Na(cechowa)ny złością
Kobieta, która na stałe mieszka w Pruszkowie, dojechała do Białegostoku i z domu mieszkającego tu syna zadzwoniła do "Gazety" poskarżyć się na niewychowanego barmana z restauracji "Cechowa".
- Zapytałam, czy jest jakaś zupa. Jest tylko kapuśniak - odpowiedział młody człowiek za barem. A "zjadliwy"? - zażartowałam. Pani mnie obraża! Proszę opuścić lokal! - krzyczał barman. Mam 58 lat, gdzie szacunek dla kobiety?! - opowiadała zdenerwowana Czytelniczka.
Zapytaliśmy właściciela baru, co sądzi o postępku pracownika.
- To mój syn obsługiwał gości tego dnia. Przepraszam klientkę za niepotrzebny incydent. Taka sytuacja nie powtórzy się już nigdy - tłumaczył zawstydzony Stanisław Linko, właściciel "Cechowej".
Grzeczność w menu
Czy można w ten sposób tłumaczyć brak obycia i profesjonalizmu w kontaktach z klientami?
- Bywają "trudni" klienci, ale "trudnych" kelnerów nie może być wcale. Gość ma zawsze rację, nawet wtedy, jak jej nie ma - mówił Wojciech Dworakowski, szef Karczmy Wojciecha.
Wygrywają zatem ci restauratorzy, którzy grzeczność mają wpisaną w kartę dań.
- Moich barmanów szkolił mistrz świata w tej profesji, zaś całą obsługę uczył etykiety były ambasador. Regułą w scysjach z gośćmi jest grzeczność, zaś prezent dla marudnego klienta też potrafi zdziałać cuda - ujawnił swoje tajemnice Henryk Bartlewski, właściciel Karczmy Bartla w Goniądzu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?