Młody, nieporadny ptak leżał pomiędzy bruzdami w jej ogrodzie i pewnie by zginął, gdyby nie zdecydowana pomoc pani Ewy. W efekcie jej interwencji ptak trafił do profesjonalistów, którzy zapewnią mu opiekę.
Sama brańszczanka nie widzi niczego nadzwyczajnego w tym, że pomogła bocianowi. Twierdzi, że zrobiła to z miłości dla ptaków.
- Bociany zawsze mnie fascynowały, bo to takie mądre ptaki. Lubię je podglądać. Szczególnie te, które mają gniazdo opodal mojego domu - mówi Ewa Radziszewska. - Para, która tu gniazduje, zawsze ma dużo młodych. W ubiegłym roku były trzy, ale w tym to chyba przesadziły, bo naliczyłam aż pięć młodych. Wiem, że bociany potrafią wyrzucać małe z gniazda, ale to tylko wtedy, gdy nie są w stanie ich wykarmić. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że nasze to zrobią - dodaje pani Ewa Radziszewska.
Tego dnia, kiedy Radziszewska znalazła bociana w ogrodzie, drugi z wyrzuconych ptaków miał mniej szczęścia. Trafił na jezdnię i przejechał go samochód.
- Kiedy znalazłam bocianka, był brudny i miał takie dziwne zgrubienie na szyi. Zachowywał się, jakby go coś dusiło. W pierwszej chwili nie bardzo wiedziałam, jak zareagować. Postanowiłam, że pomasuję mu szyję. Po kilku sekundach bocian zwymiotował dużą ilość niestrawionego pożywienia. Po tym wyraźnie ożywił się i zaczął energiczniej reagować - mówi pani Ewa. - Zabrałam go do domu. Później trochę nakarmiłam go surowym mięsem mielonym i, o dziwo, chętnie jadł.
Następnego dnia Ewa Radziszewska zadzwoniła z prośbą o pomoc dla małego bocianka do brańskiego magistratu. Służby burmistrza już przekazały ptaka do ZOO w Białymstoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?