Do dziś zwłok Katarzyny W. nie odnaleziono. A uprowadzenie to hipoteza dalece abstrakcyjna. Przyjmując wiarygodną poszlakę, że Katarzyna W. nie żyje, jest wątpliwość: kto to zrobił. Nie można wykluczyć, że zabił ją ktoś inny, niż mąż Marek W. - mówiła w uzasadnieniu wczorajszego wyroku sędzia Halina Czaban.
Sąd Apelacyjny w Białymstoku utrzymał tym samym w mocy majowy wyrok łomżyńskiego sądu. Marek W. nie zabił w 2000 roku w Kolnie swojej żony Katarzyny. Zdaniem sądu, nie ma na to wystarczających dowodów.
Tajemnicze zniknięcie
To była głośna sprawa. 26-letnia Katarzyna W., matka dwójki dzieci, zniknęła w tajemniczych okolicznościach w czerwcu 2000 roku. Nie zostawiła wiadomości, nie zabrała żadnych swoich rzeczy.
Wiadomo tylko, że Katarzyna W. około godziny 22 wróciła do domu z córką. Obie umyły się i przebrały do snu. Marek W. miał drzemać w salonie przed włączonym telewizorem. Katarzyna W. nie położyła się do łóżka. Miała jeszcze szykować w kuchni jedzenie.
Co jednak wydarzyło się tej nocy w domu małżonków, sąd nie był w stanie ustalić. Stwierdził, że Marek W. nie spał. Dwukrotnie rozmawiał bowiem przez telefon: o godzinie 0.36, a potem 3.54, gdy zadzwonił do niego ojciec. Rano Marek W. zatelefonował do rodziców żony z wiadomością, że jej nie ma w mieszkaniu.
- Wiedział, że Katarzyna W. nie żyje. Ale czy mamy dowody, że Marek W. zabił? - pytała sędzia Halina Czaban.
Podkreślała, że o takiej wiedzy może świadczyć jego zachowanie. Mężczyzna rozpaczał, choć wcześniej nikt nie widywał go płaczącego.
To był poszlakowy proces
Sąd apelacyjny ocenił wczoraj, że w tej sprawie istnieją poszlaki, które wskazują na to, że Marek W. popełnił zbrodnię. Nie dało się jednak ułożyć ich w spójną całość, która pozwoliłaby bez cienia wątpliwości wskazać go jako winnego zabójstwa żony.
Te poszlaki - jak wymieniał sąd - to m.in. motyw: konflikt między małżonkami i sprawa rozwodowa niemal w toku, także plama krwi pokrzywdzonej na spodenkach Marka W., które miał na sobie w dzień poprzedzający zaginięcie żony, dodatkowo jego nocne telefony, a także fakt, że z domu małżonków nic nie zginęło. Nie było tylko portfela Katarzyny W. i kluczy.
Sąd podkreślał, że w poszlakach są braki. Główne to brak ciała Katarzyny W. - co uniemożliwia m.in. ustalenie mechanizmu i godziny śmierci, a także brak dowodów na to, że krytycznej nocy Marek W. opuszczał mieszkanie.
- Obrażenia na ciele Marka W. nie czynią jeszcze z niego sprawcy - zaznaczyła sędzia Halina Czaban.
Kończąc uzasadnienie wczorajszego wyroku, sędzia podkreśliła, że niewątpliwie tę sprawę można uznać za porażkę szeroko rozumianego wymiaru sprawiedliwości.
Ostateczny wyrok - niewinny
Zakończony przedwczoraj proces był powtórnym w tej sprawie. W pierwszym łomżyński sąd skazał Marka W. na pięć lat pozbawienia wolności, oceniając jednak, że nie doszło do zabójstwa, a nieumyślnego spowodowania śmierci Katarzyny W. np. w trakcie małżeńskiej awantury.
Sąd odwoławczy uchylił to orzeczenie i nakazał sprawę zbadać jeszcze raz. W drugim procesie - w maju tego roku - Sąd Okręgowy w Łomży uniewinnił Marka W. Ten wyrok stał się wczoraj prawomocny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?