Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie można operować chorych na raka. Czekają na ruch ministerstwa zdrowia

(luk)
– Wierzymy, że sytuacja z lekami wyjaśni się w najbliższych dniach i przerwa w wykonywaniu zabiegów będzie krótka – mówi Marzena Juczewska, dyrektor BCO
– Wierzymy, że sytuacja z lekami wyjaśni się w najbliższych dniach i przerwa w wykonywaniu zabiegów będzie krótka – mówi Marzena Juczewska, dyrektor BCO
Czekamy na stanowisko Ministerstwa Zdrowia, mamy nadzieję, że nadejdzie w najbliższych dniach i pacjentki nie będą musiały czekać na zabiegi - mówi Marzena Juczewska, dyrektor Białostockiego Centrum Onkologii.

Od czwartku w szpitalu wstrzymane są operacje oszczędzające przy nowotworze piersi. Powodem jest brak izotopów niezbędnych do przeprowadzenia takiego zabiegu. Zapasy sprowadzanego na tzw. import docelowy specyfiku się skończyły, a nowa dostawa może być za ok. 3 tygodnie.

- Mamy nadzieję, że nie trzeba będzie tyle czekać - mówi pani dyrektor. - Dotąd na zabiegi oszczędzające nie było u nas wcale kolejki. Chcielibyśmy ten stan utrzymać.

Obecna sytuacja to efekt zmiany przepisów. W marcu zmieniło się rozporządzenie ministra zdrowia w sprawie importu docelowego i zaczęły obowiązywać nowe wzory dokumentów, które trzeba w takiej sytuacji wypełnić. Białostockie Centrum Onkologii wykonuje rocznie ok. 200 operacji oszczędzających pierś i węzły chłonne u chorych we wczesnym stadium nowotworu.

Dotąd szpital występował o zgodę do ministerstwa na sprowadzenie izotopów dla pacjentek na rok z góry, leki odbierał sukcesywnie.

- W tym roku też mieliśmy już wszystko zamówione, zgody były wydane - mówi dyrektor Marzena Juczewska. - Ale gdy ostatnio chcieliśmy odebrać wcześniej zaakceptowane przez ministra zamówienie, okazało się, że zgody wydane na starych wnioskach są nieaktualne. I trzeba było wypełniać nowy druk i przechodzić procedurę od początku.

Tymczasem taka cała procedura trwa ok. 3 tygodni. Szczęśliwie w szpitalu były jeszcze zapasy izotopów i nie trzeba było od razu wstrzymywać zabiegów. Ale 18 lipca zużyto ostatnie radiofarmaceutyki. Kiedy do placówki dotrą kolejne, na razie nie wiadomo.

- Wysłaliśmy pismo do ministerstwa i czekamy na odpowiedź - mówi pani dyrektor.
O tej sytuacji informowaliśmy na naszych łamach tydzień temu. Wtedy ministerstwo zdrowia w odpowiedzi na nasze pytania poinformowało m.in., że "w przypadku gdy szpital posiada wiedzę o konieczności złożenia zapotrzebowania na sprowadzenie z zagranicy produktów leczniczych, których dostępność w tym szpitalu jest zagrożona, powinien on bez zbędnej zwłoki wystawić odpowiednie zapotrzebowanie i przekazać je do Ministerstwa Zdrowia z odpowiednią informacją.

Takie wnioski są rozpatrywane w trybie natychmiastowym, aby umożliwić szpitalom zabezpieczenie leczenia pacjentów". - Cała onkologia to tryb natychmiastowy - mówi dyrektor Juczewska. - My czekamy już prawie miesiąc. W czwartek na nasze kolejne pytania resort nie odpowiedział.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna