Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie jest łatwo mieszkać na Utracie

ira
Jolanta Walicka, mieszka przy tej ulicy od 19 lat.Na przejściach jest bardzo niebezpiecznie. Jadące tiry nie zważają na przechodniów. Często wjeżdżają na przejścia dla pieszych, podczas gdy dla ludzi pali się zielone światło. Wielu kierowców nie przestrzega ograniczenia prędkości, stąd dużo kolizji. Poza tym, osiedlowy - nowy śmietnik z dachem jest siedliskiem dla bezdomnych. Grzebią w kontenerach i tam śpią. Problem nasila się zwłaszcza latem. Strach wypuścić dziecko, aby wyniosło śmieci. Żadne służby na to nie reagują.
Jolanta Walicka, mieszka przy tej ulicy od 19 lat.Na przejściach jest bardzo niebezpiecznie. Jadące tiry nie zważają na przechodniów. Często wjeżdżają na przejścia dla pieszych, podczas gdy dla ludzi pali się zielone światło. Wielu kierowców nie przestrzega ograniczenia prędkości, stąd dużo kolizji. Poza tym, osiedlowy - nowy śmietnik z dachem jest siedliskiem dla bezdomnych. Grzebią w kontenerach i tam śpią. Problem nasila się zwłaszcza latem. Strach wypuścić dziecko, aby wyniosło śmieci. Żadne służby na to nie reagują.
Kiedy się wprowadzałem, była to cichutka jednopasmowa ulica. A teraz cuda się tutaj dzieją! - łapie się za głowę Stanisław Przeborowski, mieszkający przy ulicy Utrata od 1962 roku.

- Pamiętam jeszcze, jak po obu jej stronach stały stare drewniane domki. Ale gdy zaczęła tu powstawać dwupasmówka, to zabrakło dla nich miejsca.
Przez najbardziej ruchliwą suwalską arterię przejeżdża około 30 tysięcy samochodów dziennie, z czego jedną czwartą stanowią pojazdy ciężkie - tiry z przyczepami i naczepami.

Jest źle, będzie gorzej
- Mój dom jest kilka metrów od brzegu jezdni i ciągle oblewany jest przez kałuże rozpryskujące się pod kołami tirów - mówi mężczyzna. - Już dawno zgniłby, ale obłożyłem elewację sidingiem.

Jeszcze cztery lata temu przez Utratę przemykało 23 tysiące samochodów. Jeżeli spełnią się prognozy na nadchodzące lata, to już za sześć lat będzie ich ponad 43 tysiące, a w 2020 roku ponad 52 tysiące.

- Żyje się w tym miejscu koszmarnie - dodaje nasz rozmówca, ale pod tym stwierdzeniem podpisałaby się większość suwalczan skazanych na wdychanie spalin i słuchanie nieustannego szumu.

- Zupełnie nie da się tego wytrzymać, to jak chińska tortura - mówi Alicja Markiewicz. - Być może tak ruchliwa ulica jest dobrym miejscem na działalność handlową, ale mieszkać jest tu ciężko.

Hałasują w dzień i w nocy
Starsi ludzie rozpaczają i narzekają na kłopoty ze snem. I nic dziwnego, ponieważ poziom hałasu wzrasta, proporcjonalnie, wraz z liczbą samochodów. Pierwsze pomiary robione były 23 lata temu. Wtedy Utrata była oazą spokoju w porównaniu do Noniewicza, Pułaskiego czy Wojska Polskiego. Zdecydowanie najgłośniej było na Kościuszki. Już w 1994 roku zaczęła się zmieniać. Poziom decybeli na Utracie wzrósł do 71,7. W 2000 roku wynosił już 73,5 dB, a w 2004 roku osiągnął 74,5 dB. Dzienna dopuszczalna dawka dźwięku przekroczona została o 19,5 dB, a nocna o 27,5 dB. Ba! Przekroczona została nawet tzw. dawka progowa o 3,3 dB w nocy. A do dziennej krytycznej dawki brakuje już tylko pół decybela.

- Z badań jasno wynika, że hałas na Utracie jest uciążliwy - mówi Wiesława Blusiewicz, p.o. kierownik suwalskiej delegatury Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska, odpowiedzialnej za pomiary. - Trudno jednak stwierdzić, jaki ma to wpływ na zdrowie mieszkańców. Każdy też ma indywidualną odporność na dźwięki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna