Proces, który wkrótce rozpocznie się przed suwalskim sądem, będzie miał charakter precedensowy. Wyborcy przyzwyczaili się już bowiem do tego, że w kampanii kandydaci mówią, co im ślina na język przyniesie i nie ponoszą za to żadnych konsekwencji.
Autor skargi - osoba niezwiązana z miejscową opozycją, niereprezentującą też żadnego innego komitetu - uważa, że prawo zakazuje kłamania. Chce więc, aby sąd sprawdził, jak było w tym przypadku. Kwestionuje m.in. podawanie niektórych danych dotyczących pozyskiwania przez miasto pieniędzy z Unii Europejskiej oraz przywłaszczanie sobie przez Józefa Gajewskiego wszystkich zasług, np. w kontekście powołania w Suwałkach państwowej wyższej uczelni.
- Choć nie znam tej osoby, trudno odmówić jej racji - komentuje Andrzej Matusiewicz z PiS-u. - W naszej kampanii zwracaliśmy na to uwagę.
Chodzi np. o powstanie uczelni oraz pogotowia lotniczego.
- Widziałem materiały wyborcze marszałka Janusza Krzyżewskiego, w których twierdził, że to zasługa kierowanego przez niego urzędu, a jego w szczególności - dodaje. - Ktoś więc tu mija się z prawdą.
Przypomina też, że do środków zdobytych z UE Gajewski dodał pieniądze z programu ISPA, które załatwił jego poprzednik oraz te, które "bez łaski"; poszły na modernizację ul. Pułaskiego.
- Niestety, ale wyborcy dali się na to nabrać - podsumowuje.
Józef Gajewski twierdzi natomiast, że wszystkie prezentowane przez niego w kampanii dane były prawdziwe. Odsyła do różnych zestawień i opracowań.
W piątek nie udało nam się jednoznacznie ustalić, co będzie, jeśli sąd uzna racje skarżącego.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?