Jolanta Nowakowska była najmłodsza w rodzinie.
- Właściwie wychowywałam się sama - wspomina. - Brat był o siedem lat starszy. Kiedy trochę podrosłam zaczął uczyć się w szkole średniej i mieszkał w internacie. Mimo że byłam jak jedynaczka, rodzice mnie nie rozpieszczali.
W domu miała jasno określone obowiązki. Musiała np. dbać o porządek w swoim pokoju, wynosić śmieci i pomagać mamie w kuchni. Ale tylko wtedy, gdy miała już odrobione lekcje.
- Nauka zawsze była najważniejsza - wspomina. - Wystarczyło, abym powiedziała, że muszę jeszcze czegoś się nauczyć i już miałam wolne.
W szkole podstawowej lubiła matematykę i biologię. W "ogólniaku" zaś uczyła się w klasie... humanistycznej.
Zawsze była grzeczna i cicha. Nigdy nie dostała od rodziców lania. Zresztą, na ogół próbowali tłumaczyć, a nie karcić.
- Właściwie tylko raz tatę poniosły nerwy i uderzył brata - dodaje. - Wcześniej wrócił ze szkolnej wywiadówki.
Wakacje najczęściej spędzała u babci w Słobódce. A tam, jak to na wsi bywa, pomagała w gospodarstwie.
- Ale było bardzo fajnie - mówi. - Do dziś pamiętam smak chleba pieczonego przez babcię. Najlepszy, jaki kiedykolwiek jadłam.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?