Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie pamięta, by uderzył ją kilkanaście razy młotkiem i zamordował

Michał Modzelewski [email protected]
Oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem byłej konkubiny 54-letni Gabriel S. stanął wczoraj przed Sądem Okręgowym w Łomży. Grozi mu najwyższa z kar - dożywotniego więzienia.
Oskarżony o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem byłej konkubiny 54-letni Gabriel S. stanął wczoraj przed Sądem Okręgowym w Łomży. Grozi mu najwyższa z kar - dożywotniego więzienia.
Gabriel S. oskarżony jest o zamordowanie swojej konkubiny ze szczególnym okrucieństwem. Przeczytaj szczegóły.

Przed Sądem Okręgowym w Łomży rozpoczął się proces 54-letniego Gabriela S., oskarżonego o zamordowanie ze szczególnym okrucieństwem trzynaście lat starszej Ireny B., swojej byłej konkubiny.

Podejrzany złożył wczoraj wyjaśnienia, twierdząc, że nie pamięta, by uderzył ją kilkanaście razy młotkiem. Wczorajszą rozprawę przerwano. Brat ofiary nie mógł złożyć zeznań. W poniedziałek nad ranem przeszedł zawał serca.

Zeznawała ze łzami

Całą historię związku zamordowanej i Gabriela S. oraz tło zbrodni opowiedziała wczoraj jej córka. Obie mieszkały w tym samym bloku.

- Poznali się przypadkiem, mama przygarnęła go do siebie - mówiła kobieta, nie kryjąc łez przed sądem. - Kiedy jednak dostał trochę grosza, to od razu zaczynał pić. Przez te cztery lata było coraz gorzej.

Zaczęły się domowe awantury. Coraz częściej wzywano policję. Irena B. wystraszona uciekała do córki.
- Pamiętam noc, kiedy przyszła cała przemoczona, w samej koszuli nocnej - kontynuowała córka. - Wtedy oblał ją płynem, potem wódką. Groził, że podpali.
W końcu matka zabrała swoje rzeczy i kobiety zamieszkały razem. Gabriel S. nie przestawał ich nachodzić. Na sądowej sali stwierdził, że "był strasznie zazdrosny"i "nie chciał, by z nikim była". Zazdrość miał nawet żywić o swego 19-letniego syna, gdy Irena B. okazywała mu dobroć, bo jej pomagał w domu, gdzie pomieszkiwał.

Pił i łykał tabletki

W dniu zabójstwa, 8 listopada, Gabriel S. pił od rana. Wczoraj wyraźnie miotał się w wyjaśnieniach. Wpierw tłumaczył, że tylko wtedy zmieszał leki wypisane przez psychiatrę i wódkę. Potem powiedział, że zażywał je często. Iże pił codziennie. Od roku.

Zaczął też wycofywać się z zeznań złożonych przed policją i prokuraturą. Twierdzi, że mundurowi je na nim wymusili, a on przed podpisaniem ich nie czytał, bo nie miał okularów. Przyznał się w nich, że owego dnia w południe dostał "białej gorączki" i uderzył ofiarę młotkiem. Potwierdził to w późniejszym liście do syna, wysłanym z aresztu.

Ciało Ireny B., której tego dnia towarzyszył podczas powrotu z towarem z bazaru, znalazła w garażu jej koleżanka z targowiska. Razem wynajmowały garaż przy ul. Dmowskiego jako magazyn towarów.

Wtedy zadzwoniła po jej córkę. Ta biegnąc na miejsce, słyszała już syreny. Kiedy dotarła do garażu, policja odciągnęła ją, by nie zacierała śladów. Sekcja zwłok ofiary wykazała ślady piętnastu uderzeń młotkiem w głowę oraz dźgnięcie nożem w okolicach tętnicy szyjnej. Ujęty kilka godzin później Gabriel S. miał ponad 2 promile alkoholu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna