Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Narażają życie co 28 minut

Weronika Kowalewska [email protected]
Straż Pożarna podsumowała miniony rok. W 2012 r. wyjeżdżali do 18 522 zdarzeń.

Siedem godzin trwała wczoraj akcja gaśnicza w Staczach, w powiecie ełckim. W nocy około 30 strażaków gasiło pożar olbrzymiej chlewni. W czasie akcji na dwóch strażaków zawalił się dach. Na szczęście obrażenia nie są poważne.

Do takich akcji gaśniczych w woj. warmińsko-mazurskim dochodzi często. W 2012 r. strażacy ugasili prawie 9 tys. pożarów.

Groźny marzec i lipiec

W poprzednim roku strażacy z regionu wyjechali do ponad18, 5 tys. zdarzeń, w tym do 11 tys. miejscowych zagrożeń, ponad 6 tys. pożarów oraz 663 fałszywych alarmów.

- Co roku obserwujemy miesiące, w których nasila się występowanie zdarzeń. W przypadku pożarów był to marzec, bo gasiliśmy 999 pożarów traw i nieużytków. Natomiast największą liczbę miejscowych zagrożeń, czyli na przykład huraganów czy wypadków samochodowych zanotowaliśmy w lipcu, bo aż 2608 - informuje starszy kapitan Krzysztof Pardo, rzecznik prasowy Warmińsko-Mazurskiego Komendanta Wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie.

W minionym roku nie brakowało również trudnych akcji, gdzie strażacy pracowali po kilka lub kilkanaście godzin. Dość nietypowe zdarzenia miało miejsce w styczniu na jeziorze Śniardwy. Od stałego lodu oddzielił się kawałek kry z pięcioma wędkarzami. W akcji ratowniczej, trwającej ponad trzy godziny, udział brało łącznie 30 strażaków, pogotowie ratunkowe oraz policja. Na szczęście wszystkich wędkarzy udało się uratować.

Nie zawsze jednak akcje ratownicze kończyły się dobrze. Mimo szybkiej pomocy, ginęli ludzie.
Do takiego zdarzenia doszło we wrześniu, gdzie w pożarze domu jednorodzinnego w miejscowości Zielonówek koło Olecka zginęło dwóch chłopców w wieku 4 i niespełna 2 lat. Sąsiedzi próbowali ratować dzieci, ale gęsty dym i ogień nie pozwoliły im wejść do płonącego mieszkania. Mimo iż strażacy przybyli po 8 minutach od zgłoszenia, im również nie udało się uratować dzieci.

Do tragedii doszło również w listopadzie w Baniach Mazurskich. Tam zapalił się dom jednorodzinny, niestety w pożarze zginęli 3 mężczyźni.

Praca strażaków jest bardzo niebezpieczna. Często narażają swoje życie, aby ratować innych. W 2012 r. w trakcie akcji ucierpiało 38 strażaków, żaden nie zginął. W sumie do pożarów wyjeżdżali co 77 minut, a do miejscowego zagrożenia co 48 minut. Średnio interweniowali więc co 28,4 min. Czasami wyjeżdżali również do fałszywych alarmów.

Złośliwe telefony

- W poprzednim roku o ponad 6 procent wzrosła liczba fałszywych alarmów, Jednak największą liczbę stanowią tak zwane alarmy w "dobrej wierze". Zdarzają się również złośliwe telefony, gdzie strażacy są celowo wprowadzani w błąd. Takich sytuacji w 2012 roku było 66, z czego 15 zostało zgłoszonych do organów ścigania - dodaje st. kpt. Krzysztof Pardo.

Część fałszywych zgłoszeń stanowią także alarmy z z instalacji wykrywania pożarów. Przed wyjazdem na akcję strażacy proszą firmy zajmujące się ochroną obiektów o sprawdzenie, czy rzeczywiście doszło do pożaru.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna