Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie daj się oszukać. Sprawdź, co podpisujesz!

Redakcja
Fachowcy radzą czytać dokładnie wszelkie umowy. Przede wszystkim te, które podpisuje się z różnego rodzaju instytucjami pożyczkowymi. Ale na banki także trzeba uważać. Wszyscy tylko czyhają, żeby wyciągnąć od nas pieniądze.
Fachowcy radzą czytać dokładnie wszelkie umowy. Przede wszystkim te, które podpisuje się z różnego rodzaju instytucjami pożyczkowymi. Ale na banki także trzeba uważać. Wszyscy tylko czyhają, żeby wyciągnąć od nas pieniądze.
Na naszym rynku finansowym miejsca na działalność charytatywną nie ma - mówi Roman Jarząbek z Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

- Tu każdy chce zarobić za wszelką cenę. To rynek bardzo drapieżny. Trzeba więc bardzo uważać.

W "Gazecie Współczesnej" opisaliśmy w tym tygodniu przypadki dwojga rolników, którzy dali się nabrać na ofertę Polskiej Korporacji Finansowej "Skarbiec". Pieniądze stracili, prawdopodobnie, bezpowrotnie. Okazuje się jednak, że to nie jedyne ofiary różnego rodzaju instytucji. Ludzie dają się bowiem oszukiwać także wielu innym firmom.

Zaliczka przepadła

Panią J. oraz pana K. skusiły ogłoszenia w gazecie. Specjalny kredyt dla rolników, wypłacany niemal od razu i w dodatku bez specjalnych warunków. Aż prosi się, żeby z tego skorzystać.

Rozmowy z przedstawicielami firmy "Skarbiec" potwierdzały, że tak jest w rzeczywistości.

- Jako gwarancję spłaty wybrałam opcję, która dotyczyła hipoteki mojego domu - opowiada nasza Czytelniczka. - Usłyszałam, że to w zupełności wystarczy.
Kobieta podpisała więc umowę przedwstępną. Żeby otrzymać kredyt musiała spełnić jeden z określonych w dokumencie warunków - wpłacić 12 proc. sumy, o którą się ubiega.

- Bardzo mi na tym kredycie zależało, więc wpłaciłam - opowiada. - Nawet do głowy mi nie przyszło, że w tym jest jakiś haczyk.

Wkrótce otrzymała kolejny dokument. "Skarbiec" informował ją, że przedstawione zabezpieczenie jest niewystarczające. Bo w domu mieszkają dzieci oraz osoby bezrobotne, więc z ewentualną egzekucją długu mogą być problemy. Pani J. postanowiła więc z kredytu zrezygnować. - Na inne zabezpieczenia mnie nie stać - tłumaczy.

Wystąpiła do firmy o zwrot zaliczki. Otrzymała jednak odpowiedź odmowną. Wszystko wskazuje na to, że jej 4,2 tys. zł oraz 1,2 tys. zł pana K. przepadły bezpowrotnie. A takich ludzi w skali kraju jest znacznie więcej.

Internet u emeryta

- Z tego typu historiami wciąż mamy do czynienia, choć kilka lat temu było ich więcej - mówi Cecylia Czerzniewska z Federacji Konsumentów w Suwałkach. - Ludzie, którzy dzisiaj się do nas zgłaszają, to przede wszystkim "ofiary" firm telekomunikacyjnych.

W Suwałkach i okolicach, to rzeczywiście prawdziwa plaga. Przedstawiciele różnych firm upodobali sobie szczególnie emerytów. Starszym osobom bardzo łatwo wmówić, że jeśli coś tam podpiszą, będą mniej płacić.

- Mnie nawet doprowadzili ten cały internet - opowiada 83-letni suwalczanin. - A ja komputera w domu nie mam. Zorientowałem się dopiero wtedy, kiedy przyszedł pierwszy rachunek.

Z umowy z firmą telekomunikacyjną łatwo można jednak zrezygnować. Nie pociąga to za sobą, zazwyczaj, żadnych kosztów. "Zazwyczaj", bo suwalska policja prowadziła swego czasu sprawę pewnej osoby, która postanowiła wypowiedzieć umowę. Swój wniosek wysłała z miesięcznym wyprzedzeniem. Data wypowiedzenia była tam wprawdzie wyraźnie zaznaczona, ale firma nie wzięła tego pod uwagę. Uznała, że liczy się termin przysłania wniosku i naliczyła klientowi wysoką karę za zerwanie umowy przed terminem. Postępowanie organów ścigania do niczego nie doprowadziło. Nie wiadomo natomiast, czy klient zapłacił ostatecznie karę, czy nie.

- Trzeba też uważać na różnego rodzaju firmy wysyłkowe - dodaje Cecylia Czerzniewska.

Jeżeli raz coś tam zamówisz, trafiasz do bazy danych. I potem przysyłają ci kolejne wydawnictwa. Są one dostarczane jako przesyłki zwykłe, a nie polecone. Firma uznaje, że klient je odebrał, choć wcale nie musiał tego uczynić, i domaga się pieniędzy.

- Żeby uniknąć różnego rodzaju problemów, trzeba przede wszystkim czytać wszelkie umowy - radzi C. Czerzniewska. - Nikt nie ma prawa powiedzieć, że musimy coś podpisać od razu. Można więc wziąć taki dokument, dokładnie się z nim zapoznać i np. umówić się na jego podpisanie następnego dnia.

Roman Jarząbek uważa jednak, że powtarzane od lat apele i tak nie przyniosą żadnego skutku.

- Ludzka głupota nie zna granic - mówi. - Jesteśmy bardzo łatwowierni. A za to potem trzeba, niestety, płacić. Osobom, które zbyt pochopnie złożyły swój podpis na jakimś dokumencie nasz urząd nie jest w stanie pomóc. Jest już bowiem za późno.
Tomasz Kubaszewski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna