Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niemoc było widać gołym okiem

Wojciech Drażba
Wojciech Kowalewski (z lewej) na Euro nie zagrał. Ma jednak nadzieję, że wszystko jeszcze przed nim. Na zdjęciu wykonanym pierwszego dnia po powrocie w suwalskim barze „Brama”
Wojciech Kowalewski (z lewej) na Euro nie zagrał. Ma jednak nadzieję, że wszystko jeszcze przed nim. Na zdjęciu wykonanym pierwszego dnia po powrocie w suwalskim barze „Brama”
Suwałki, Austria. Suwalczanin Wojciech Kowalewski wrócił właśnie z mistrzostw Europy w piłce nożnej. Nagły wyjazd Tomasza Kuszczaka sprawił, że w trybie awaryjnym wychowanek Wigier został wezwany na pomoc. Do 23-osobowej ekipy dołączył w ostatniej chwili, w przeddzień meczu z Niemcami. Z Kowalewskim rozmawialiśmy dzień po jego powrocie z Euro.

Mistrzostwa Europy miałeś oglądać w telewizji, w domu w Bakałarzewie. Nagle zadzwonił do ciebie Dariusz Dziekanowski, asystent Leo Beenhakkera.
- Była to zaskakująca, ale bardzo przyjemna sytuacja. Przecież po to wróciłem do polskiej ligi, robiłem wszystko, by wziąć udział w tej imprezie. To chyba przeznaczenie zdecydowało, że miałem na niej być. Szkoda tylko, że te mistrzostwa skończyły się dla nas tak szybko.

Ocena występu Polaków wypada, niestety, fatalnie?
- Zdecydowanie najlepszy w naszym wykonaniu był mecz z Niemcami. W nim i w następnych brakowało nam jednak skuteczności. Nie dziwi, że Boruc miał dużo pracy. Zaskakuje zaś, że nie potrafiliśmy wykorzystywać stwarzanych okazji. Trudno wygrywać mecze, jeśli nie strzela się bramek.

Raptem jeden gol, i to ze spalonego, no i jedyny punkcik. Nie macie się czym pochwalić.
- Oczekiwania były dużo większe. Duże rozczarowanie i negatywne emocje wśród kibiców i nas, zawodników. Trzeba to przeżyć, przeanalizować, co się wydarzyło. Była duża szansa na wyjście z grupy.

Czego więc, prócz skuteczności, zabrakło do awansu do ćwierćfinałów?
- Było widać, że gramy jednostajnym tempem. Niemcy czy Austriacy mieli je zróżnicowane. Potrafili bardzo agresywnie rozpocząć mecz, potem zwolnić, a w drugiej połowie znowu mocno przyspieszyć. Z czego wynikała ta niemoc? Ja i pozostali piłkarze nie jesteśmy na to w stanie odpowiedzieć. To rola sztabu trenerskiego, który po tak dużej imprezie otrzymał od UEFA mnóstwo statystyk.

Coś już z nich w tej chwili wynika? Można wyciągać wnioski?
- Wynik kształtuje rzeczywistość w sporcie. Jeśli byłby trochę lepszy, nie rozmawialibyśmy na temat przygotowań, tempa gry. Przy zwycięstwie z Chorwacją ponownie skupilibyśmy się na pomyłce sędziego w meczu z Austrią.

Słusznie podyktował on rzut karny?
- Jak każdy Polak, nie będę obiektywny. Jeżeli takie przewinienia miałyby być karane, to w każdym meczu byłoby przynajmniej po sześć karnych. Najbardziej boli to, że przeciwko nam został on podyktowany w 93 minucie, kiedy zwycięstwo mieliśmy już w kieszeni.

Leo Beenhakker powinien pozostać na swoim stanowisku?
- Nie widzę innej możliwości. Przez dwa lata dużo wniósł do polskiej piłki, poprawił dyscyplinę taktyczną i styl gry, zmienił mentalność zawodników. Po historycznym awansie wszyscy okrzyknęli go wybitnym specjalistą. Nagle przestał nim być? Nie popadajmy w skrajności, nie szukajmy winnego. Kierujmy się zdrowym rozsądkiem. To Holender ma wyciągnąć wnioski i skorygować błędy tak, żebyśmy znowu mogli zagrać na podobnym, a może nawet wyższym poziomie niż w zwycięskim meczu w Chorzowie z Portugalią. To wymaga jednak systematycznej, katorżniczej pracy.

Uległeś magii Leo Beenhakkera?
- Przy całej drużynie podziękował mi za gotowość do gry, sympatyczne było też pożegnanie. Arturowi Borucowi pomagałem z całych sił. Sam też zebrałem dużo doświadczeń.

Jeszcze kilka dni urlopu i wrócisz do Korony Kielce?
- Na razie jest cisza. Mam nadzieję, że przed burzą, która dużo zmieni w mojej karierze. Wiadomo, że Korona nie będzie się biła o ambitne cele. A przeciętność mnie nie interesuje.

Chciałbyś znowu grać w zagranicznym klubie?
- Na pewno o tym myślę, ale w tej chwili specjalnie nie mam w czym przebierać. Spokojnie czekam na jakieś sygnały. Rozstrzygną najbliższe dni.

W najbliższych miesiącach zaś rozpoczną się eliminacje do finałów mistrzostw świata?
- Mam nadzieję, że będę już w nowym klubie, w trochę lepszej rzeczywistości. Dopiero wtedy będę mógł śmiało myśleć o tym, żeby w jakiś sposób przydać się jeszcze tej reprezentacji.

Tekst z tygodnika "Nasze Suwałki"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna