Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Największy stres polskich piękności? Po scenie na obcasach

Julia Szypulska
Marta Redo już jako dziewczynka była bardzo wysoka i szczupła. Magdalenę Bieńkowską do udziału w wyborach najpiękniejszej Polki namówiła rodzina i znajomi
Marta Redo już jako dziewczynka była bardzo wysoka i szczupła. Magdalenę Bieńkowską do udziału w wyborach najpiękniejszej Polki namówiła rodzina i znajomi Archiwum
Dwie najpiękniejsze Polki - Magdalena Bieńkowska i Marta Redo - pochodzą z naszego regionu. Pierwsza urodziła się w Mikołajkach i od weekendu nosi koronę Miss Polski 2015, druga - mieszka w Białymstoku i została I Wicemiss Polski.

Tak daleko w konkursie piękności już dawno nie zaszła żadna Podlasianka. W ubiegłym roku Miss Podlasia 2014 weszła wprawdzie do finału, ale nie zdobyła żadnej nagrody. W tym roku udało się! Urodzona w gminie Drohiczyn, a mieszkająca w Białymstoku, Marta Redo została I Wicemiss Polski! Finałowa gala odbyła się w minioną niedzielę, ale emocje wciąż są ogromne.

- Bardzo powoli to zaczyna do mnie docierać, ale na początku był szok. Nie mogłam w to uwierzyć! - mówi rozemocjonowana Marta. - Nie docierało do mnie, że to już koniec konkursu. Może dlatego, że ta przygoda trwała w sumie rok.

23-latka pochodzi z okolic Drohiczyna, ale od kilku lat mieszka w Białymstoku. To w stolicy Podlasia skończyła studia - jest dyplomowaną panią architekt - i tu zaczęła pracę w biurze architektonicznym.

Podczas konkursu wiernie kibicowała jej cała rodzina. Niektórzy nawet pojechali z nią do Krynicy, gdzie odbywał się finał. Na widowni zasiedli jej rodzice, chłopak oraz dwaj starsi bracia. - Jak mnie wybrali do finałowej 30-stki, to pierwsze co usłyszałam, to krzyk mojego brata - wspomina Marta. - Hala, na której odbywały się wybory, była ogromna, a on tak krzyknął, że stojąc na scenie rozpoznałam, że to on. Zrobiło mi się wtedy tak ciepło... To było coś wspaniałego. Wszyscy bardzo mnie wspierali. Przygotowali taki trzymetrowy baner, na którym było napisane „Marta Redo z Drohiczyna to najpiękniejsza dziewczyna”.

Krótkie włosy - wada czy zaleta?

Zanim korona I Wicemiss trafiła na głowę Marty, Podlasianka musiała przejść długą drogę. Najpierw wzięła udział w wyborach regionalnych. I tu, o dziwo, nie zdobyła żadnego z trzech głównych tytułów. Ale spodobała się internautom. Zdobyła tytuł Miss Internetu i dostała zieloną kartę, która upoważniła ją do wzięcia udziału w finale.

- Spośród innych dziewczyn Marta wyróżniała się krótkimi włosami. Początkowo czyniono jej z tego zarzut - wspomina Elżbieta Lichanów, wieloletnia organizatorka konkursów piękności na Podlasiu.

Bo i rzeczywiście, w tej branży to raczej długie włosy uważane są za standard. Jednak to właśnie fryzura Marty stała się w finale jej znakiem rozpoznawczym. I atutem!

- Nie uważam, że wybory to powód, by zapuszczać włosy - kwituje I Wicemiss Polski. - Tym bardziej, że zawsze sądziłam, że z krótkimi włosami wyglądam dużo korzystniej, niż długimi.

Marta jednak przyznaje, że między innymi właśnie z powodu tych krótkich włosów nie do końca wierzyła w swój sukces w konkursie piękności.

- Ale najwyraźniej w tym roku było zapotrzebowanie jurorów na coś innego - śmieje się 23-latka.

Zawsze wyższa od chłopaków

Marta wyróżnia się także wzrostem. W końcu ma aż 182 cm! Przyznaje, że kiedy była małą dziewczynką, miała z tego powodu kompleksy. Zazwyczaj bowiem była najwyższa w klasie, a od chłopaków - nawet o pół głowy. No i bardzo, bardzo szczupła.

- Pamiętam, jak pod koniec podstawówki moje koleżanki zaczynały powoli nabierać kobiecych kształtów... Tylko ja wciąż byłam takim patyczakiem - śmieje się dzisiaj.

W końcu jednak uczyniła ze swojego wzrostu atut - zaczęła uprawiać sport - grać w siatkówkę.

Po próbach miała zakwasy

Wytrzymałość i wytrwałość, jakiej nauczył jej sport, przydała się podczas przygotowań do finału konkursu piękności. Finałową galę poprzedzało bowiem zgrupowanie, podczas którego dziewczyny ćwiczyły m.in. układy choreograficzne. W tym roku było wyjątkowo krótkie, bo trwało tylko nieco ponad tydzień, a nie prawie dwa tygodnie, jak bywało wcześniej. W związku z tym jednak treningi odbywały się codziennie, były bardzo długie i wyczerpujące. Kandydatki do korony uczyły się kroków zarówno po śniadaniu i obiedzie, jak i po kolacji.

- Po pierwszym dniu miałam zakwasy w ręce! - opowiada Marta ze śmiechem. - Bo trzeba było powtarzać wymachy rąk tak długo, aż uzyskało się ten właściwy efekt. Na szczęście najtrudniejsze układy zaplanowano na początek zgrupowania, później było już coraz łatwiej.

Wszystkie układy Marta starała się opanować perfekcyjnie, żeby zmniejszyć stres. Ale tuż przed galą, oprócz naturalnej tremy, pojawiły się inne powody do nerwów.

- Nie występowałyśmy w swoich butach, tylko w butach od sponsorów - tłumaczy Podlasianka. - Miałam ogromny problem z parą, którą dostałam. Obcas miał powyżej 10 centymetrów wysokości, więc ledwie na nim stałam, nie mówiąc już o tańcu. Uratowały mnie stylistki, załatwiając buty na niższym obcasie.

Podczas gali Marta cudem uniknęła wpadki. Podczas pokazu sukien ślubnych stała na środku sceny i - zgodnie z choreografią - chciała zrobić krok w bok. Wtedy z przerażeniem zorientowała się, że jej obcas jest zaplątany w podszewkę.

- Nie mogłam tak po prostu schylić się i go wyjąć, bo jakby to wyglądało?! - opowiada.

Jakoś więc w tym „poplątaniu“ drobnymi krokami udało jej się zejść ze sceny. W garderobie z trudem wyplątała się ze ślubnej sukienki, a czas naglił, bo trzeba było szybko przebrać się w suknię wieczorową... Ale wszystko się udało!

Podczas świąt będzie jeść do oporu!

Czy nasza I Wicemiss przykłada dużą wagę do dbałości o swoją urodę? - Dbam o siebie tak jak każdy - mówi. - Nie uważam, bym musiała nakładać na siebie tonę makijażu, żeby dobrze wyglądać - przekonuje. - Nie lubię też przesadnie się stroić. Stawiam raczej na naturalność.

Rodzice wpoili jej, że uroda przemija i dlatego w życiu najważniejsze jest wykształcenie. Zawsze powtarzali: Najpierw szkoła, potem reszta.

Jakkolwiek więc jej życie by się potoczyło, zawód już zdobyła. Jeszcze co prawda nie wie, czy całą swoją przyszłość zwiąże z architekturą, czy może raczej z showbiznesem, ale - jak mówi - bardzo by się cieszyła, gdyby sukces w wyborach pociągnął za sobą np. jakieś propozycje pracy w reklamie...

