Mimo protestów mieszkańców i przeświadczenia, że mają oni rację, suwalskie władze wydały blisko 250 tysięcy złotych na remont toru kartingowego. Dzisiaj obiekt jest nieczynny, a każde jego otwarcie grozi karą finansową.
- To, co oni myśleli? Że ludzie od tego hałasu wymrą? - oburza się Franciszek Łupiński, mieszkaniec ulicy Staszica. - Publiczne pieniądze poszły po prostu w błoto.
O wiele decybeli za dużo
W Suwałkach zrobiło się zamieszanie, bo na torze kartingowym znajdującym się przy Zespole Szkół nr 6 nie można rozgrywać zawodów.
- Jak posłuchałem audycji na ten temat w lokalnej telewizji, to myślałem, że od razu się przekręcę - mówi F. Łupiński. - Jacy biedni ci młodzi ludzie, co nie mogą jeździć na gokartach, a jakie złe te staruchy, którym to przeszkadza.
Tor przy ZS nr 6 wybudowano wiele lat temu tak, jakby w okolicy nikt nie mieszkał. A wokół znajduje się mnóstwo jednorodzinnych domów. - To nie my osiedliśmy się przy torze, lecz on przyszedł do nas - dodaje Łupiński, który w pobliżu ZS nr 6 mieszka od 1964 roku. - Nikt mieszkańców o zdanie nie pytał.
Uciążliwości związane z torem zaczęły się w 2005 r. - Jak tam jeżdżą, to człowiek stoi na tarasie, mówi coś do osoby obok, a ta nic nie słyszy - opowiadają ludzie.
Jesienią 2005 r. napisali petycję do suwalskich władz. Podpisało się pod tym 40 osób - mieszkańcy pięciu okalających tor ulic. Pierwotnie miejskie władze, które w mediach zapowiadały rozwój sportu motorowego o niczym nie chciały słyszeć. Jednak w maju 2006 r. ówczesny prezydent Józef Gajewski wystosował pismo do mieszkańców, że rozumie ich problemy i że tor zostanie przeniesiony. Na pytanie - kiedy, jednak nie odpowiedział.
Ludzie pozostawali czujni. Sprawą zainteresowali Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska, który regularnie od 2006 r. przeprowadzał pomiary hałasu na torze. Dozwolony poziom, to 50 decybeli. Było natomiast od 58,6 do 61,8.
Sprawa dla prokuratora?
Mimo to suwalskie władze zdecydowały się w 2010 r. na remont toru. Jak tłumaczy Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy ratusza, chodziło o bezpieczeństwo zawodników. - Inwestycja polegała na wylaniu nowej nawierzchni - mówi.
Jesienią ubiegłego roku WIOŚ nałożył na miasto karę finansową za przekraczanie norm hałasu podczas zawodów. Zapowiedział jednocześnie, że jeżeli tak będzie dalej, tor może być zamknięty. - Nie trzeba być prorokiem, żeby coś takiego przewidzieć - komentuje F. Łupiński. - Po co oni te pieniądze w ogóle wywalali?
J. Filipowicz odpowiada, że wcześniej żadnych kar miasto nie musiało płacić.
Nie ustosunkowuje się natomiast do pytania, dlaczego w tym wszystkim nikt nie wziął pod uwagę interesu okolicznych mieszkańców. Niejasna pozostaje także kwestia odpowiedzialności za pochopne wydanie publicznych pieniędzy. Być może sprawą powinna zająć się prokuratura.
Miejskie władze chcą przenieść tor w inne miejsce. Ale kiedy to nastąpi i, przede wszystkim, kto to sfinansuje, nikt nie wie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?