Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niania z gwarancją

Dorota Naumczyk [email protected]
Mój biznes urodził się wraz z synkiem Mateuszkiem - mówi Kinga Koronkiewicz, właścicielka Podlaskiego Centrum Opiekunek w Białymstoku
Mój biznes urodził się wraz z synkiem Mateuszkiem - mówi Kinga Koronkiewicz, właścicielka Podlaskiego Centrum Opiekunek w Białymstoku B. Malaszewska
Białystok. Kiedy po urlopie macierzyńskim chciała wrócić do pracy, miała problem ze znalezieniem odpowiedzialnej niani dla swojego synka. Wtedy wpadła na pomysł, że może by tak założyć własny biznes... agencję opiekunek.

Do Białegostoku przyjechała studiować ekonomię. Jednak ani jako studentka Uniwersytetu w Białymstoku, ani też wcześniej, jako licealistka w rodzinnym Giżycku, nigdy nie myślała, że w przyszłości zostanie bizneswoman.

Zaraz po studiach znalazła pracę w marketingu firmy produkującej meble. Lubiła tę robotę, więc kiedy trzy lata później urodziła synka, od razu po urlopie macierzyńskim chciała wrócić do pracy.

- Życie skorygowało moje plany - dzisiaj Kinga Koronkiewicz z uśmiechem wspomina tamte wydarzenia. - Praca czekała, wszystko było niby OK, tyle że ja nie miałam z kim zostawić kilkumiesięcznego dziecka. Jakoś nie mogłam zaufać tym wszystkim kobietom z gazetowych ogłoszeń aż na tyle, żeby powierzyć im na całe dni mój największy skarb - małego Mateuszka.

To właśnie wtedy w głowie Kingi zaczęła świtać myśl, że taki sam problem mają setki kobiet... więc... może by tak pomóc i sobie, i im...? W Internecie znalazła namiary na kilka agencji opiekunek do dzieci, działających w różnych miastach Polski. Niektóre z nich odwiedziła osobiście, przyjrzała się, jak działają... Kiedy wróciła do Białegostoku, napisała własny biznesplan, obmyśliła sposób rekrutacji nianiek i reklamy propagujące nowo otwartą działalność gospodarczą. Znalazła lokal w centrum miasta, zasiadła za biurkiem i...

Kryzys gonił kryzys

- Pierwszy rok był straszny! - wspomina. - Kryzys gonił kryzys. Miałam na głowie dom, w domu małego ludzika, a jednocześnie głowę pełną spraw i kłopotów, bo usiłowałam rozruszać na podlaskim rynku firmę o takim rodzaju działalności, o jakim nikt tu nigdy wcześniej nie słyszał. Jak mówiłam ludziom o agencji opiekunek, to szeroko otwierali oczy, nie wiedząc, z czym to w ogóle skojarzyć...

Kilka razy chciała zrezygnować i wrócić na etat. Nieraz marzyła, że pracuje od godz. 8 do 16, po czym zamyka szufladę i idzie do domu. A tymczasem nie dość, że wracała późno, to jeszcze z głową pełną problemów i spraw "do przemyślenia".

- Ale to już pieśń przeszłości! - mówi z dumą. - Teraz swojej firmy nie zamieniłabym na żaden etat na świecie. Jak zaczęłam odbierać telefony od mam zadowolonych z nianiek, które im podesłałam, to wynagrodziło mi to cały dotychczasowy stres!

Mamy bywają kapryśne

Nie każdy może zostać nianią w firmie pani Kingi. Żeby znaleźć pracę w Podlaskim Centrum Opiekunek, trzeba przejść długi proces rekrutacji.

- Właściwie pierwszą selekcję przeprowadzam już podczas rozmowy telefonicznej - zdradza Kinga Koronkiewicz. - Preferowane są, oczywiście, panie, które pracowały jako pielęgniarki, przedszkolanki, nauczycielki, jednak, aby umówić się ze mną na indywidualną rozmowę kwalifikacyjną, trzeba mieć jakiekolwiek doświadczenie w opiece nad dziećmi lub osobami starszymi, i to poza rodziną! Na zatrudnienie u nas nie mają szans takie osoby, które właśnie straciły pracę i teraz nie za bardzo wiedzą, co mają ze sobą zrobić, więc myślą, że od biedy to mogą i opiekować się czyimś dzieckiem... Nie! Dzieci trzeba kochać i umieć się nimi zajmować...

Kandydatki na niańki, zaproszone na indywidualną rozmowę, muszą przynieść ze sobą opinię z poprzedniego miejsca pracy, która potwierdzi ich uczciwość, punktualność, stabilność emocjonalną, brak nałogów. Wszystkie dokumenty są kserowane i w ten sposób powstaje baza danych opiekunek do dzieci i osób starszych. Niektóre nianie przechodzą jeszcze dodatkowo szkolenie z zakresu pielęgnacji noworodka i niemowlęcia, i kurs udzielania pierwszej pomocy.

- Większość rodziców oczekuje, że niania ich pociechy będzie umiała sobie poradzić w przypadku zakrztuszenia czy też użądlenia przez jakiegoś owada - wyjaśnia Kinga. - Ale muszę tu przyznać, że podlaskie mamy i tak są bardzo fajne, miłe i wyrozumiałe w porównaniu z mamami z Warszawy.

Pani Kinga wie, co mówi, bo nieraz już miała zlecenia od warszawskich rodzin, żeby znaleźć i przysłać im nianię z Podlasia. W stolicy opiekunki mogą zarobić nawet dwa-trzy razy więcej niż w Białymstoku, ale częściej trafiają im się rozwydrzone dzieciaki i... kapryśni rodzice.

- U nas rodzice szybciej dogadują się z opiekunkami, i jak już którąś wybiorą, to się jej trzymają, choć nie muszą... - tłumaczy Kinga. - Nie muszą, bo dajemy im trzymiesięczną gwarancję i w tym czasie mogą sobie bez wnoszenia dodatkowych opłat zmienić nianię. Ale to się zdarza bardzo rzadko i zazwyczaj z przyczyn losowych, a nie czyjegoś widzimisię.

Pani Kinga już na samym początku - pośrednicząc w nawiązaniu kontaktu między nianią a rodziną - pomaga ustalić wszystkie szczegóły współpracy: co będzie należało do zakresu obowiązków? czy tylko opieka nad dzieckiem, czy również sprzątanie, wysokość wynagrodzenia i tygodniowy czas pracy.

- Niektóre mamy mają bowiem trochę większe wymagania, bo np. oczekują, że opiekunka do dziecka będzie jednocześnie dbała o dom, robiła pranie, prasowała itp. - tłumaczy właścicielka Podlaskiego Centrum Opiekunek. - Ja zaś nie chcę, aby niania czuła się wykorzystywana, więc pośredniczę w ustalaniu zakresu obowiązków i płatności.

Pani Kinga opowiada, że zdarzają się też bardzo atrakcyjne oferty zatrudnienia dla niań, np. u zamożnych, niepracujących mam, które płacą opiekunce miesięczną pensję tylko za to, żeby pojawiła się od czasu do czasu - ale na każde wezwanie! - kiedy mamie przyjdzie ochota na siłownię, zakupy lub kawiarniane plotki z koleżankami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna