- Ja myślę, że ten kryzys jest i on się pogłębia. Coraz trudniej jest nam, jako pracodawcy, pozyskać pracownika. Dla mnie bardzo dużym problemem jest to, że nasi studenci, nasi uczniowie w ogóle nie wiedzą o istnieniu firm w Białymstoku. ChM jest dużą firmą i chętnie przyjmę mechaników, elektroników, informatyków, po technikum, po szkole branżowej. Tych pracowników po prostu nie ma na rynku
- przypomina Andrzej Sobolewski, prezes zarządu ChM sp. z o.o.
Problemy widzą też inni nasi goście
- Nasza szkoła specjalizuje się przede wszystkim w kształceniu w kierunkach rolniczych. To jest technik rolnictwa i technik agrobiznesu, a z racji tego, że szkoła jest położona na takim obszarze, gdzie to rolnictwo bardzo dobrze funkcjonuje, to mamy wielu chętnych. Ale w naszej ofercie jest też na przykład stolarz. Osób, które chciałyby się uczyć u nas tego zawodu, jest znikoma liczba – zauważyła problem Magda Ożarowska.
- Myślę, że powinniśmy się mocno skupić na rodzicach, a o tym się nie mówi. To przecież rodzice decydują, do jakiej szkoły będzie chodziła ich pociecha. My, od 15 lat robimy tzw. dzień dziecka w mechaniaku. Zapraszamy przedszkola z Białegostoku i okolic, udostępniamy dzieciom nasz plac, całe zaplecze. Dzieci widzą samochody, mogą się nimi przejechać, podziwiają maszyny, a później pamiętają, że to ich interesowało
- przypomina Krzysztof Czerech, zastępca dyrektora ds. Centrum Kształcenia Zawodowego Zespołu Szkół Mechanicznych im. św. Józefa w Białymstoku.
Z tymi przedszkolakami to nie przesada
Zauważa to nawet resort nauki. Ministerstwo edukacji, 1 września 2018 roku wprowadziło w życie rozporządzenie, nakładające na przedszkola, a także szkoły podstawowe wymóg odbywania zajęć z tzw. doradztwa zawodowego. Dzieci mają poznawać różne zawody, a nauczyciel prowadzący zajęcia ma im ułatwić przyswojenie wiedzy, a być może nawet pomóc w odnalezieniu u siebie predyspozycji lub zainteresowań konkretnym zawodem. Doradztwo zawodowe funkcjonuje także przy wielu instytucjach.
- Doradztwo zawodowe w szkole podstawowej funkcjonuje jako przedmiot. Realizowane jest to w klasach siódmych i ósmych. Faktem jest, że w niewielkich ilościach godzin, ale jest to bardzo istotne. W programie tego doradztwa zawodowego przedstawiamy między innymi jak wyglądają dane zawody, przedstawiamy konkretne sylwetki pracowników firm, omawiamy jakimi kompetencjami te osoby powinny się charakteryzować. Natomiast w różnych szkołach, różnie jest to realizowane i funkcjonuje od niedawna, dlatego na efekty trzeba poczekać – mówi Magda Ożarowska.
ZAPIS CAŁEJ DEBATY OBEJRZYSZ TUTAJ
- Mało kto wie, że w strukturach Wojewódzkich Urzędów Pracy funkcjonują Centra Informacji i Planowania Kariery Zawodowej. Nie trzeba być osobą bezrobotną, żeby móc z usług takiego centrum skorzystać. Warunkiem jest ukończenie 18 lat – mówi Jarosław Sadowski, wicedyrektor Wojewódzkiego Urząd Pracy w Białymstoku
- Kto tam doradza? Czy w ogóle mówi się o firmach? Zacznijmy od przedszkola. Dzieci muszą mieć świadomość, wiedzę. Przykre jest to, że nawet studenci, którzy dzisiaj są na Politechnice Białostockiej, nie znają podlaskich firm
– zauważa Andrzej Sobolewski.
Nasi goście zauważyli też, że poważnym problemem jest edukacja. W szkołach branżowych w roku szkolnym 2019-2020 uczyło się w województwie podlaskim tylko około 4 200 osób. Dla porównania - w tym samym okresie - w ogólniakach uczyło się 20,8 tys. młodych ludzi, a w technikach - 19,9 tys.
Bo w powszechnym przekonaniu do zawodówki idą najsłabsi
- Niestety nadal takie przekonanie panuje, że szkoły branżowe, a wcześniej szkoły zasadnicze zawodowe były szkołami gorszej jakości. Ten negatywny wydźwięk jeszcze słychać w społeczeństwie. Wśród naszych absolwentów, mimo, że szkoła ma profil rolniczy, mamy lekarzy, prawników, przedsiębiorców. Zapraszamy ich na spotkania z naszymi uczniami, aby pokazać, że szkoła branżowa nie skończyła ich kariery
– podkreśla Magda Ożarowska.
- Osobiście znam profesora medycyny, który jest absolwentem technikum rolniczego. Znam też profesora ekonomii, który jest absolwentem technikum mechanicznego – wymienia Jarosław Sadowski.
Mity to jedno. Pieniądze - to drugie. A w zasadzie ich brak
- Problemem jest to, że kształcenie zawodowe jest niedoinwestowane. Dlatego często robimy to my, przedsiębiorcy. Chętnie udostępnimy własne parki maszynowe, własne zasoby. Szkolimy także pracowników młodocianych, którzy przychodzą do nas raz w tygodniu w ramach praktyk. Co więcej, otrzymują oni od nas wynagrodzenie za przepracowany czas, żeby widzieli sens tego przychodzenia. To szansa, żeby młode osoby zobaczyły i poznały możliwości firmy, bo jest szansa, że oni wrócą do nas do pracy w przyszłości
– mówi Andrzej Sobolewski.
Najlepiej mają ci, którzy mogą łączyć naukę i pracę. - Uczniowie naszego „mechaniaka”, którzy ukończyli 18 lat, dorabiają po szkole po zajęciach, w weekendy. To są prace dorywcze, ale dużo takich osób pracuje. Jednocześnie szlifując warsztat – wspomniał Andrzej Czerech.
Dane nie napawają optymizmem
W roku szkolnym 2019/2020 w podlaskich szkołach podstawowych uczyło się 88,2 tys. dzieci i młodzieży, czyli o 500 osób więcej, niż w roku poprzednim. Na Podlasiu funkcjonowały 193 szkoły ponadpodstawowe, w których kształciło się łącznie 45,6 tys. uczniów. Większość młodych ludzi wybiera ogólniaki, nieco mniej - technika. Branżówki - znikomy odsetek. Ale specjaliści widzą światełko w tunelu. W 2019 roku uczniów szkół branżowych na Podlasiu przybyło. I to prawie 0 30 procent w stosunku do roku poprzedniego.
Gdyby trend się utrzymał, prawdopodobnie udałoby się zmniejszyć bezrobocie. I to drastycznie. W maju 2021 roku, stopa bezrobocia w regionie wynosiła 7,7 proc. To aż 37 076 zarejestrowanych bezrobotnych.
Niepokoją dane, które dotyczą młodych osób. Ponad 4,5 tysiąca bezrobotnych to ludzie, którzy nie ukończyli 25 lat. 9,5 tysiąca - 30. roku życia.
Spośród nich wykształcenie wyższe miało 1727 osób zarejestrowanych w pośredniakach, a poniżej średniego - 3431 osób. Bez żadnych kwalifikacji zawodowych pod koniec 2020 roku zarejestrowanych było 13 302 Podlasian.
Najgorsze jest to, że największą grupę bezrobotnych w naszym województwie stanowią osoby, które od dawna nie mają żadnej pracy. To aż 21 323 osoby.
A praca jest. W podlaskich pośredniakach jest kilkaset ofert. Od prac wymagających sporych umiejętności, po oferty dla ludzi bez żadnych kwalifikacji. Sami pracodawcy szukają pracowników własnymi siłami. By im pomóc stworzyliśmy WIRTUALNE TARGI PRACY W zakładce targi pracy na stronach głównych naszych serwisów (poranny.pl i wspolczesna.pl) znajdziecie wizytówki tych firm. Kolejne zapraszamy do współpracy.
Podlaski Rynek Pracy – blaski i cienie, rzeczywistość i perspektywy
Pod tym tytułem, na łamach naszych serwisów, ukazała się rozmowa, w której szukaliśmy podłoża problemów podlaskich pracodawców i pracowników. Podsumowanie debaty przeczytacie i obejrzycie tutaj! Praca jest, ale są też tacy, którzy nie chcą pracować. Czy praca się opłaca?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?