Niech go sądzi sąd a nie marszałek

- Pracuje tu od dwudziestu lat, do tej pory był bardzo dobrym pracownikiem. Nie zgadzamy się na zwolnienie go - mówią.

Zwolnienia Markowskiego domaga się marszałek województwa - wyniki przeprowadzonych dotychczas kontroli wskazują, że jest on jedną z osób odpowiedzialnych za bezprawne przyznawanie bardzo wysokich premii w 2007 roku niektórym pracownikom Gospodarstwa Pomocniczego przy Wojewódzkim Zarządzie Melioracji, a samemu sobie - wyrównania premii za pierwsze półrocze ub.r.

Mirosław Markowski najpierw został zwolniony ze stanowiska wicedyrektora zarządu. Wtedy okazało się, że w tej sytuacji automatycznie wraca on na poprzednio zajmowane stanowisko - kierownika Gospodarstwa Pomocniczego.

- Podjąłem już decyzję o zwolnieniu go także z tego stanowiska i w ogóle o rozwiązaniu z nim umowy o pracę - mówi Robert Żyliński, dyrektor Wojewódzkiego Zarządu Melioracji. - Poinformowałem o tym związek zawodowy "Solidarność", ponieważ pan Markowski jest jego członkiem.

Dyrektor uzasadnia zwolnienie utratą zaufania. Związkowcy uważają natomiast, że Mirosław Markowski powinien zostać w pracy, ponieważ - jak napisali w piśmie do dyrektora - "ocena dotychczasowej jego pracy (...) była wysoka, a coroczne kontrole (...) nie wykazywały poważnych nieprawidłowości".

- Co do wyników najnowszych kontroli, marszałek skierował sprawę do prokuratury. Niech więc organy ścigania sprawdzą, czy rzeczywiście zrobiono coś złego. Dopóki one się nie wypowiedzą, nie zamierzamy osądzać tego człowieka. Uważamy, że powinien dalej w naszej firmie pracować - powiedział nam jeden z członków zakładowej "Solidarności".

- Ja swoją decyzję zrealizuję. A związkowcy jak chcą, niech idą do sądu - dyrektor Żyliński jest nieprzejednany.

Z Mirosławem Markowskim nie udało nam się skontaktować.