- Jestem otwarta na to, co się wydarzy - mówi.

Zdobycie korony Wicemiss chciałaby wykorzystać zarówno dla siebie, jak i do promowania naszego regionu.

Póki co jednak, Marta już cieszy się na nadchodzące święta.

- Bo zamierzam jeść do oporu - zapowiada śmiejąc się.

O figurę, na szczęście, nie musi się martwić. Po mamie odziedziczyła bowiem „dobre” geny.

Przed nią dużo obowiązków

Magdalena Bieńkowska, świeżo upieczona Miss Polski 2015, startowała w wyborach z województwa warmińsko-mazurskiego. Jej rodzinną miejscowością są Mikołajki. Magda jednak już kilka lat temu porzuciła to turystyczne eldorado i wyjechała do Warszawy. Dziś robi magisterkę na Uniwersytecie Warszawskim, z międzynarodowej ekonomii.

Przez ostatnie lata skupiała się właściwie tylko na studiach. Nigdy nie sądziła, że to właśnie na jej głowie wyląduje korona najpiękniejszej Polki. No, może kiedyś tam, w dzieciństwie, tak jak wiele innych małych dziewczynek wyobrażała sobie taki moment, ale później dojrzała i już o tym nie myślała.

- Do wzięcia udziału w konkursie od dawna namawiała mnie cała rodzina i znajomi - wyznaje 22-letnia laureatka. - I dziś jestem z tego powodu bardzo szczęśliwa, bo przyszły rok zapowiada się niezwykle ciekawie. Czeka mnie mnóstwo zagranicznych wyjazdów, między innymi do Szwajcarii, gdzie będę się przygotowywała do międzynarodowego konkursu piękności.

Magda ma długie blond włosy, ogromne oczy i delikatną, dziewczęcą twarz. Do tego 173 cm wzrostu i nienaganną figurę. Zapewnia, że nie jest jej trudną ją utrzymać.

- Nigdy nie byłam na żadnej diecie. Po prostu staram się jeść zdrowo i różnorodnie - przekonuje. - Uwielbiam też aktywność fizyczną.

Zimą nie stroni od nart ani snowboardu, latem lubi pograć w tenisa i pożeglować. Nic dziwnego - w rodzinnych Mikołajkach nie brakuje ku temu możliwości.

Magda nigdy dotąd nie miała doświadczenia w modelingu. A mimo to konkursowe jury uznało, że to właśnie ona prezentuje się najlepiej spośród wszystkich 31 finalistek. Ale łatwo nie było.

- Występ na takiej gali to ogromny stres - przyznaje Magda. - Szczególnie dla kogoś, kto nigdy nie miał do czynienia ze sceną, po której trzeba umieć się poruszać i dobrze się prezentować - opowiada. - Najgorsze jednak było pierwsze wyjście, potem z każdym kolejnym było już nieco lepiej.

Jednak nerwy trzymały ją aż do koronacji. Potem był oczywiście szok i zaskoczenie. A następnie uściski i gratulacje. Jako pierwsze miały okazję je złożyć obecne na scenie dziewczyny z Podlasia. Bo podczas tegorocznych wyborów Miss Polski nasz region miał wyjątkowo silną reprezentację. Oprócz Marty Redo do finału weszły także dwie inne białostoczanki. Były to Agata Oksztul oraz Oliwia Jarocka.

Konkurs Miss Polski organizowany jest od 25 lat. Jego pierwsza edycja miała miejsce w 1990 roku. Finalistki tego konkursu mają otwarte drzwi do udziału w wielu międzynarodowych wyborach, a co za tym idzie - możliwość odwiedzenia innych krajów i kontynentów. Laureatki Miss Polski odniosły wiele sukcesów na arenie międzynarodowej. Dwie z nich wygrały koronę w konkursie Miss International. W ubiegłym roku Miss Polski została Ewa Mielnicka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna