Chodzi o wydarzenia sprzed 12 lat. Mieszkanka gminy Nowe Piekuty otrzymała zaproszenie na bezpłatną mammografie. Podczas badania pani Wiesława Jankowska skarżyła się na ból w prawej piersi. Od mężczyzny, który przeprowadzał badanie usłyszała, że "musi boleć".
Po paru dniach kobieta otrzymała pismo, że badanie nie wykazało podejrzenia radiologicznych zmian chorobowych. Opisu zdjęcia dokonała specjalista radiolog z NZOZ Przychodnia Profilaktyki i Diagnostyki Obrazowej w Białymstoku.
Badanie wykonano w listopadzie 2008 roku. Pierś bolała panią Wiesławę dalej. Po 9 miesiącach, po namowach męża, poszła do onkologa. Lekarze zdiagnozowali u niej raka zapalnego piersi IV stopnia. Guz miał 35 mm, w ostatnim stadium. Nie nadawał się do operacji. Konieczna była chemioterapia.
- To było jak wyrok. Zaraz pomyślałam: dlaczego ja?! - opowiadała nam ze łzami w oczach pani Wiesława. Twierdzi, że badała się regularnie.
Razem z batalią o zdrowie, ruszyło poszukiwanie winnych. Sprawę zgłoszono m.in. do prokuratury. Ta ostatnia powołała kilka zespołów biegłych. Na tej podstawie w 2015 r. postawiła zarzuty radiolog i skierowała do sądu akt oskarżenia. Kobieta odpowiadała za narażenia pani Wiesławy na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Po 5 latach procesu Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że radiolog jest winna. Badanie zostało bowiem nieprawidłowo przeprowadzone (pierś pokrzywdzonej była źle ułożona) i należało je powtórzyć. Zdaniem sądu I instancji widoczną na radiogramie zmianę należało rozpoznać jako „podejrzaną radiologicznie” wymagającą dokładnej oceny jej charakteru. To zobligowałoby pacjentkę do dalszej diagnostyki - badania fizykalnego piersi, Mammo-USG a następnie biopsji aspiracyjnej.
- Zaniechanie przeprowadzenia diagnostyki doprowadziło do opóźnienia rozpoznania zasadniczej choroby w postaci raka zrazikowego piersi prawej - stwierdził sąd rejonowy.
Wymierzył za to radiolog karę pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata. Orzekł też 15 tys. zł tytułem rekompensaty dla pokrzywdzonej. Z wyroku nie była zadowolona żadna ze stron. Prokurator i pokrzywdzona domaga się wyższego zadośćuczynienia. Obrona i oskarżona - uniewinnienia.
Proces odwoławczy toczy się przed Sądem Okręgowym w Białymstoku. W czwartek (17.12) nie doszło jednak do mów końcowych stron. Sąd uwzględnił wniosek dowodowy obrony, który trzykrotnie oddalał sąd I instancji. Zwróci się do placówek medycznych (m.in. poradni ginekologicznej, chirurgii onkologicznej i lekarza rodzinnego), w których pani Wiesława była konsultowana w okresie od mammografii w listopadzie 2008 do lipca 2009 - kiedy zdiagnozowano u niej nowotwór. Dokumentacja medyczna ma dać odpowiedź na pytanie, czy lekarze dokonywali rozszerzonej diagnostyki i czy ujawniły one jakieś niepokojące zmiany.
- Te dokumenty wydają się niezbędne dla sprawdzenia linii obrony - podsumował sędzia Dariusz Niezabitowski.
Zobacz także: Białystok: Ortopeda skazany za błąd lekarski. 24-latka jest sparaliżowana
Oskarżona wciąż stoi na stanowisku, że w 2008 r. nie popełniła żadnego błędu. Rak zapalny pojawia się nagle i rozwija się gwałtownie. Kiedy została przeprowadzona mammografia, pani Wiesława mogła jeszcze nie mieć nowotworu.
- Tonący brzytwy się chwyta - uważa Andrzej Jankowski, mąż chorej. Denerwuje się, że sprawa ciągnie się tyle czasu. Tym bardziej, że jego żona nadal nie wróciła do pełni zdrowia. Chodzi o kulach, coraz gorzej radzi sobie psychicznie z całą sytuacją. - Gdyby badania mammograficzne robili na jakość, a nie ilość - żeby nie stracić pieniędzy z NFZ - wszystko byłoby inaczej.
Rozprawę przerwano bezterminowo.
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?