Teoretycznie najlepszego, bo w ubiegłym roku Złotą Piłkę otrzymał Lionel Messi, choć nie brakowało opinii, że na to wyróżnienie nie zasłużył, a najcenniejsza indywidualna nagroda w światowej piłce powinna trafić w ręce Roberta Lewandowskiego (który zresztą wygrał później, drugi raz z rzędu, plebiscyt na Piłkarza Roku FIFA). Nie był to pierwszy raz gdy mówiło się, że plebiscyt wygrał nie najlepszy, a najpopularniejszy piłkarz, co podważa jego całą ideę.
Do podobnych wniosków doszło najwyraźniej kierownictwo "France Football", którzy zdecydowali się zmienić system przyznawania nagrody. Przede wszystkim zmienił się okres podlegający ocenie - od tej pory będzie pokrywał się z głównym sezonem w Europie, a nie z rokiem kalendarzowym. W związku z tym występy z Mistrzostw Świata w Katarze, które odbędą się w listopadzie i grudniu, będą brane pod uwagę dopiero podczas ceremonii wręczenia Złotej Piłki w 2023 roku.
Ponadto elektorzy - teraz będą to tylko przedstawiciele krajów z czołowej setki rankingu FIFA - mają w pierwszej kolejności brać pod uwagę indywidualne dokonania danego zawodnika (o zwycięstwie Messiego przesądził triumf reprezentacji Argentyny w Copa America). Nie mogą również brać pod uwagę reputacji poszczególnych zawodników, ani ich osiągnięć w poprzednich latach.
- Wprawdzie to nie tak, że wybieranie za rok kalendarzowy było czymś złym, z powodzeniem robiliśmy to przez ponad 60 edycji. Wydaje się jednak, że zmiana na sezon ma sens. Teraz będzie bardziej naturalnie, bo właśnie tak się toczy piłkarski rytm, od sezonu do sezonu - tłumaczy (w rozmowie z portalem "WP Sportowe Fakty"), redaktor naczelny "France Football" Pascal Ferre.
Podkreśla przy tym, że choć zmiany były potrzebne, to jednak nie zrobiono ich z myślą o konkretnych piłkarzach. Nie brakuje bowiem głosów, że będą one korzystne dla Roberta Lewandowskiego, któremu nie zaszkodzą już ewentualne niepowodzenia z reprezentacją Polski.
- Jedno jest pewne: nie zrobiliśmy tych zmian dla Roberta Lewandowskiego. Ani nie dla niego, ani dla żadnego innego piłkarza. Usiedliśmy, porozmawialiśmy. Wiadomo przecież, że zawsze można coś poprawić, udoskonalić. I to staraliśmy się zrobić - podkreśla Ferre.