Podstawą roszczenia była ustawa z 1991 r. o uznaniu za nieważne orzeczeń wydanych wobec osób represjonowanych za działalność na rzecz niepodległego bytu Państwa Polskiego. Po śmierci represjonowanego, uprawnienie do rekompensaty przechodzą na małżonka, dzieci lub rodziców. Żona i córka Czesława Kijakowskiego już nie żyją. Jedynym spadkobiercą jest syn - Zdzisław.
Urodził się w 1957 r. w Białymstoku. Było to dwa lata po powrocie ojca z łagru. Ten spędził tam 10 lat (od stycznia 1946 do grudnia 1955 r.), skazany po wojnie przez radziecki wymiar sprawiedliwości za działalność partyzancką w ramach oddziałów Armii Krajowej z okolic Sokółki i Kuźnicy. Jako kolejarz miał m.in. rozkręcać tory, aby uniemożliwić wywózkę ludzi na Syberię.
Zobacz także:
Sam został zatrzymany i wywieziony tam dwa tygodnie po swoim ślubie. Trafił do obozu pracy przymusowej w Krasnojarsku. Miał wtedy 21 lat.
- Jak wyglądał pobyt w tym obozie pracy wiemy z przekazów historycznych, z bogatej literatury, wynikało to też m.in. z relacji, jaką usłyszał wnioskodawcę od swojego ojca. Warunki były bardzo trudne. Praca była katorżnicza. Przez większą część roku panował mróz. Racje żywnościowe były bardzo małe. W zasadzie każdy dzień pobytu to była walka o życie, walka o przetrwanie - mówiła sędzia Izabela Komarzewska z Sądu Okręgowego w Białymstoku.
W piątek (2.12) uznała, że dowody (choć szczątkowe) potwierdzają, że pozbawienie Czesława Kijakowskiego wolności miało związek z jego działalnością niepodległościową. Tym samym rekompensata wnioskodawcy przysługuje. Nie zaakceptowała jedynie kwoty.
Uznała, że w przypadku zadośćuczynienia "godziwa" będzie kwota 750 tys. zł (7 tys. zł za każdy ze 107 miesięcy spędzonych przez ojca 65-latka w łagrze). Ale ponieważ - zgodnie z kodeksem cywilnym - synowi przysługuje 1/3 spadku, sąd przyznał mu 250 tys. zł.
Czytaj też:
Przyznał mu też 214 tys. zł tytułem odszkodowania za utracone zarobki przez żołnierza AK. Tu sąd posiłkował się aktualną stawką minimalnego wynagrodzenia za pracę, gdyż Czesław Kijakowski był robotnikiem niewykwalifikowanym.
- Sąd musi mieć na względzie wartość ekonomiczną, jakie ma zasądzone odszkodowanie czy zadośćuczynienie na chwilę obecną. Musi też miarkować tym kwotę, by nie doprowadziło do nieuzasadnionego wzbogacenia osoby ubiegającej się o odszkodowanie, a zasądzenie kwoty 23 milionów nie miałoby żadnego racjonalnego uzasadnienia - uzasadniała orzeczenie sędzia Komarzewska.
Piątkowy wyrok nie jest prawomocny.
iPolitycznie - Dominik Tarczyński - skrót 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?