli upadną te sklepy, straci sama galeria - uważa Andrzej Grzymała, łomżyński radny i przedsiębiorca. - Zwracam się do właścicieli lokali, również na łomżyńskiej starówce, żeby zastanowili się nad wysokością czynszów. Strzelają sobie oni bowiem w stopę zbyt wysokimi stawkami. Puste lokale nikomu przecież nie służą. Po otwarciu nowych galerii, ucierpią lokalni przedsiębiorcy. A to w końcu oni płacą tu podatki, nie wywożą z kraju zysków, jak zagraniczne koncerny. Zarządcy galerii handlowych i hipermarketów "udławią się" taką polityką. Bo mieszkańców wkrótce po prostu nie będzie stać na zakupy.

Dr Krystyna Leszczewska, ekonomista z PWSIiP w Łomży dodaje, że zła sytuacja spowodowana jest też ciągłym straszeniem kryzysem. Ludzie mniej kupują, bo oszczędzają na niepewną przyszłość. Ale ma też radę dla lokalnych przedsiębiorców:

- Obserwuję, że część osób z Łomży robi zakupy w Warszawie lub Białymstoku - zauważa. - Wciąż pokutuje opinia, że w Łomży nie wszystko można kupić. Zawsze mówię studentom, że trzeba się wyróżnić, żeby odnieść sukces. Może tutejsza struktura handlu, oferta sklepów nie jest zbyt różnorodna, dostosowana do oczekiwań?

Pytani przez nas klienci deklarowali, że przy zakupie sugerują się głównie ceną. Ale pamiętajmy, kupując tanio, nie zawsze oszczędzimy. Liczy się też jakość.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna