Nauczycielka z Katowic w Norwegii. Barbara Anna Zielonka omal nie zdobyła nauczycielskiego Nobla

Czytaj dalej
Fot. Fot. ARC
Anna Dudzińska

Nauczycielka z Katowic w Norwegii. Barbara Anna Zielonka omal nie zdobyła nauczycielskiego Nobla

Anna Dudzińska

Barbara Anna Zielonka, nauczycielka z Katowic, znalazła się w 10-osobowym finale Global Teacher Prize. Jeszcze nigdy żaden polski nauczyciel nie był tak blisko tego prestiżowego wyróżnienia, popularnie nazywanego nauczycielską Nagrodą Nobla, wiążącego się z ogromną nagrodą finansową w wysokości miliona dolarów.

Ślązaczka uczy angielskiego w norweskiej szkole średniej w Nannestad. Ogłoszenie zwycięzcy nastąpiło w Dubaju w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Laureatką Global Teacher Prize została Brytyjka Andria Zafirakou. Właśnie w Dubaju z Barbarą Anną Zielonką rozmawiała specjalnie dla DZ Anna Dudzińska z Polskiego Radia Katowice.

Bill Gates, wymieniając nazwiska 10 finalistów Global Teacher Prize, powiedział, że przyszłość świata w dużej mierze zależy od nauczycieli. Spotkałaś w swojej szkole niezwykłych pedagogów?
Miałam to szczęście, że moi rodzice byli wspaniałymi nauczycielami. Oboje pracowali w Śląskich Technicznych Zakładach Naukowych w Katowicach. Mama była polonistką, a ojciec uczył przedmiotów zawodowych. Gdy byłam w siódmej, ósmej klasie, chodziłam do szkoły rodziców odrabiać zadania. Siadałam w ostatniej ławce i uczyłam się słówek z angielskiego, czytałam lektury, a trochę podsłuchiwałam tego, co mówiła mama. Miała wspaniały kontakt ze swoimi uczniami. Zresztą niektóre relacje przetrwały do dzisiaj. Moja mama była dla niektórych inspiracją. Wielu jej uczniów zostało nauczycielami. I ja też.

Barbara Anna Zielonka, nauczyciel mistrz, w Dubaju, tuż przed finałem: „Młodzi ludzie muszą być otwarci na zmiany, muszą rozumieć inne kultury, nie mogą
Fot. ARC Barbara Anna Zielonka, nauczyciel mistrz, w Dubaju, tuż przed finałem: „Młodzi ludzie muszą być otwarci na zmiany, muszą rozumieć inne kultury, nie mogą skupiać się tylko na lokalności”. Na zdjęciu z jednym z gości gali: Tonym Blairem, byłym premierem Wielkiej Brytanii

Angielskiego zaczęłaś uczyć wcześnie, mając 17 lat.
To było niezwykłe doświadczenie. W każdą sobotę szłam do Domu Dziecka w Katowicach-Bogucicach na lekcje angielskiego. Zauważyłam, że nasze spotkania mają dla podopiecznych domu dziecka szczególne znaczenie. Mieli ze mną większy kontakt niż ze swoimi opiekunami. Przyszło mi wtedy do głowy, że praca nauczyciela rzeczywiście może zmienić czyjeś życie.

Ale nie chciałaś zostać i być nauczycielką w Polsce, dlaczego?
Czuję się „obywatelem świata”, ale to mama pomogła mi w znalezieniu pracy w Norwegii. To na swój sposób niesamowite, bo ona nie znała angielskiego. Zaczęła się uczyć języka zaledwie 5 lat temu. Ale znacznie wcześniej poznała nauczycieli z Norwegii. Zaprzyjaźniła się z nimi, rozmawiając za pomocą „Google translatora”. Do dzisiaj nie wiem, jak to było możliwe. I tak po skończeniu studiów, trafiłam do norweskiej szkoły w turystycznej miejscowości Trysil. To była szkoła zawodowa. Moi uczniowie dobrze wiedzieli, że będą w przyszłości stolarzami i będą budowali tradycyjne norweskie domki wakacyjne.

I angielski nie będzie im za bardzo potrzebny.
Właśnie, początkowo nie chcieli się uczyć z podręczników, które im proponowałam. Oni byli zupełnie niezmotywowani. I to było moje przebudzenie. Uznałam, że muszę całkowicie zmienić sposób nauczania. Tak, by po prostu zainteresować ich nauką.

Jaka jest norweska szkoła?
Dzisiaj uczę w Nannestad, moja szkoła jest po prostu przyjazna dzieciom. Mają lekcje od 8.45 do 15.45 z długą przerwą na lunch. Stołówka szkolna prowadzona jest przez uczniów. To szkoła zawodowa. W Norwegii przekonuje się uczniów, by kształcili się z myślą o konkretnym zawodzie. I tak uczymy kucharzy, kelnerów, cukierników, kosmetyczki oraz pracowników lotnisk. Szkoła ma własną rzeźnię i salon kosmetyczny. Nie ma czasu na teorię, bo praktyka jest na pierwszym miejscu, a po trzech latach nauki młodzi ludzie rozpoczynają pracę. Moja szkoła znajduje się w miejscowości, w której większość mieszkańców to rolnicy. Są uczniowie zainteresowani budową traktorów i tacy, których pasjonuje budowa latawców. Poznają słownictwo w dziedzinie, która ich interesuje, a gramatyka i słówka same wchodzą im do głowy. Przecież żeby się przygotować, muszą przeczytać np. angielskie artykuły. Moim zadaniem jako nauczyciela jest trafnie rozpoznać, czym się interesują.

Wykorzystujesz w tym celu chyba wszystkie dostępne media społecznościowe.
Przede wszystkim chodzi mi o to, by pokazać, że uczniów nie możemy zamykać w czterech ścianach szkoły. W XXI wieku klasa istnieje „wszędzie”, dostępność do internetu sprawia, że można korzystać ze wszystkich światowych zasobów wiedzy. A nauczyciel nie powinien uczniów ograniczać. Jeśli mam chłopaka, który interesuje się astronomią lub fizyką, to na moich lekcjach angielskiego może pogłębiać tę wiedzę. Ulepszyłam program „Genius Hour” („Godzina z geniuszem”). Uczniowie piszą swoje projekty na interesujące ich tematy, zapisują pytania, a potem na całym świecie szukają tych, którzy mogliby udzielić im odpowiedzi.

W dalszej części:

  • Jak uczniowie wykorzystują Facebooka, LinkedIn czy Twittera
  • Czy w norweskiej szkole uczy się gramatyki tak jak w polskiej
  • Do czego musi byc przygotowana młodzież kończąc szkołę w XXI wieku
Pozostało jeszcze 44% treści.

Jeżeli chcesz przeczytać ten artykuł, wykup dostęp.

Zaloguj się, by czytać artykuł w całości
  • Prenumerata cyfrowa

    Czytaj ten i wszystkie artykuły w ramach prenumeraty już od 3,69 zł dziennie.

    już od
    3,69
    /dzień
Anna Dudzińska

Polska Press Sp. z o.o. informuje, że wszystkie treści ukazujące się w serwisie podlegają ochronie. Dowiedz się więcej.

Jesteś zainteresowany kupnem treści? Dowiedz się więcej.

© 2000 - 2024 Polska Press Sp. z o.o.