Podstawą wniosku o unieważnienie jest ustawa z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Właśnie w takiej sytuacji miał się znaleźć Jan M., działacz Armii Krajowej. Przynajmniej zdaniem rodziny i pełnomocnika. Chodzi o wyroki Sądu Wojewódzkiego w Białymstoku oraz Najwyższego w Warszawie z 1956 r. na ich podstawie Jan M. trafił do więzienia m.in. za nielegalne posiadanie broni oraz zabójstwo.
W grudniu ub. r. wniosek został oddalony. Pełnomocniczka byłego działacza AK złożyła zażalenie. W swojej apelacji radca Anna Bufnal przekonywała, że Urząd Bezpieczeństwa wykreował fikcyjne zarzuty, a skazanie miało podłoże polityczne. Twierdzenie Jana M., że broń służyła mu do kłusownictwa, było tylko linią obrony. Gdyby przyznał, że "pomaga partyzantom, zajmuje się magazynowaniem broni, czy buduje schron", spędziłby w więzieniu nie 15 lat, ale całe życie, lub dostał karę śmierci.
Uczestnikiem postępowania był prokurator IPN. Przyznał, że nie tylko w aktach sprawy, ale w archiwach Instytutu zachowało się wiele dokumentów wewnętrznych dotyczących sprawy M. - m.in. plany śledztwa, notatki służbowe funkcjonariuszy.
- Z tych dokumentów w sposób jednoznaczny wynika, że pan Jan M. był ścigany karnie pod zarzutem przestępstwa przeciwko życiu, mieniu i nielegalnego posiadania broni. Żaden z tych funkcjonariuszy nie ma nawet cienia informacji, że powodem czy jednym z powodów skierowania postępowania karnego było uznanie, że jest choćby domniemanym przeciwnikiem politycznym ówczesnego reżimu - mówił prokurator Radosław Ignatiew wnosząc o utrzymanie postanowienia.
Decyzja Sądu Apelacyjnego zapadła jeszcze tego samego dnia. To oddalenie zażalenia. Sąd podkreślał, że w sprawie nie wykazano związku między orzeczeniem, a działalnością niepodległościową. Powołał się na zeznania samego Jana M., który przyznał, że należał do AK, ale tylko podczas okupacji. Po wojnie już nie.
Zobacz także: W Narewce uczczono pamięć Danuty Siedzikówny "Inki" rozstrzelanej w 1946 r.
- Zachowane dane archiwalne wskazują jedynie na jego powiązania z istniejącym na tym terenie podziemiem bandyckim w latach 1945-46. Brak jest danych wskazujących na to, że była to organizacja niepodległościowa. Ujawnione dokumenty wskazują na inny charakter grupy, do której należał wnioskodawca. Miała ona dopuszczać się napadów i rabunków. Wnioskodawca miał również zajmować się wspólnie z innym mężczyzną kradzieżami i kłusownictwem - wyjaśniał sędzia Leszek Kulik.
Postanowienie jest prawomocne. To jednak nie kończy sprawy rehabilitacji Jana M. W ubiegłym miesiącu sąd drugiej instancji uchylił do ponownego rozpoznania wniosek o unieważnienie innego wyroku. Tym razem mowa o orzeczeniu sądu wojskowego z 1947 r. skazującego mężczyznę na 7 lat za nielegalne posiadania broni. Lutowa decyzja była na korzyść byłego działacza AK, bowiem w pierwszej instancji wniosek został oddalony.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?